Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

#MultiCoolti: Tutaj jest inaczej. Nikt cię nie popycha

Nie przeszkadza mu kapryśna pogoda, a w porównaniu z rodzinnym Sao Paulo w Londynie żyje mu się jak na przedmieściach. Swojego zawodu nie nazywa pracą. To raczej hobby, za które dostaje całkiem dobre wynagrodzenie. Do Londynu przyjechał w poszukiwaniu przygody. Poznajcie Adama Nunesa, londyńczyka z Brazylii, kolejnego bohatera cyklu „Multicoolti”.

Brazylia jest krajem mocno zróżnicowanym pod względem etnicznym. Ciekawa jestem jaka jest historia twojego pochodzenia?

Moi rodzice są z północy, czyli najuboższej części Brazylii. Od strony taty mogę powiedzieć, że jestem rdzennym Brazylijczykiem, gdyż wszystko zaczęło się, kiedy moja praprababcia poznała prapradziadka. Od strony mamy mam również korzenie europejskie z XVII w. Masz rację z tym, że ludzie w Brazylii są bardzo etnicznie wymieszani. Niektórzy wyglądają jak Japończycy. Są tacy, którzy mówią, że wyglądam jak Egipcjanin… Mamy różne rodzaje twarzy, ale wszyscy nadal jesteśmy Brazylijczykami.

Czy powodów takiego stanu rzeczy możemy szukać w zamierzchłych ruchach migracyjnych na terenach Brazylii?

Po II wojnie światowej mieliśmy ogromną falę imigrantów z Europy, również z Polski (jest to spora społeczność w tej chwili, mówiąca po portugalsku). Dużo jest Japończyków, Włochów, Hiszpanów. Przed drugą wojną światową głównie emigrowali Portugalczycy ze względu na to, że Brazylia była portugalską kolonią. W związku z tym nie tylko mamy w Brazylii znaczący wpływ kultury portugalskiej, ale i mówimy po portugalsku.

Skąd dokładnie jesteś?

Z Sao Paulo, najbogatszej części Brazylii. Do 23. roku życia mieszkałem w tej multikulturowej metropolii. Ludzie z różnych części Brazylii emigrują właśnie tam. W 1992 r. wyjechałem do Portugalii.

Co było tego powodem?

Nie opuściłem swojego kraju z powodów ekonomicznych, ale ze względu na ciekawość innych kultur. Chciałem odkrywać świat, poznawać ludzi: wiedzieć co myślą, czują, jak zachowują się. Początkowo przeprowadziłem się do Portugalii, mieszkałem chwilę w Holandii, a w 2000 roku postanowiłem wyjechać do Anglii.

Dlaczego właśnie tu?

Od małego miałem w sobie pragnienie mówienia w języku angielskim i wyjazdu do Wielkiej Brytanii. Początkowo przeprowadziłem się jednak do Portugalii, było to łatwiejsze ze względu na język. Przez te wszystkie lata nadal marzyłem o Londynie. A że życie przynosi nam czasem niespodzianki: wyniku zbiegu okoliczności w Portugalii poznałem dziewczynę z Brazylii, która mieszkała w sąsiedztwie mojego miejsca urodzenia, nie wiedziałem wcześniej o jej istnieniu. Zaczęliśmy się umawiać, pobraliśmy się. Ona nie czuła się szczęśliwa w Portugalii. Wtedy postanowiliśmy, że się przeprowadzimy.

Czy trudno było przeprowadzić się do Anglii z kraju spoza Unii Europejskiej?

Miałem portugalski paszport, więc było to prostsze, ale nie łatwe. Brazylijczykom jest niebywale łatwo przyjechać do Europy, nie potrzebujemy wizy, to daje przepustkę do UK.

Jak duża jest brazylijska społeczność w Londynie?

Całkiem spora. Zwykliśmy nawet żartować, że w Londynie jest „brazylijska woda” ze względu na ilość brazylijskiej populacji. Nie utrzymuję jednak z nikim kontaktu. Wyprowadzając się chciałem się odizolować od kultury, którą znam. Nie chcę żyć w getcie kulturowym.

Nie jesteś ciekaw jak potoczyły się im życiorysy? Jaki teraz jest ich światopogląd?

Czasem rozmawiam z Brazylijczykami i zazwyczaj wracamy do powodów, dlaczego opuściliśmy swój kraj. Większość przyjeżdża tu, bo chcą odłożyć pieniądze i wrócić. Ja nie myślę w ten sposób. Przyjechałem zawojować Europę, mówić po angielsku, hiszpańsku, francusku, niemiecku. Poszukuję przygody.

Odwiedzasz czasem swój kraj?

Byłem dotychczas dwa razy w ciągu 26 lat. Nie mam w planie powrotu. Kocham swój kraj, jest piękny, niesamowity, mieszkają w nim świetni ludzie, ale po tylu latach sposób mojego myślenia się zmienił. Kiedy wracam, dochodzi do starć między mną a innymi. Nie akceptuję łatwego życia. W UK nie ma nic za darmo. Większość ludzi z kraju, z którego pochodzę, nie chce, żebyś piął się do lepszej wersji siebie. Lubię konkurować, nie chcę być drugi. Chcę walczyć i mierzyć się z wyzwaniami.

Twoje pierwsze wrażenia w Londynie?

Przyjechałem z Sao Paulo, które jest ogromnym miastem, liczącym ponad 20 mln mieszkańców, tutaj jest ich ok. 8,5 mln. Dla większości Londyn jest stresujący ze względu na tempo, z jakim wszystko się dzieje. Po 18 latach mogę powiedzieć, że dla mnie tutaj jest spokojnie. Londyn sprawia wrażenie przedmieścia, porównując z miejscem, z którego pochodzę. Kocham Londyn.

Dlaczego?

Jest czysto, ludzie są poważni, masz możliwości. Uwielbiam mówić po angielsku. Zanim się przeprowadziłem odwiedziłem Londyn podczas wakacje i stało się dla mnie jasne, że to jest miejsce, w którym mogę mieszkać.

Jestem w szoku, że życie gdzieś może toczyć się jeszcze szybciej niż w Londynie…

Dużo szybciej! W Sao Paulo wszystko jest czynne dwadzieścia cztery na dobę. Już dwadzieścia lat temu były tam ogromne korki, wszystko stało – samochody, autobusy, pociągi, nic nie funkcjonowało jak w zegarku. W metrze w Brazylii odgrywa się istne szaleństwo. Musisz walczyć o przetrwanie. Jeśli się nie pchasz, nie będziesz miał miejsca… Tutaj jest inaczej. Nikt cię nie popycha. Ludzie szanują twoją przestrzeń.

Co urzekło cię najbardziej w Londynie?

Ludzie. Multikulturowość. Chociażby teraz rozmawiam z kimś, kto urodził się w zupełnie innej kulturze niż ja. Każdy integruje się, nie zmieniając swojej tożsamości. Szokująca jest liczba odmiennych kultur, starających się żyć razem bez uprzedzeń. Uwielbiam angielską historię, opowieści o królach, królowych, rycerzach.

A czy jest coś, co chciałbyś zmienić albo ci przeszkadza?

Nie. Ludzie często mówią, że nie znoszą londyńskiej pogody. Zanim się przeprowadziłem straszyli mnie, że ciągle tu pada i jest zimno. Zdecydowanie nie jest to prawdą. Nie wyobrażam sobie żyć już w kraju, gdzie temperatura przekracza 27 stopni.

Wracając do tematu Brazylii, w tym roku wypada 30. rocznica uchwalenia konstytucji w Brazylii. Czy ludzie będą świętować równie hucznie jak w czasie karnawału?

Dla mnie jest to duża sprawa. Jestem liberałem i interesuję się polityką. Niestety, większość Brazylijczyków nie przykłada do tego znaczącej wagi, nie interesuje się prawem, nie zna jego znaczenia.

W mediach wiele mówi się na temat korupcji w brazylijskiej polityce. Czy dostrzegasz zachodzące zmiany na lepsze?

Jeśli porównamy Brazylię do Stanów Zjednoczonych z 1974 r., mieliśmy wówczas ten sam poziom korupcji. Po odsunięciu od władzy Richarda Nixona, w wyniku afery Watergate, zmienił się sposób funkcjonowania polityków, jest tam znacznie lepiej. W Brazylii korupcja utrzymuje się na dość wysokim poziomie. Były prezydent Brazylii Lula da Silva został ostatnio skazany na 12 lat więzienia, właśnie za korupcję. Przez ostatnie dwa lata nowy prezydent Michel Temer, próbuje skierować kraj na właściwe tory. Problem polega na tym, że korupcja nie zaczyna się od polityków, ale od zwykłych ludzi… Taka jest moja opinia.

Może problem wynika z dużych różnic społecznych w Brazylii? Niektórzy są skrajnie biedni, a inny bogaci.

Nie zgodzę się z tym z osobistych powodów, urodziłem się w biednej rodzinie. Moi rodzice są analfabetami. Całe moje rodzeństwo ma lepsze życie niż oni, bo walczyło o to, uczyło się, nie czekało, aż ktoś coś zrobi dla nich. W Londynie mam dostęp do każdej warstwy społecznej, od uliczników po rodzinę królewską. Uważam, że to zależy od osobowości; jeśli czegoś chcesz, zdobądź to. Czasem stoi za tym wysoka cena, której większość ludzi nie chce ponosić. Nie wierzę w to, że bogaci ludzie chcą, abyś był biedny. Trzeba walczyć.

Udało ci się w Londynie dostać pracę marzeń?

Zacznijmy od tego, że ja nie mam „pracy”. Doradzam każdemu, aby najpierw znalazł coś, co lubi robić, a później zrobił z tego biznes. Jestem inżynierem komputerowym. Po paru latach pracy u kogoś postanowiłem założyć firmę konsultacyjną IT. Robię to, co kocham i ludzie mi za to płacą całkiem niezłe pieniądze. Jeśli masz otwarty umysł w tym kraju, możliwości są wszędzie. Jedna z moich wieloletnich klientek założyła firmę produkującą czekoladę; w którymś momencie powiedziała mi, że zastanawia się nad jej zamknięciem. Zaproponowałem jej, że możemy uruchomić sprzedaż internetową. Dzisiaj sprzedajemy czekoladę do Izraela, Niemiec, USA, Kanady, w całej Europie.

Czy w Londynie łatwiej jest robić biznes?

Bogatym możesz być wszędzie. Dawno temu pewien biznesmen z Ameryki wysłał dwie osoby do Afryki, aby wybadały powodzenie jego potencjalnego biznesu. Jedna powiedziała, że nie ma żadnych szans na powodzenie. Druga podekscytowana wróciła z informacją, że w Afryce nikt nie nosi butów i że to niebywała szansa… To, co sprawia, że moje życie tutaj jest prostsze niż w Brazylii, to ludzka mentalność. W Brazylii ludzie kombinują jak zedrzeć z ciebie pieniądze. W UK ludzie zadają sobie pytanie – jak możemy zrobić biznes razem. Wydaje mi się jednak, że wiele osób migruje w pogoni za iluzją, że w UK będzie im prościej. To nieprawda. Ma się barierę językową, barierę kulturową, jest wiele aspektów, których nie bierze się pod uwagę. Jednak kiedy jesteś tutaj, nie masz wyboru, podejmujesz wyzwanie albo masz te same wyniki co wcześniej. Czasem musisz pojechać do innego kraju tylko po to, aby odkryć jak dobry jesteś, albo zdać sobie sprawę, że pragniesz czegoś więcej.

Pochodząc z kraju katolickiego, było dla ciebie szokiem zderzenie się w Londynie z tyloma różnymi religiami?

Nie wiem, czy też tak to wygląda w Polsce, ale w Brazylii, kiedy ludzie coś robią, mówią: „jeśli Bóg mi pozwoli, zrobię to”. W Anglii zwykło się mówić „z pomocą Boga zrobię coś’’. I to jest fenomenalna różnica! Ludzie nie uzależniają swojego życia od woli Boga. W Brazylii usprawiedliwiają niepowodzenia słowami „takie było życzenie Boga”. Będąc w UK mam przepustkę do muzułmanów czy żydów, co jest dla mnie ogromną wartością. W Brazylii dominuje katolicyzm, ale znajdziesz też wyznawców Voodoo – synkretyzmu afroamerykańskiego.

W Rio de Janeiro macie wielką statuę Jezusa, która przyciąga turystów z całego świata. Czy uważasz, że olbrzymi pomnik wskazujący wyższość jednej religii, jest czymś dobrym? I czy wyobrażasz sobie coś takiego w Londynie?

Nie. W kraju gdzie mieszka ok. 200 milionów ludzi, wszyscy kojarzą tylko ten pomnik, wybudowany w ostatnim stuleciu. Wynika to z tego, że w Brazylii nie mamy zbyt wielu zabytków historycznych. Dla przykładu, w Portugalii znajdziesz podobny monument tylko nikt nie przykłada do tego większej wagi. W Anglii jest podobnie, ze względu na bogactwo zabytków i historii, których nie ma w Brazylii.

Co myślisz o angielskiej architekturze?

Jestem w kompletnym szoku. W Brazylii masz wolną amerykankę, możesz wybudować taki dom, jaki tylko ci się podoba. W UK nie możesz tego zrobić, dzięki temu zachowana jest pewna tożsamość. W Brazylii masz fawele, dzielnice nędzy, nie znoszę tego. Lubię, kiedy przestrzeń miejska jest zorganizowana tak jak tu, odnajdziesz się będąc nawet ślepym.

Myślisz, że odnajdziesz się w Anglii po Brexitcie?

Brexit to katastrofa. Na całe szczęście jestem pragmatyczną osobą. Nigdy nie widzę szklanki do połowy pustej. Brexit może być koszmarem, ale nie dla takiej osoby jak ja. Ludzie biedni, ludzie o ubogiej mentalności zapewne będą w kłopotach. Dla mnie Brexit niesie ze sobą nowe możliwości, ponieważ jestem otwarty. Zawsze podejmuję walkę, możesz mi dokopać, ale dogonię cię na następnym okrążeniu.

Widzisz swoją przyszłość w Anglii?

Wierzę, że umrę w tym kraju. Wiele ludzi jest w szoku, że nie zamierzam wracać do Brazylii. Prawda jest jednak taka, że jeśli wrzucisz mnie do jakiegokolwiek innego kraju, po 5 latach będę na tym samym poziomie co teraz. Zrozumiałem, że najlepsze dla nas miejsce jest tam, gdzie jest się szczęśliwym. Nie jestem osobą, która zapuszcza korzenie w jednym miejscu. Cały czas mogę wzrastać i poszerzać mój wszechświat. Moje drzwi są zawsze otwarte na nowe wyzwanie.


Rozmawiała Marietta Przybyłek


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama