Pas tylko dla "klanu opuszczonych głów", jak popularnie nazywa się w Chinach nałogowych użytkowników smartfonów, wymalowano na zewnątrz centrum handlowego. Na pozostałej części chodnika wprowadzono zakaz korzystania z telefonów, a kierowcy samochodów są instruowani, by omijać specjalne przejście.
"Większość osób pracujących w okolicy to młodzi ludzie z sektora IT, a wielu z nich ma nawyk chodzenia i patrzenia w telefony. Ta ścieżka ma być dla nich ostrzeżeniem" - powiedział pracownik centrum handlowego, cytowany przez pekiński dziennik "Beijing Qingnian Bao".
Jednak zagrożenia wynikające z nieuwagi "smartfonowych zombie", jak czasem się na nich mówi, nie ograniczają się do rejonów zdominowanych przez biura firm technologicznych. Widok pieszych całkowicie pochłoniętych telefonami jest powszechny na stacjach metra, ulicach i w domach towarowych w całym kraju. Czasem dochodzi z tego powodu do wypadków drogowych i innych tragicznych zdarzeń, o których donosi lokalna prasa.
Na przykład partyjny dziennik "Renmin Ribao" opisał tragiczny finał spaceru kobiety o nazwisku Wang w jednej ze wsi w prowincji Zhejiang na wschodzie Chin. 28-latka, przechadzając się ze wzrokiem utkwionym w smartfonie, nie zauważyła rzeki i wpadła do niej, by już nigdy nie wypłynąć.
"Każdy należy do +klanu opuszczonych głów+, o ile posiada smartfona" - ocenił w rozmowie 30-letni mieszkaniec Kantonu Feng Fei, dodając, że wynikające z tego chwile nieuwagi zwykle nie kończą się jednak tragicznie. "Większość ludzi używa smartfonów, ale niewielu wpadło z tego powodu do wody" - podsumował.
Pierwsza w kraju wydzielona ścieżka dla pieszych użytkowników smartfonów powstała w mieście Chongqing już w 2014 roku. "Przechodź tym pasem na własną odpowiedzialność" - głosił namalowany na niej znak, a komentatorzy zastanawiali się wówczas, czy przechodnie skupieni na swoich smartfonach będą w ogóle w stanie ją dostrzec.
Wyznaczenie pasa dla "klanu opuszczonych głów" w Xi'anie wywołało dyskusję w chińskich sieciach społecznościowych i spotkało się z krytyką niektórych internautów. "Nie popieram tego. Specjalny pas dla osób zachowujących się w sposób, którego nie powinniśmy promować, brzmi jakbyśmy robili coś przeciwnego" - napisał jeden z użytkowników sieci Weibo (chiński odpowiednik Twittera).
jotpe
Napisz komentarz
Komentarze