Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

OPERA: Berlińczycy tryumfują w Londynie

Berliner Philharmoniker to orkiestra o długiej i ugruntowanej tradycji. W XX wieku słynnym szefem Berlińczyków był Herbert von Karajan, po nim batutę przejął Claudio Abbado, a przez ostatnie szesnaście lat orkiestrze tej szefował Simon Rattle. Rattle w tym miesiącu zakończy swoją prace z Berliner Philharmoniker, ale zanim odszedł ze swojego stanowiska przyjechał do Londynu aby zadyrygować dwa koncerty w Southbank Centre.

Podczas dwóch koncertów Berliner Philharmoniker zaprezentowali muzykę od XIX po XXI wiek. Interesującym elementem koncertów były utwory otwierające koncerty, napisane przez współczesnych kompozytorów specjalnie dla Berlińskich Filharmoników. Publiczność mogła je usłyszeć po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii. Podczes pierwszego wieczoru zaprezentowany został utwór duńskiego kompozytora Hansa Abrahamsena “Three Pieces for orchestra”. Abrahamsen czerpie z tradycji minimalizmu. Jego utwór miał delikatne, lekkie nieco melancholijne brzmienie. Kompletnie inaczej brzmiała druga z brytyjskich premier “Tanz auf dem volcano” Jorga Widmanna. Ten utwór jest pełen energii. Rytmy zmieniają się tutaj z minuty na minutę jak w nieprzewidywalnym wulkanie. Słychać tutaj elementy jazzu, a nawet muzyki latynowskiej.

Trzonem koncertów Berliner Philharmoniker były jednak klasyczne utwory. Podczes pierwszego koncertu usłyyszeliśmy monumentalną IX Symfonię Antona Brucknera. To ostatnie niedokończone dzieło austriackiego mistrza symfoniki zostało wykonane w zrekonstruowanej wersji. Ta monumentalna ponad półtoragodzinna symfonia jest jakby zwieńczeniem tradycji romantycznej. Pod batutą Simona Rattla dzieło to miało potężne, muskularne brzmienie, ale też były fragmenty w Adagiu gdzie Berlińczycy mieli delikatne niemal klasycystyczne brzmienie. Najbardziej emocjonalnie brzmiało Scherzo, które było agresywne, szorstkie, jakby zawierało zmaganie umierającego Brucknera z losem.

 

 

Podczas drugiego koncertu III Symfonia Witolda Lutosławskiego była prawdziwie imponująca. To zapewne najbardziej interesujące dzieło polskiego twórcy właśnie dzięki wykonaniom wybitnych amerykańskich orkiestr oraz Berlińczyków stało się częścią XX wiecznego kanonu. Rattle pokazała nie tylko, że potrafi odnaleźć właściwą temu utworowi narrację, przedstawić go jako spójne i wyczerpujące dzieło, ale także jako utwór, który może być wciągający i emocjonalny.

Zwieńczeniem występów Berlińczyków było wykonanie I Symfonii Johannesa Brahmsa. Dzieło to miało swoją premierę w 1876 i dość powszechnie uznane zostało jako ikona muzyki romantycznej. Symfonia ta zawiera odniesienia do Beethovena, ale zarazem otwiera nową przestrzeń w historii muzyki. Dzieło to jest stale niemal początków Berliner Philharmoniker w 1882 w ich repertuarze. Podczas ich koncertu to się czuło. Tę muzykę Berlińczycy mieli we krwi. Brahms w ich wykonaniu miał bogate, ekspresyjne brzmienie, którego zapewne żadna inna orkiestra nie jest w stanie oddać.

Swoimi występami w Southbank Centre Berliner Philharmoniker udowodnił po raz kolejny, że obecnie w świecie muzyki klasycznej muzycy z Berlina nie mają konkurencji. Ich krystaliczne brzmienie, bogactwo ekspresyjne, finezyjne końcówki fraz sprawiają, że takie koncerty pamięta się do końca życia.


Dr Jacek Kornak


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama