Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Omega-3. Czy na pewno takie zdrowe?

Sprzedaż suplementów diety rośnie w zawrotnym tempie. Wśród nich do najpopularniejszych należą kwasy tłuszczowe omega-3. Polecają je dietetycy, lekarze, instytucje zdrowotne, a konsumenci ufają tym zaleceniom bez wahania. Tymczasem okazuje się, że dowodów na zbawienną moc pigułek z rybim olejem zwyczajnie brakuje – a specjaliści od żywienia zdają się ignorować wyniki badań.

Omega-3 to nienasycone kwasy tłuszczowe obecne w oleju tłustych ryb, takich jak łosoś, dorsz, śledź czy sardynki, a także w oleju lnianym, rzepakowym niskoerukowym oraz w szeregu innych produktów spożywczych. Związkom tym przypisuje się istotny wpływ na prawidłowe funkcjonowanie ludzkiego organizmu, w szczególności układu krążenia. Wymienione źródła omega-3 uznawane są za najlepsze ze względu na wysokie proporcje, w jakich kwasy te występują w stosunku do kwasów omega-6, pożytecznych w umiarze, a szkodliwych w nadmiarze. Dawniej najbardziej sprawdzonym źródłem kwasów omega-3 był tran – olej z wątroby dorsza, o ujemnych walorach smakowo-zapachowych, którym rodzice „terroryzowali” swoje małe pociechy w trosce o ich zdrowie. Kilka lat temu kwasy omega-3 zdołały wypracować sobie status niemal eliksiru zdrowia, dostępnego w całej gamie opakowań. Czy raczej: status ten wypracowali dla nich dietetycy i marketingowcy firm farmaceutycznych, zajmujących się wytwarzaniem tego typu specyfików. Problem w tym, że nie istnieją solidne dane, które potwierdzałyby zbawienny wpływ kapsułek z rybim olejem na nasze zdrowie.

 

Przedawniona wiedza

Jedną z instytucji rekomendujących zażywanie suplementów diety zawierających kwasy omega-3 jest National Institutes of Health (NIH), agencja wchodząca w skład amerykańskiego ministerstwa zdrowia. NIH posługuje się argumentem dość powszechnie znanym: kwasy omega-3 chronią przed chorobami serca. Szkopuł w tym, że na innej stronie w serwisie internetowym NIH znajdziemy informację o braku dowodów na leczniczą moc omega-3. Z tych „niuansów” konsumenci chyba nie do końca zdają sobie sprawę, bo w samym tylko USA wydatki na kapsułki zawierające olej ryb wzrosły z 0,13 do 1,15 miliarda dolarów w okresie od 2002 do 2014 r. Niestety z punktu widzenia efektów zdrowotnych mogą to być pieniądze wyrzucone w błoto. Według wyników badań opublikowanych w zeszłym roku na łamach czasopisma branżowego wydawanego przez American Medical Association kwasy omega-3 przyjmowane pod postacią suplementów diety okazały się nieskuteczne w kuracjach dla rozmaitych przypadków zdrowotnych.

Kontrowersje wokół kwasów omega-3 ilustrują szerszy problem związany z dietetyką – specjaliści od zdrowego żywienia często posługują się danymi niepotwierdzonymi przez badania naukowe lub ignorują wyniki badań, które obalają nieuzasadnione choć rozpowszechnione przekonania. Dotyczy to nawet samych naukowców, którzy często zbyt nieustępliwie trzymają się dawno obalonych przekonań, niegdyś uchodzących za wiedzę naukową. – Tego typu sytuacje są niestety powszechne. Wyniki badań często cytowane są jako obowiązujące jeszcze długo po tym, jak zostały podważone przez nowsze i dokładniejsze analizy – twierdzi prof. John P.A. Ioannidis ze Stanford University w wypowiedzi dla serwisu Independent.co.uk.

 

Mity dietetyki

W efekcie konsumenci dostają sprzeczne sygnały na temat tego, co należy jeść, a czego lepiej unikać. Co gorsza, tego typu zalecenia pochodzą od osób lub instytucji, którym zwykliśmy ufać. Na podstawie niedostatecznie udokumentowanych danych tworzy się rekomendacje dietetyczne, które mają chronić nas przed rozmaitymi chorobami, a w praktyce ich zbawienne działanie okazuje się w najlepszym razie znikome. Przykładem jest choćby „antyjajkowa” panika wynikająca ze strachu przed cholesterolem. O tym, że spożywanie jajek gotowanych na miękko nie tylko nie jest szkodliwe, ale nawet przyczynia się do właściwej pracy układu krążenia, uczeni mówią od lat, ale dopiero od niedawna wiadomość ta zdaje się docierać do szerokiej opinii publicznej.

W tym roku amerykańska komisja ds. zdrowia zaleciła również rządowi wycofanie ostrzeżenia przez spożywaniem żywności wysokocholesterolowej. Stało się to kilkadziesiąt lat po tym, jak część naukowców zaczęła zgłaszać zastrzeżenia co do słuszności takich przestróg. Podobne spory dotyczą soli, która podobno nie jest tak szkodliwa, jak zwykło się sądzić.
Dyskusja na temat wpływu kwasów omega-3 wpisuje się w wieloletnią debatę na temat wpływu tłuszczów na zdrowie. Jej symboliczny początek przypada na rok 1977, kiedy na amerykańskiej liście „Celów dietetycznych” (US Dietary Goals) pojawiła się wytyczna, nawołująca do ograniczenia spożycia tłuszczów na rzecz węglowodanów. Dziś ten pogląd uznaje się za „nieaktualny”. Podobnie sprawa może się mieć z prozdrowotną rolą kwasów omega-3. Władze zaleciły stosowanie suplementów diety z tą substancją mimo braku jednoznacznych wyników badań, wskazujących na ich dobroczynne działanie, a nawet wobec badań sugerujących ich bezwartościowość.

 

Grenlandzki eliksir

Historia obecnej popularności oleju rybnego zaczęła się w latach 70. ubiegłego wieku, gdy dwóch duńskich naukowców, Hans Olaf Bang i Jorn Dyeberg, odwiedziło odległą wioskę Inuitów w północno-zachodniej części Grenlandii. Odkryli oni, że tubylcy żywią się niemal wyłącznie rybami, wielorybami i fokami. Według ówczesnej wiedzy, spożywanie tak dużych ilości tłuszczu zwierzęcego powinno doprowadzić do zawału serca, a jednak tego typu sytuacji praktycznie nie notowano. Badania krwi, którym poddano Inuitów, wykazały bardzo niski poziom cholesterolu i trójglicerydów w ustroju. I tak narodziła się hipoteza o zbawiennym wpływie kwasów omega-3 na układ krążenia. Pierwszym jej potwierdzeniem były badania opublikowane w 1989 r. w brytyjskim czasopiśmie „Lancet”. Uczestniczyło w nich 2 tys. Walijczyków, którzy przeszli zawał serca. Części z nich naukowcy polecili spożywać większą ilość rybiego oleju przez najbliższe dwa lata. Okazało się, że grupa ta miała o 29 proc. niższy wskaźnik umieralności z powodu schorzeń układu krążenia. Publikacja tych danych spowodowała „boom” na tran i suplementy oparte na tłuszczu ryb. W następnej dekadzie wartość sprzedaży tych produktów liczono już w dziesiątkach milionów dolarów.
Niestety kolejne badania już nie były tak optymistyczne i nie wykazywały jednoznacznie pożytków z używania suplementów zawierających kwasy omega-3. Przykładowo w 2003 r. przebadano 3 tys. Walijczyków, cierpiących na bóle w klatce piersiowej, spowodowane chorobami serca. Ci z nich, którzy jedli więcej rybiego tłuszczu i spożywali więcej suplementów z kwasami omega-3 nie wyszli na tym dobrze – w grupie tej wzrosło prawdopodobieństwo zgonu. Dotyczyło ono szczególnie osób, które „posiłkowały się” pigułkami.

Badania nad wpływem kwasów omega-3 na zdrowie trwają. Są one o tyle trudne, że należy je usytuować w kontekście innych nawyków dietetycznych, które mogą mieć wpływ na zdrowie badanych. Tymczasem osoby chcące wspomagać swój organizm tłuszczami roślinnymi, powinny pamiętać, że kwasy omega-3 są bardzo niestabilne, a nadmiar kwasów omega-6, współwystępujących z tymi pierwszymi w żywności, jest szkodliwy dla zdrowia, w tym dla układu krążenia.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama