Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

#MultiCoolti: Chrzanić Brexit!

Pilar Acosta i Steff Moef. Hiszpanka i Niemiec. Poznali się w Niemczech, pracują w Londynie, korzenie chcą zapuścić w Hiszpanii. Są przykładem całego pokolenia Europejczyków, którym trudno osiągnąć taki sam komfort życia, jaki mieli ich rodzice.
#MultiCoolti: Chrzanić Brexit!


Opowiedzcie skąd pochodzicie?

Pilar – Jestem Hiszpanką. Pochodzę z Murci, leżącej w południowo-wschodniej części Hiszpanii. Mieszkałam tam do 18-19 roku życia, później wyjechałam za granicę.

Steff – Jestem Niemcem. Urodziłem się blisko francuskiej granicy, niedaleko Spire. Studiowałem w Baden-Württemberg, a następnie 10 lat pracowałem w Kolonii. W Niemczech mieszkałem całe swoje życie aż do kwietnia 2015 roku, kiedy przeprowadziłem się do Anglii.

A więc jak doszło do tego, że się poznaliście?

Steff – Poznaliśmy się w Niemczech. Mieliśmy wspólnych hiszpańskich przyjaciół, którzy nas przedstawili sobie.

Pilar – W tym czasie studiowałam lingwistykę stosowaną. Poznaliśmy się pod sam koniec mojego roku w Niemczech. To było tylko pierwsze spotkanie. Zaraz po tym wróciłam do Hiszpanii, żeby skończyć studia. Po obronie zdecydowałam się wrócić do Niemiec i wtedy zaczęliśmy spotykać się na dobre.

Kiedy postanowiliście przeprowadzić się do Anglii? Czy to był kompromis dla obydwojga?

Steff – Ja przeprowadziłem się pierwszy ze względu na pracę. Na początku to miał być tylko 6-miesięczny kontrakt, ale nigdy wcześniej nie mieszkałem za granicą. Podobało mi się pod pewnymi względami. Myślę, że nie myśleliśmy o tym wszystkim za dużo na początku.

Pilar – Rzecz w tym, że ja sporo wcześniej podróżowałam, studiowałam za granicą, a Steffan nie. Też chciał tego spróbować. W tym czasie miałam już pracę w Niemczech i międzynarodowy program na uczelni. Chciałam dokończyć swoje sprawy. Ustaliliśmy więc, że jeśli za rok nadal będzie mu się tam podobało i będzie chciał zostać, wtedy mogę się przeprowadzić.

I tak się rzeczywiście stało?

Steff – Tak, ale to nie było takie proste… (śmiech) Pilar była już kiedyś wcześniej w Anglii i nie podobało jej się.

Pilar – Rzeczywiście tak było. Mój pierwszy rok za granicą był w UK, ale wtedy mieszkałam w Newcastle. Oczywiście to był ekscytujący czas, ale Newcastle całkowicie różni się od multikulturowej stolicy Anglii. Moje doświadczenia może i nie były najlepsze, ale tym razem wiedziałam, że ktoś tu na mnie czeka. Poza tym miał być to Londyn.

I jak się wam teraz mieszka w Londynie?

Pilar – Bardzo mi się tu podoba. Dobrze się bawię. Mamy świetnych przyjaciół. Prawdopodobnie mam aktualnie najlepszą pracę w całym moim dotychczasowym życiu. Zbieram doświadczenie. Nie myślę jednak, że chciałabym zostać tutaj na dłużej.

Steff – Niesamowite w tym mieście jest to, że możesz tu robić wszystko, być kim tylko zechcesz. Problem polega na tym, że kiedy tutaj przyjechałem, zaprzyjaźniłem się z kilkoma osobami, ale tylko ja przetrwałem z tej paczki… Większość przyjeżdża do tego miasta, zostaje przez określony czas, a później boryka się z dylematami, aż wyjeżdża. Możliwe, że dla mnie ten moment przyszedł trochę później. Londyn jest miastem, które oferuje ci wszystko o czym możesz zamarzyć, ale i wymaga dużo. Koszty życia są olbrzymie. Jakbyś zapytała mnie o moje zdanie zaraz po przyjeździe tu, powiedziałbym „Tak, to jest właśnie moje miasto!”. Dzisiaj jeśli tylko Pilar powiedziałaby, że chce wyjechać w następnym tygodniu, zrobiłbym to bez zawahania.

Za czym tęsknicie najbardziej?

Pilar – Głównie za ludźmi, rodziną, przyjaciółmi. Hiszpańską kulturą, która jest bardziej otwarta, nastawiona na budowanie relacji między ludźmi, wychodzenie do świata, cieszenie się dobrym jedzeniem, wspólnym towarzystwem. To są proste, małe rzeczy, ale ostatecznie robią ogromną różnicę.

Steff – Nie tęsknię za niczym z Niemiec. Oczywiście za rodziną i przyjaciółmi – tak, ale nie za życiem tam. Zawsze, kiedy wracam, przeszkadza mi, że ludzie nie są przyjaźni. To, co lubię w Londynie, to to że ludzie są mili, nawet jeśli jest to trochę udawane. Z drugiej strony Londyn z czasem przejada się.

Co masz na myśli mówiąc: ludzie są mili, nawet jeśli jest to trochę udawane?

Steff – Chodzi mi o sławną angielską uprzejmość. To nie jest tylko stereotyp. Ludzie tutaj przywykli do tego, tak zostali wychowani. Rzecz w tym, w jaki sposób ludzie traktują się nawzajem.

Pod względem ekonomicznym, gdzie żyłoby wam się najlepiej?

Steff – Mieszkania w Niemczech są dużo tańsze, myślę, że jedzenie też. W Anglii płacisz jednak mniej podatków i mamy całkiem niezłe płace. Dla mnie nie ma aż takiej wielkiej różnicy. Przyjeżdżając tu wiedziałem, że nie odłożę żadnych pieniędzy, mieszkając w centrum Londynu.

Pilar – Jeśli chodzi o Niemcy, masz mniej stresów związanych z kosztami życia. Tutaj czujesz to ciśnienie, że musisz mieć bardzo dobrą pracę, bo inaczej nie będzie cię stać na wiele rzeczy. Jeśli chodzi o Hiszpanię to jest zupełnie inna historia. Ja opuściłam Hiszpanię ze względu na kryzys. Prawdopodobnie nie miałabym niczego z tych rzeczy, które mam teraz, gdybym została w Hiszpanii. Musiałabym wrócić do mieszkania z rodzicami, pracować za darmo. Nikomu z moich przyjaciół w Hiszpanii nie wiedzie się jakoś szczególnie dobrze. W porównaniu do tutejszych standardów ekonomicznych, jest znacznie gorzej. Tam są jednak rzeczy, których tutaj nie ma. Moi przyjaciele mieszkają blisko rodziny, morza, mają proste życie, ale są szczęśliwi. Ekonomicznie nasza generacja ma gorzej niż nasi rodzice, ludzi nie stać na założenie rodziny i kupienie własnego domu. To przykre. Młodzi ludzie potrzebują pomocy ze strony rodziny.

Dużo ludzi emigruje z waszych krajów do Anglii?

Pilar – Z Niemiec nie, ale z Hiszpanii tak.

Steff – Po co przyjeżdżać do kraju, w którym za rok w życie wejdzie Brexit, jeśli w twoim kraju wiedzie się całkiem nieźle…

Ja przyjechałam…

Steff – Tak, ale to jeszcze było przed ostatecznymi ustaleniami z Unią Europejską. Jeśli myślisz o przyjeździe teraz, musisz się liczyć z tym, że będzie tutaj dużo trudniej niż było kiedyś.

A czym się tutaj zajmujecie?

Steff – Przyjechałem tu ze względu na swoją starą pracę w farmaceutyce. Zmieniłem ją w ostatnim roku na platformę telewizyjną, gdzie pracowałem w departamencie biznesowym.

Pilar – Przeprowadziłam się do Londynu za pośrednictwem francuskiej firmy finansowej, która oferowała bardzo dobre warunki. Finalnie okazało się, że ta praca nie pasuje do mnie. Przez pierwszy rok miotałam się, nie mogąc znaleźć czegoś lepszego. W końcu udało się i pracuję teraz jako analityk dla firmy zajmującej się oprogramowaniem.

Myślicie, że rynek pracy nadal jest tutaj otwarty dla ludzi z innych krajów?

Steff – Zdecydowanie tak.

Pilar – Bardzo dużo firm tutaj jest międzynarodowych. Moja firma współpracuje z całą Europą, przez co team, budują ludzie z różnych krajów. Jest spore zapotrzebowanie na języki. Nie mogę sobie wyobrazić nawet, co się stanie, jak Anglia wyjdzie z Unii Europejskiej. Najprawdopodobniej firma nie będzie już stacjonować w Londynie. Ten sam los spotka wiele innych firm.

Co myślicie o Brexicie?

Steff – Chrzanić Brexit! Myślę, że większość ludzi pożałuje tego, co zrobiła. Choć możliwe, że część dalej upiera się przy swoim. Myślę, że to nie ma większego sensu. Kiedy czytasz wiadomości, wszystko wskazuje na regres. Ceny idą do góry.

Pilar – To nie jest mój kraj i nie zamierzam tutaj zostać, więc uważam, że powinni zdecydować sami o ich własnej przyszłości. To, co mnie smuci, to wyraźna tendencja na świecie, że ludzie zaczynają powtarzać słowa polityków, takich jak Trump. Jest przyzwolenie na mówienie, rzeczy, które jeszcze parę lat temu były nie do pomyślenia. Ostatnio byłam świadkiem sytuacji w sklepie, gdy ktoś krzyczał „Wracaj do swojego kraju! To nie jest twój kraj!’’. Taki sposób myślenia prowadzi do nienawiści.

W Niemczech i Hiszpanii też jest dużo imigrantów. Widzicie wartość dodatnią w ich obecności w waszych krajach?

Steff – To bardzo kontrowersyjny temat, w szczególności w Niemczech.

Masz na myśli problem z imigrantami czy uchodźcami?

Steff – Jak się nad tym zastanowisz głębiej, to jaka to różnica? Mamy problemy w tym temacie, szczególnie we wschodniej części kraju. Około trzech tygodni temu, znów wyniknęła sprawa. W miejscu, gdzie większość ludzi przyjeżdża nielegalnie z Afryki, był jeden facet, którego chcieli cofnąć. Wszystko się rozgrywało w domu zamieszkałym przez ok. 200-300 osób. Część tych osób wstawiła się za nim, robiąc duże kłopoty władzy. Zazwyczaj w takiej sytuacji, pojawia się news, a ludzie podłapują go. Uważam, że to głównie media nakręcają ten temat. Wszystko ma dwie twarze. Nawet w mojej rodzinie wynikają konflikty, spowodowane różnicą zdań w tym zagadnieniu. A przecież większość z tych przyjezdnych wykonuje w Niemczech ciężką pracę, często taką, której nie chce się podjąć żaden Niemiec. To bardzo trudny i skomplikowany temat.

Pilar – Ja osobiście widzę dużą wartość obecności przyjezdnych w moim kraju. Dzięki temu nasze społeczeństwo jest bardziej zróżnicowane. Skłania to ludzi do zmiany nastawienia i większej otwartości. Myślę, że to czyni społeczeństwo lepszym, bardziej nowoczesnym i postępowym. Po tak długim czasie mieszkania w multikulturowym środowisku, zmiana na monokulturowe wydaje mi się wręcz nudna. Imigracja jest dość nowym zjawiskiem w Hiszpanii w porównaniu z Niemcami lub Wielką Brytanią. Oczywiście wciąż są ludzie, którzy odrzucają imigrantów, twierdzą, że ich przyjęcie niesie ze sobą dodatkowe koszty. Niektórzy obawiają się, że Hiszpania skończy z prawem szariatu itd. Myślę, że ci ludzie są w błędzie. Mam nadzieję, że z czasem zaczną postrzegać przyjezdnych nie tylko jako imigrantów, ale jako swoich sąsiadów czy znajomych.

Jesteście w stanie wyobrazić sobie ponownie Europę bez strefy Schengen?

Steff – Myślę, że to byłby bardzo zły pomysł i zdecydowany krok wstecz.

Pilar – Jest to dla mnie nie do wyobrażenia. Mamy teraz przyjaciół i rodzinę na całym kontynencie. Swoboda poruszania się uczyniła nas tym, kim teraz jesteśmy.

Czy przeprowadzka do Londynu wpłynęła jakoś na wasz związek?

Steff – Raczej nie. To po prostu nowe doświadczenie, które mamy razem.

Pilar – Na pierwszy rzut oka nie. Główną zmianą jest fakt, że zamieszkaliśmy razem. Chociaż jak się tak zastanawiam chwilę, tutaj zbudowaliśmy wspólną grupę przyjaciół.

Uważacie, że to miasto bardziej zmienia ludzi czy to ludzie je zmieniają?

Pilar - Doświadczenie, które tu zdobywasz, uczy cię. Dzięki niemu poznajesz siebie lepiej.

Steff - Miasto już się zmieniło. Po Brexicie straci swoją wyjątkową pozycję i znaczenie.

Myśleliście choć przez chwilę, żeby założyć w Anglii rodzinę?

Pilar – Nie. Nie było tego w planie. Myślę, że możesz mieć tutaj bardzo dobre życie, ale też bardzo stresujące. Prawdopodobnie czulibyśmy się bardziej podlegli, musielibyśmy wyprowadzić się na przedmieścia, zaciągnąć kredyt. Wydaje się to zbyt obciążające. Nie widzimy tutaj siebie długoterminowo.

Jaki macie zatem plan?

Pilar – Chcemy przeprowadzić się do Hiszpanii w przyszłym roku. Może to wydawać się dość szalonym pomysłem, biorąc pod uwagę, że cały skorumpowany rząd hiszpański właśnie się rozpadł. Nasz kraj musi się zmienić. Jestem dobrej myśli. Po przeprowadzce, będziemy musieli odnaleźć się na nowo. Mamy świadomość, że wcale może nie być tak lekko. Po tych wszystkich latach chcemy jednak gdzieś wreszcie zapuścić korzenie. Taki jest zamysł, ale tak naprawdę nigdy nie wiesz jak się wszystko potoczy. Mamy doświadczenie i odpowiednią mentalność, które sprawią, że odnajdziemy się wszędzie. Dobre życie możesz mieć w więcej niż jednym miejscu.

Stef – Całkowicie się zgadzam. Może zmiana idzie na dobre.


Rozmawiała Marietta Przybyłek


 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Alena Dvořáková 05.07.2018 16:58
Komentarz usunięty

Reklama