Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

PODRÓŻE: Pociągał mnie obraz samotnego jeźdźca na bezdrożach świata

Wykładowca akademicki, fotograf, podróżnik. Z Szymonem Pruciakiem, który na motorze, wspólnie ze swoją przyszłą żoną, odbył podróż dookoła świata, rozmawiał Dariusz A. Zeller.

W jaki sposób znalazłeś się w UK?

Przyjechałem na studia na tydzień przed ich rozpoczęciem. W 2006 roku zacząłem studiować fotografikę na odpowiedniku polskiej ASP – University for the Creative Arts (UCA) w Rochester pod opieką prof. Oriego Gershta.

Jak radziłeś sobie na początku pobytu tutaj?

Oprócz studiów wykonywałem prace dorywcze jak to studenci – w fast foodach, itp. Z czasem jako fotograf „freelancer” niewielkie prace na uczelni.

Obecnie jesteś wykładowcą akademickim.

Od 2011 roku wykładam jako tzw. wykładowca sesyjny, czyli na godziny na różnych kampusach University for the Creative Arts, od 2014 roku jako kontraktowy wykładowca/adiunkt, a od 2017 roku jestem kierownikiem kierunku mediów obiektywowych – Pathway Leader for the Lens Based Media, na kampusie w Canterbury.Poza tym zajmuję się wymianą i współpracą międzynarodową uczelni dla kadry akademickiej i studentów. Prowadzę też własną firmę produkcji medialnej. Pracuję też jako reżyser obrazu. Na premierze filmu, którego byłem autorem zdjęć na festiwalu w Wenecji, poznałem Alexandrę. Kilka miesięcy później postanowiliśmy objechać świat na motorach, a w połowie trasy się zaręczyliśmy.

Skąd to zamiłowanie do motorów i podróży?

Zamiłowanie do motorów od dzieciństwa najprawdopodobniej z kina i literatury. Odkąd pamiętam pociągał mnie obraz samotnego jeźdźca na bezdrożach świata.

Szymon miał 4 lata gdy, jego babcia zabrała go w pierwszą podróż. Nie jest pewne do tej pory, czy wiedziała, że zasiała w jego podświadomości ziarno chęci przygody i ciekawości świata. Był rok 1989 i żelazna kurtyna stała jeszcze silnie, więc jedną z niewielu podróżniczych opcji były kraje komunistyczne. ZSRR, gdzie Szymon wraz z babcią spędził niesamowite dwa tygodnie w Soczi; rubel tracił na wartości w zastraszającym tempie, kanapki z łososiem i kawiorem z koniczkiem były tańsze niż wątrobowa na smalcu z żytnią, więc nawet nieszczególnie zamożnych Polaków stać było na odrobinę dekadencji, jak na przykład lot helikopterem nad Kaukazem. Od tamtego czasu, Agnieszka, niesamowita babcia Szymona, co roku zabierała go w każde wakacje w podróż, dzięki czemu zobaczyli razem kawał świata, zawsze z Zenitem XP12 taty Szymona. Podróżowali tak do matury nastolatka, kiedy to on sam postanowił się przenieść do Irlandii (wraz z połową kraju), by zarobić na studia. Po kilku miesiącach pracy jako młody fotografik wydał wszystko co miał na lustrzankę cyfrową i kilka obiektywów, jako że było już jasne, że to jest to, co w życiu chce robić. Pomimo tego, że Irlandia była dobrą zabawą i dużo się chłopak nauczył, jak na przykład nurkować z lokalnym klubem CMAS.

Skąd wziął się jednak pomysł, by przejechać motorem dookoła świata?

Od dzieciństwa zaczytany w książkach Juliusza Verne’a chciałem okrążyć cały świat lądowo, by fizycznie doświadczyć jego wielkości, a motor – zacytuję indyjskiego pisarza: Jadąc samochodem zabierasz przestrzeń ze sobą, jadąc motorem poruszasz się w przestrzeni. Rozważane były jeszcze rower i piechota – oba już dokonane przez Alastaira Humphreysa, ale nie mieliśmy 5 lat na zbyciu.

Jak wyglądał przebieg tej wyprawy?

Zaczęliśmy w lipcu 2016 roku lotem z Londynu do Brazylii i dalej Paragwaj, Urugwaj, Argentyna, Chile, Boliwia, Peru, Ekwador, Kolumbia, Panama, Kostaryka, Nikaragua, Honduras, Salwador, Gwatemala, Belize, Meksyk, USA, Kanada, statkiem do Indonezji, dalej Singapur, Malezja, Tajlandia, Kambodża, Wietnam, Laos, Mjanma (dawna Birma), Indie, Nepal, Indie, Pakistan, Iran, Armenia, Gruzja, Ukraina, Polska, Czechy, Niemcy, Austria, Liechtenstein, Szwajcaria, Francja i Anglia.

Podróż zajęła dokładnie rok i odbyłem ją wraz z przyszłą żoną na dwóch motorach z namiotem i aparatami.

Które z tych miejsc najbardziej zapadły ci w pamięć?

Dżungle Kolumbii, zwłaszcza trasa znana jako Trampolina Śmierci, ze względu na bardzo kiepskie warunki, obsuwającą się drogę i gdzieś na dnie urwiska ledwo widoczne spalone autobusy, które padły ofiarą FARC-u…

Nepal i trekking do Base Camp Mt. Everestu – dachu świata z unikatową kulturą i powalającymi krajobrazami.

Pakistan, prowincja Beludżystan na pograniczu z Afganistanem… Rozlegle pustynne tereny są bardzo niespokojne niestety, z ugrupowaniami od bojówkarzy walczących o niepodległość, przez ISIS, po Talibanów i Al Ka’idę. Jechaliśmy z eskortą „policji”, ale tak naprawdę byli to lokalni rolnicy na motorynkach z kałachami, więc wiedzieliśmy, że w razie kłopotów dużo nie zdziałają. Do tego 53 stopnie Celsjusza lały się z nieba, a na motorze to zdecydowanie za dużo.

Od środy 9 maja w Royal Geographical Society trwa wystawa twoich zdjęć. Przybliż jej temat, proszę.

To zdjęcia z projektu badawczego, który towarzyszył wyprawie. Jest 8-kanałowa instalacja video oraz fotografie i książka artystyczna, stworzona specjalnie na tę okazję z kolegą z wydziału Komunikacji Wizualnej metodą sitodruku.

Połączyłeś zamiłowanie do motorów, do podróży i zdjęć. To niezwykłe!

W centrum uwagi mojej pracy artystycznej znajdują się geografia kreatywna i przestrzenie szlaków handlowych. Moj uniwersytet zgodził się na roczny urlop naukowy, bym przy okazji podróży stworzył projekt badawczy. Pomysł wsparli Research Council i ONZ, z którymi już pracowałem w przeszłości. Plan zakłada rozważanie obrazu z 3 różnych stron: politycznej, naukowej i artystycznej, i zależnie od ujęcia jest pokazywany w instytucji reprezentującej owo podejście. W zeszłym miesiącu projekt został pokazany w Muzeum Sztuki w Nikozji na Cyprze, ze wsparciem ambasady RP i British Council – obraz w ujęciu artystycznym teraz zaprezentowany będzie w Królewskim Towarzystwie Geograficznym w Londynie – ujęcie naukowe, a w przyszłym roku zostanie przedstawiony w Pałacu Narodów, siedzibie ONZ w Genewie – ujęcie polityczne.

Czy planujesz już kolejne podróże?

Oczywiście. Tak się składa, że w sierpniu przeprowadzamy się do Ghany; pojadę na motorze: Londyn-Paryż-Dakar-Akra. Za 5-10 lat chcemy opłynąć świat jachtem, no i poznawszy w Nepalu podczas trekkingu do Base Camp Everest polskich wspinaczy EverTeamu, zainspirowałem się, by zdobyć Koronę Ziemi.

Inne plany na przyszłość?

W sierpniu przeprowadzka do Afryki – Ghana, gdzie będziemy minimum dwa lata, a później na Cypr. W Polsce nikogo nie byłem w stanie zainteresować materiałami i potencjalnym dokumentem o podróży, więc w Anglii pracuję z BBC – robimy krótki dokument o naszej podróży, może później powstanie dłuższy. Piszę książkę i pracuję nad artystycznymi publikacjami. Poza tym znajoma planuje pojechać na 70. urodziny w 3-letnią podróż konno z Anglii do Indii i potrzebuje kogoś, by to sfilmował, więc ciężko będzie powiedzieć: nie. Zresztą, mi zawsze jest ciężko odmówić zwariowanym pozytywnie pomysłom.


Rozmawiał Dariusz A. Zeller


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama