Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

#POLKA100: Uwielbiam swoją pracę

Jest mikrobiologiem i ekspertem w dziedzinie bezpieczeństwa żywności, a przy tym jedną z laureatek plebiscytu #Polka100, jaką z okazji setnej rocznicy uzyskania przez kobiety praw wyborczych, zarówno w Polsce jak i w Wielkiej Brytanii, ogłosiła ambasada Rzeczpospolitej Polskiej w Londynie, pragnąc uhonorować wyjątkowe Polki, które na co dzień inspirują polską społeczność na Wyspach Brytyjskich. Rozmowa z Eweliną Wachnicką, która w wyjątkowy sposób wpływa na pozytywny wizerunek Polski w Wielkiej Brytanii.

Jak zareagowała pani na wiadomość, że została laureatką plebiscytu #Polka100?

Gdy dowiedziałam się o wynikach byłam bardzo zaskoczona. Nigdy nie rozpatrywałam ani swojej kariery zawodowej, ani tego co robię poza pracą jako coś niezwykłego. Po prostu zawsze dążę do tego by praca, którą wykonuję dawała mi dużo satysfakcji. Moją kandydaturę do plebiscytu zgłosił ówczesny prezes Stowarzyszenia Techników Polskich w Wielkiej Brytanii – dr inż. Marian Zastawny. To niezwykle budujące, że ktoś inny (w tym przypadku kapituła plebiscytu) uznał, że moja droga zawodowa może być inspiracją dla innych. Przyznam szczerze, że jest to bardzo motywujące i dodaje skrzydeł do dalszego działania.

Jest pani mikrobiologiem i ekspertem w dziedzinie bezpieczeństwa żywności. Na czym polega ta praca?

Pracuję jako manager w centrum badawczo-rozwojowym firmy, która jest światowym liderem w produkcji lodów. Na co dzień dostarczam ekspertyzy mikrobiologicznej przy tworzeniu produktów. Czyli kiedy np. dział marketingu ma koncept na nowy produkt – ja, przy współpracy z innymi naukowcami, realizuję go. Zaczynając od etapu projektowania do momentu realizacji danego pomysłu doradzam w kwestii receptury, technologii oraz warunków przechowywania, w taki sposób, by minimalizować ryzyko obecności bakterii chorobotwórczych, które mogą zagrażać zdrowiu, a czasem i życiu ludzi oraz mikroorganizmów wpływających na jakość produktu w trakcie jego przechowywania. Czasem może być to dość szybki proces, a innym razem wymaga bardzo dokładnej analizy danych, uwzględnienie wielu czynników, przeprowadzenia doświadczeń laboratoryjnych z zastosowaniem najnowszych osiągnieć naukowych w dziedzinie mikrobiologii, nierzadko przy współpracy z partnerami zewnętrznymi.    

 W jaki sposób zostaje się osobą na takim stanowisku?

Rola, którą wykonuję, wymaga przede wszystkim ogromnej wiedzy, którą nabywa się w toku doświadczenia zawodowego. Będąc jeszcze na studiach w Polsce na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, wykorzystywałam każdą okazję, by zdobywać wiedzę praktyczną. Poza programowymi praktykami, pracowałam w wolnym czasie jako wolontariusz w Polskiej Akademii Nauk. Dzięki wymianie międzynarodowej zdobyłam doświadczenie w laboratorium rządowym w Grecji czy w Finlandii, a w trakcie urlopu dziekańskiego pracowałam w firmie farmaceutycznej w Wielkiej Brytanii. Przez 5-letni okres studiów magisterskich dążyłam, by oprócz zdobytego dyplomu mieć wiedzę praktyczną, która pozwoli mi pewnie wejść na rynek pracy. Wszystkie te doświadczenia sprawiły, że dostałam się na studia doktorskie w Norwich w ramach stypendium sponsorowanego przez rząd Wielkiej Brytanii. Po ich ukończeniu dostałam propozycję pracy w obecnej firmie.

Skąd pochodzi pani zainteresowanie akurat dziedziną żywienia i bezpieczeństwa żywności?

Bezpieczeństwo żywności to niezwykle ciekawy temat, chociaż niestety mało popularny. W skali światowej co roku 1 na 10 osób ulega zatruciu, spowodowanym bakteriami obecnymi w żywności, z czego 420,000 kończy się zgonem. Każdy z nas spożywa od 1 do 2 kg żywności dziennie, gdzie składniki posiłków nie pochodzą już tylko z ogrodu za domem, ale importowane są z różnych, odległych obszarów świata. Co za tym idzie – łańcuch pokarmowy jest coraz bardziej złożony i wymaga wyszukanych metod kontroli, które zapewnią najwyższą jakość i bezpieczeństwo konsumentów. Przeciętny konsument pakując koszyk z zakupami nie zdaje sobie sprawy, ile nauki oraz analiz kryje się za danym produktem. Bardzo często jest to wynik współpracy matematyków, bioinformatyków, fizyków, chemików, toksykologów oraz mikrobiologów. I nieskromnie powiem, że właśnie my – mikrobiolodzy, odgrywamy ogromną rolę w tym procesie. Biorąc pod uwagę obecne trendy oraz oczekiwania konsumentów – produkty spożywcze bez konserwantów, z minimalną zawartością soli oraz poddane minimalnej obróbce termicznej – stawia się przed mikrobiologami nowe wyzwania. Mikroorganizmy, pomimo że są najstarszą formą życia na ziemi – ciągle pozostają nie do końca odkryte i zrozumiane przez naukowców, o czym świadczą epidemie, o których słyszymy od czasu do czasu, np. fala zakażeń ponad 4,000 osób, wywołana bakterią Escherichia coli w Niemczech w roku 2011. Zmarły wówczas 53 osoby, a źródłem bakterii okazały się kiełki fasoli. Pokazuje to, jak bardzo bezpieczeństwo żywności jest ważnym i złożonym tematem i jak wiele jeszcze jest do zrobienia w tym obszarze.

Czym jest dla pani praca?

Praca jest dla mnie narzędziem i sposobem na poznanie świata. Mam to ogromne szczęście, że mogę wykonywać swój zawód niezależnie od położenia geograficznego. Dzięki pracy miałam okazję mieszkać i poznać kulturę pięciu państw, podróżować po świecie – a przede wszystkim rozwijać się, zdobywać wiedzę i uczyć się od światowych ekspertów w swojej dziedzinie.

Czy uważa się pani za osobę, która osiągnęła sukces?

Dla mnie sukcesem jest każda sytuacja, w której pokonałam własne lęki i obawy. Każdy wyjazd, każda praktyka były wynikiem odważnej decyzji, mojego zabiegania, determinacji, poświęcenia, nieczęsto upartej walki ze środowiskiem, uczelnią, rodziną, własnymi ograniczeniami. Jak się okazuje to właśnie te sytuacje ukształtowały umiejętność pokonywania trudności, odnajdywania się w nowych okolicznościach, nawiązywania kontaktów.

Ponadto, samo ukończenie studiów tutaj, w Anglii, uważam za ogromny sukces, biorąc pod uwagę fakt, że w swojej rozprawie łączyłam mikrobiologię i matematykę jako element analizy ryzyka związanego z najniebezpieczniejszą bakterią znaną ludzkości – Clostridium botulinum – zwłaszcza, że w szkole średniej panicznie bałam się matematyki. Kończąc liceum byłam przekonana, że już nigdy nie będę musiała się z nią mierzyć. Nie ukrywam, że był to bardzo intensywny i wymagający okres. Nie dość, że przez 3,5 roku zmagałam się codziennie ze swoim największym lękiem, to przyswajałam tę wiedzę w języku, który nie jest moim językiem ojczystym. Nie jestem w stanie wyrazić jakie było moje szczęście, gdy po 2,5-godzinnej obronie usłyszałam „Congratulations dr Wachnicka!”.

Czy swoją przyszłość wiąże pani z pobytem w UK?

Szczerze, to nie zastanawiałam się nad tym. Póki co, uwielbiam swoją pracę, mam świetne relacje z ludźmi, z którymi pracuję, czuję, że jestem we właściwym miejscu. Na razie niech tak zostanie.

Co się pani podoba w życiu na Wyspach?

Dla mnie osobiście największym atutem Wielkiej Brytanii jest jej różnorodność kulturowa. W samym naszym dziale pracują przedstawiciele 30 różnych narodowości! Najfajniejsze jest to, że wszyscy się szanują, a różnice kulturowe są wartością dodaną, która przenosi się później na kreatywne rozwiązanie problemów. Również na płaszczyźnie prywatnej – moi znajomi pochodzą z różnych zakątków świata – Hiszpanii, Portugalii, Włoch, Kolumbii, Chin, Hong Kongu, Pakistanu – każde nasze spotkanie to praktyczna lekcja kultury, wymiany doświadczeń i obyczajów związanych z danym krajem.

Inna kwestia, to angielska uprzejmość i pozytywne myślenie. Przyznam się szczerze, że początkowo mnie nieco denerwowała – nie czułam, że jest ona szczera. Teraz, po prawie 9 latach – przywykłam do tego. O ile milej zaczyna się dzień, gdy widzi się uśmiech i głośne „Good morning! How are you?!”. Myślę, że my-Polacy moglibyśmy się dużo nauczyć w tej kwestii – zwłaszcza mniej narzekać! Mój partner, który jest Duńczykiem – powtarza, że nie byłabym Polką, gdybym nie narzekała (śmiech). I chyba coś w tym jest (śmiech).

Jakie posiada pani zainteresowania/hobby i jak łączy życie prywatne z zawodowym?

Poza pracą oprócz funkcji wiceprezesa w Stowarzyszeniu Techników Polskich zajmuję się również popularyzacją nauki. Już od ponad trzech lat prowadzę warsztaty z mikrobiologii, jak również koordynuję wizyty w Polskich Szkołach Sobotnich. Celem tego projektu jest aktywowanie dzieci i młodzieży – pokazanie zupełnie innego spojrzenia na naukę. Dla młodzieży organizujemy wykłady inspirująco-motywacyjne, natomiast dla dzieci interaktywne warsztaty. Obie formy prowadzone są przez członków naszego stowarzyszenia, inżynierów, techników, naukowców – osoby, które mają bardzo ciekawe prace i potrafią swoją wiedzą dzielić się z innymi, wzbudzać ciekawość, pokazują jakie są możliwości kariery zawodowej związane z danym kierunkiem. Nasze spotkania są zawsze głośne, wybuchowe, kolorowe – zdecydowanie nigdy nie są nudne. Moje warsztaty przybliżają dzieciom świat mikroorganizmów – rodzaje drobnoustrojów, ich zastosowanie i znaczenie w naszym codziennym życiu, sposoby ich hodowli i badania w laboratorium. Jest to interaktywne 45 minut, w trakcie których wykorzystuję swoją wiedzę, by inspirować kolejne – mam nadzieję – pokolenie naukowców. W tej kwestii mam ogromne szczęście, bo firma, w której pracuję, bardzo czynnie wspiera aktywności związane z promocją nauki i chętnie udostępnia mi potrzebne do tego materiały.

Również w ramach tego samego projektu współorganizowałam „Science Day: Poland’s contribution” – wydarzenie zorganizowane w ramach British Science Week. Na jeden dzień w marcu zeszłego roku POSK zamienił się w centrum naukowe, gdzie polscy naukowcy, pracujący w Wielkiej Brytanii, przeprowadzili szereg wykładów, warsztatów oraz demonstracji dla szerokiej publiczności. Było to duże przedsięwzięcie, które zostało bardzo pozytywnie przyjęte.

Ponadto z zamiłowania do muzyki oraz by włączyć się w życie lokalnej społeczności zostałam członkiem Bedford Choral Society. Jest to jeden z najstarszych, działających bez przerwy chórów w kraju, a przede wszystkim świetna okazja współpracowania z Brytyjczykami na gruncie poza zawodowym.

Siły i inspirację do dalszych działań czerpię z podróży. Praktycznie każdy weekend mam zaplanowany z wyprzedzeniem – staram się optymalnie wykorzystać wolny czas.

Jakie stawia sobie pani cele na przyszłość, co chciałaby osiągnąć jeszcze?

W tej chwili moim największym celem jest zorganizowanie podróży do Kenii! Na gruncie zawodowym, marzę o odkryciu substancji, magicznego środka, który rozwiąże wszystkie zmartwienia mikrobiologów (śmiech). Ponadto, chciałabym opanować sztukę bycia liderem – osoby, która stwarza innym warunki do pracy, gdzie członkowie zespołu czują się komfortowo, wykorzystują swój potencjał i energię zgodnie z ich zainteresowaniem i pasją.

Na gruncie społecznym – fajnie by było rozbudować nasz zespół inżynierów, tak byśmy byli w stanie odwiedzić więcej niż dwie szkoły w roku, rozszerzając zarówno tematykę jak i zakres naszych wizyt poza teren Londynu.

Proszę raz jeszcze przyjąć gratulacje!

Serdecznie dziękuję za rozmowę. Pozdrawiam czytelników „Cooltury”! Korzystając z okazji chciałabym serdecznie zachęcić miłośników nauki i inżynierii, wszystkich, dla których wykonywana praca jest pasją, do włączenia się do naszego projektu. Nasze stowarzyszenie jest zawsze otwarte na nowe osoby.


Rozmawiał Dariusz A. Zeller


 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama