Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Piękny kraj narzeka na "inwazję" Brytyjczyków uciekających przed Brexitem. "Liczba chętnych się podwoiła"

Nowa Zelandia mierzy się z inwazją Brytyjczyków, którzy wybrali ją na miejsce emigracji po Brexicie. Liczba wniosków imigracyjnych od czerwca się podwoiła – donosi „Standard”.

Od dnia referendum w Immigration New Zealand, które nadzoruje przenosiny na antypody, zarejestrowało się już 10,5 tys. Brytyjczyków. Tylko w ciągu pierwszego dnia po ogłoszeniu wyników referendum formularze wypełniło 998 osób. Dzień przed było takich ludzi tylko 109.

Generalnie w ciągu 49 dni od referendum zarejestrowało się 10647 Brytyjczyków. W porównywalnym okresie ubiegłego roku zrobiło to 4599 osób.

Prof. Paul Spoonley z Massey University komentował, że nie jest zdziwiony takim wynikiem, ponieważ wielu mieszkańców Wysp jest „zmęczonych wąskimi horyzontami Brytanii”, a samo referendum potwierdziło, że wykluczający nacjonalizm jest tam obecny i ma się dobrze. Dodał, że spodziewa się też zwiększonego zainteresowanie imigracją ze Stanów Zjednoczonych, jeżeli wybory wygra tam Donald Trump.

Nowa Zelandia ma powierzchnię zbliżoną do Wielkiej Brytanii, ale mieszka na niej zaledwie 4,7 mln ludzi. Tradycyjnie głównym miejscem, z którego przybywali tam imigranci była Brytania, ale to zmieniło się w 2014 roku, kiedy przyjęto więcej Chińczyków niż ludzi z Wysp Brytyjskich.

W ubiegłym miesiącu zaakceptowano 272 wnioski o przyznanie rezydencji od Brytyjczyków i 566 aplikacji złożonych przez Chińczyków.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama