Nie uzyskał pan mandatu radnego z gminy Greenford Green, jednak był to jeden z najlepszych wyników spośród Polaków, którym także nie udało się uzyskać odpowiedniej ilości głosów. Jak pan ocenia swój start w wyborach?
W wyborach samorządowych startowałem po raz pierwszy. Biorąc pod uwagę to, że mieszkańcy dzielnicy Ealing w zdecydowanej większości popierają Partię Pracy to prawie tysiąc głosów, które uzyskałem oceniam jako bardzo dobry rezultat. Zebrałem ogromne doświadczenie, które na pewno zaprocentuje w przyszłości.
Co zatem należałoby poprawić by ew. następnym razem uzyskać wynik dający miejsce w radzie?
Jeżeli będę startował w następnych wyborach to, aby uzyskać lepszy wynik moja Partia Konserwatywna musi cieszyć się większym poparciem w dzielnicy Ealing. Również, aby uzyskać więcej głosów od Polonii, dobrze byłoby żebym startował tylko ja z danego okręgu, a nie jak przy tych wyborach w dzielnicy Greenford Green oprócz mnie, startowało trzech innych Polaków, co doprowadziło niepotrzebnie do częściowego rozbicia głosów. My-Polacy powinniśmy razem bardziej współpracować, a nie sobie nawzajem przeszkadzać, dla dobra Polaków zamieszkałych w Londynie. Głosy wyborców pozyskiwałem w większości przez indywidualne rozmowy z mieszkańcami dzielnicy.
Ale czy polscy kandydaci powinni odwoływać się głównie do polskich wyborców? Pańska kandydatura wydaje się, całkiem słusznie zresztą, temu przeczyć…
Polscy kandydaci powinni odnosić się do każdego mieszkańca danej dzielnicy i próbować pozyskać ich głos, a nie tylko do polskich wyborców. Mówiłem to już wielokrotnie, że głosami tylko Polaków nie ma najmniejszych szans na wygranie wyborów, co pokazały dobitnie ostatnie wybory. Kandydaci, którzy liczyli tylko na głosy Polaków, uzyskali bardzo słabe wyniki. Aby mieć realne szanse na wygraną i być poważnym kandydatem trzeba należeć do jednej z trzech głównych Partii Brytyjskich i tam aktywnie działać. Taka jest kultura polityczna w Wielkiej Brytanii.
Czy uważa pan, że polska społeczność, np. w pańskim okręgu, w wystarczający sposób uczestniczy w życiu lokalnym?
Uważam, że tak liczna polska mniejszość społeczna w niewystarczający sposób uczestniczy w życiu lokalnym. Powinniśmy być znacznie bardziej widoczni, aktywni w lokalnych społeczeństwach i bardziej integrować się z Brytyjczykami, wtedy będziemy społecznością, która będzie bardziej szanowana.
Startował pan z ramienia Partii Konserwatywnej, która sumując, w skali kraju jednak nieznacznie przegrała te wybory z laburzystami…
Jestem członkiem Partii Konserwatywnej, ponieważ jest to partia najbardziej zbliżona moim światopoglądom oraz idei życiowych. Moja Partia Konserwatywna przegrała te wybory w dzielnicy Ealing, gdzie ja startowałem, ale w niektórych dzielnicach Londynu np. w Hillingdon, Westminster czy Wandsworth większość głosów zdobyli członkowie Partii Konserwatywnej. Ogólnie wybory te wyraźnie pokazały, że londyńczycy nie popierają Brexitu.
I właśnie - czy po wspomnianym Brexicie będziemy mieli - jako obywatele UE - dalsze prawo głosowania, np. w wyborach lokalnych? To problem wciąż nie rozwiązany przez rządzących…
Moim zdaniem po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, obywatele UE powinni mieć prawo głosowania w wyborach lokalnych. Kandydaci z krajów UE powinni być uprawnieni do kandydowania na radnych. Obawiam się niestety, że będzie odwrotnie.
Jaka jest pańska, polityczna, sytuacja po wyborach? Co dalej?
Po ostatnich wyborach samorządowych, zamierzam udzielać się politycznie. Jest to dopiero początek mojej aktywności politycznej, jak i również będę działał w kierunku integracji polskiej społeczności z brytyjską. Zachęcam do śledzenia moich działań politycznych na Fecebooku!
Rozmawiał: Dariusz A. Zeller
Napisz komentarz
Komentarze