Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

#COOLTURA: Polki trenują

23 czerwca Qczaj poprowadzi 2 treningi w Londynie. Ta informacja poruszyła wiele kobiet, bo Qczaj to nie tylko trener, to przede wszystkim osobowość. To tryskający endorfinami, pozytywny człowiek, który swoim wielkim serduchem i humorem jest w stanie namówić do ćwiczeń nawet „matkę Polkę karmiącą dziecko przy piersi”.

 

Witajcie dziewczyny, na początek powiedzcie naszym czytelnikom kilka słów o sobie.

Ania Arszyńska: Jestem mamą 2 dzieci, żoną już niedługo, kobietą, która ma obowiązki w domu i w pracy. Czasami jest ich tyle, że nie ogarniam. Mam… No właśnie, ile mam lat? Pozostawmy to dla mnie.

Aneta Cytowicz: Jestem instruktorką tańca i fitness od 17 lat. Obecnie głównie prowadzę zajęcia zumby. Prywatnie jestem mamą 6-letniej Sofii.

Magda Te: Przede wszystkim jestem mamą dwóch córek w wieku 22 i 9 lat. Prowadzę z partnerem małą firmę. Zajmujemy się przeprowadzkami na terenie Londynu i okolicy. Jestem też studentką 3. roku psychologii na studiach dziennych. Obowiązków mam dużo, ale to chyba jest klucz do tego, aby nie przesypiać życia.

Co trenujecie? Co sprawiło, że zaczęłyście ćwiczyć?

Ania: 4 lata temu szukałam czegoś, aby zgubić nadwagę, której nabawiłam się po urodzeniu synka 7 lat temu. Wtedy właśnie zaczęły się nasilać problemy z mężem. Patrzyłam ilu ludzi biega więc mówię, ja też będę biegała, a co! Tym bardziej, że przeczytałam, że „jeśli masz problem to idź go wybiegać”.

Zainstalowałam w telefonie program do biegania i pełna radochy poszłam do parku. Jaka byłam zdziwiona, że po zaledwie 100 metrach już chciałam wracać do domu, a w głowie myśl, że „przecież ja nie cierpię biegać, czy mnie do reszty pokręciło?!”.

Kiedy skończyłam swój pierwszy 25-minutowy marszo-trucht, byłam przeszczęśliwa. Nie miało znaczenia, że ponad połowę przeszłam. Wyszłam z domu, zrobiłam coś dla siebie, wyszłam ze strefy komfortu, byłam dumna i uśmiechnięta.

Aneta: Od kiedy pamiętam, byłam bardzo aktywna i nigdy nie umiałam usiedzieć w miejscu. Związałam moją karierę ze sportem, bo jest to coś, co pomaga mi nie tylko utrzymać dobrą sylwetkę, czuć się zdrowiej, ale też jest jednym z przyjemniejszych sposobów na rozładowanie stresu, pozbycie się złych emocji i daje poczucie wolności. Kiedy ćwiczę, całkowicie zapominam o problemach i skupiam się na sobie oraz swoim ciele.

Bardzo lubię prowadzić zajęcia grupowe. Daje mi to olbrzymią energię i motywację do działania. Obserwuję wśród uczestniczek wzajemną pomoc, kiedy którejś coś nie wychodzi. Dopingują ją i pocieszają, że kolejnym razem na pewno będzie lepiej.

Magda: Dlaczego zaczęłam ćwiczyć? Bo całe życie byłam szczuplutka, malutka, a tu nagle w drugiej ciąży +25 kg. No i cóż, trzeba było zakasać rękawy, włożyć adidasy i się po prostu ruszyć. Zaczęłam biegać jakieś 8 lat temu, kiedy cały dom spał. Bardzo wcześnie rano. Codziennie. Wiało, padało, bolało, się nie chciało, a ja szłam biegać. Trwało to parę lat, aż dokładnie 2 lata temu zaczęłam chodzić systematycznie na siłownię. Cel: zbudować masę mięśniową.

Szczególnym momentem mojego życia była bardzo silna depresja, fobia społeczna, agorafobia
i zaburzenia lękowe. To był duży bodziec do tego, aby uprawiać sport. Walczyłam z depresją przez dwa lata i byłam na bardzo silnych lekach psychotropowych. Można powiedzieć, że chodziłam „naćpana” non stop. Lekarze w Polsce i w UK nie widzieli innej opcji, żeby mi pomóc. W tak zaawansowanym stadium byłam.

Ale zwalczyłam to! Wygrałam dzięki własnej samodyscyplinie i chęci przeżycia życia po swojemu. Nie, jak choroba mi podpowiadała: „zamknij się w domu, rośnij duża okrąglutka, choruj i jeszcze raz choruj, bo już i tak ci się więcej od życia nie należy”. Niestety tak było. Chciałam odebrać sobie życie bo nie widziałam sensu swojej dalszej egzystencji. No i pamiętam jak kiedyś rano obudziłam się, przysłowiowo „walnęłam ręką w stół” i powiedziałam sama do siebie, że „nigdy więcej psychotropów! Zapierdzielasz z tym życiem, biegasz dalej! Nikt ci nie pomoże, jeśli sama sobie nie dasz szansy!”. Wygrałam sama ze sobą i z tą potworną chorobą. To była i wciąż jest ogromna potrzeba życia i rozwoju. To jest jeden z największych sukcesów w moim życiu! Jestem dumna, że przez to przeszłam. Urosłam w swoich oczach i stałam się znacznie silniejsza. Choroba pokazała mi, że w życiu można naprawdę wiele przejść i jeszcze więcej osiągnąć, jeśli człowiek tylko chce żyć. Zrobiłam to sama, nie pomógł mi w tym nikt. To jest dla mnie bardzo ważne przeżycie i doświadczenie.

Co jeszcze daje Wam aktywność fizyczna?

Ania: Wolność i bycie z samym sobą. Głowę pozbawioną problemów i analizowania wszystkiego. Dodatkowo takie pomysły potrafią kiełkować, że przy normalnym myciu naczyń czy prasowaniu tego nie będzie. Czasami wychodziłam biegać ze łzami, które leciały jak grochy, a przestawały, kiedy w moim organizmie wzrastał poziom endorfin.

Po takim bieganiu czy treningu nikt mnie nie umie wyprowadzić z równowagi. Mało tego, jestem w stanie zrobić więcej rzeczy, niż gdybym nie trenowała.

Aneta: Sport jest dla mnie bardzo ważną częścią życia i nie wyobrażam sobie siedzenia bezczynnie. W czasie ciąży prowadziłam zajęcia do 7 miesiąca i po urodzeniu córeczki chodziłam z nią na zumbę, chociaż żeby popatrzeć, tak mi tego brakowało. 4 miesiące po porodzie wróciłam do zajęć. Jako mama muszę przyznać, że bywały ciężkie dni i takie wyjścia były mi bardzo potrzebne. Mogłam choć przez godzinę przestać się martwić, zrzucić „ciężar z ramion”, odstresować i wrócić do domu z pozytywnym nastawieniem i energią.

Magda: Budują mnie. Ja rosnę! Pokonuję swoje słabości, łamię bariery. Wychodzę ze strefy komfortu tylko po to, aby poczuć satysfakcję z tego, że znowu pokonałam samą siebie. Poza tym moje ciało się zmienia. Patrzę w lustro i mam banana. Mam 45 lat, a czuję się atrakcyjna. Kobieta nie potrzebuje sukienki z Diora, żeby było jej dobrze! Kobieta chce świetnie się czuć będąc nagą. To jest naprawdę wielka satysfakcja i radość, kiedy widzisz, że twoje ciało wygląda tak, jak ty chcesz i jest to twoja zasługa. Myślę, że warto przypomnieć niektórym paniom, że największą ich ozdobą jest pasja.

Co poradziłybyście osobom, które nie mogą ruszyć z miejsca?

Ania: Znajdź taką formę aktywności, która sprawi ci radość. Jest ich bardzo dużo i każdy dopasuje coś dla siebie. Jeśli jednak chcesz spróbować biegania, a nigdy tego nie robiłeś, to najlepiej zacząć od spacerów po parku, zwiększając sobie odcinki, a z czasem pomalutku truchtać na przemian z marszem.

Po każdej takiej aktywności poprawia się krążenie, organizm jest lepiej dotleniony i więcej uwagi zwracamy na to, co jemy. Spalamy tłuszcz, ciało staje się smuklejsze. Nie ma co się zastanawiać. Nawet ja po totalnym zawaleniu na całej linii zaczynam od nowa od marszo-truchtu, uczę się biegać od nowa. Śmieję się, bo mam już parę amatorskich biegów grupowych zakończonych medalami. Właśnie te medale, na które patrzę, przypominają mi, że robię coś wspaniałego. I tak cały czas z tyłu głowy gdzieś jest ta myśl, żeby pół-maraton przebiec.

Aneta: Przede wszystkim pomyśl o sobie! Kobiety często myślą o wszystkich dookoła, a zapominają o sobie. Taka godzina czy dwie zajęć w tygodniu może całkowicie zmienić nastawienie do życia.

Jeśli nie masz pieniędzy na zajęcia lub nie masz co zrobić z dzieckiem, znajdź na YouTubie odpowiedni trening i ćwicz 3 razy w tygodniu w domu. Są też treningi, gdzie możesz zaangażować nawet swojego malucha.

Możesz również poszukać zajęć, które cię interesują. Sprawdź, czy oferują darmową pierwszą lekcję i idź, spróbuj, zobacz, czy ci się spodoba. Jeśli nie, szukaj dalej.

Nie bój się, że sobie nie dasz rady! Tam nikt nikogo nie ocenia i nawet jeśli zrobisz 2 przysiady mniej niż trzeba, to nic się stanie. Ja zawsze powtarzam uczestniczkom, żeby nie brać zajęć na serio. Nawet jeśli nie będą mogły powtórzyć niektórych kroków, to niech tańczą tak jak czują. Przyciemniam światło, włączam kolorową iluminację i kobietki stają się od razu odważniejsze. Poza tym, zajęcia w grupie mają fantastyczną energię, atmosferę i bardziej motywują do działania.

Magda: Włóż buty i idź po swoje. Nie słuchaj tego, co podpowiada ci podświadomość. Ona jest leniwa i nigdy jej się nie chce. A my mamy nasze cele i marzenia do zrealizowania. Nie szukaj wymówek tylko sposobów. Ja zawsze zaczynam od porannego treningu tak, żeby „mieć go z głowy”. Jeśli rano nie uwinę się z ćwiczeniami, to potem mam taki nawał spraw, że nie ma mowy, aby jeszcze potrenować. No cóż, my, mamy, dzielimy swoje życie na czworo i to jest cool!

Dlaczego warto przyjść na Qczaja?

Ania: Bo jest to świetna zabawa w grupie zakręconych ludzi, endorfiny, które na takim evencie się wydzielają, są nie do opisania. To trzeba przeżyć i świetnie się bawić.

Aneta: Energia ludzi, ich pasja, determinacja i motywacja są absolutnie fantastyczne. Nie mogę się doczekać treningu z Qczajem, bo jestem pewna, że długo tego nie zapomnę. Daniel ma niesamowitą osobowość i jest bardzo autentyczny, posiada olbrzymie poczucie humoru, dystans do siebie i uwielbiam ten jego górolski akcent.

Magda: Żeby się ukochoć! Żeby spotkać ludzi z pozytywnymi wibracjami i energią jaką ma Daniel. Chcę, żebyś poczuła tę moc i ruszyła do przodu. Ja idę oczywiście na Qczaja kochanego się ukochoć razem z nim i naładować swoje baterie jeszcze bardziej. Mam wrażenie, że jesteśmy z tej samej gliny ulepieni i ja chcę przybić mu pionę! I go mocno uściskać. My mamy potworną potrzebę życia i walki o lepszych siebie. Zawsze jest warto zrobić coś, co daje nam kopa i pozytywną energię, a Qczaj właśnie taki jest. Do zobaczenia 23 czerwca!

Rozmowę przeprowadziła Monika Maziejuk – wyzwalaczka ludzkiego potencjału, konsultantka ds. podnoszenia kwalifikacji w UK oraz autorka programów rozwojowych w organizacjach. Jest nieustającą orędowniczką stawania się coraz lepszą wersją samego siebie, a sport od dawna jest częścią jej życia.

23 czerwca 2018 roku Qczaj poprowadzi 2 treningi w Londynie: o godz. 9.00 oraz 13.00 w Brentford Fountain Leisure Centre TW8 0HJ. Nie czekaj, aż będzie za późno. Zarezerwuj swoje miejsce już dziś! Szczegóły na stronie: qczajnawyspach.co.uk


Rozmawiała Monika Maziejuk



 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama