„Her Royal Highness The Duchess of Cambridge was safely delivered of a son.” Mały książę ważył 3,8 kg. Książe William był przy porodzie. Księżna i dziecko czują się dobrze.
Na tą wiadomość czekali pod izbą przyjęć od 10 kwietnia. Spali na ławkach lub w namiotach, myli się w szpitalnych łazienkach. To nie pierwszy raz kiedy wspierali rodzinę królewską. Terry jest z nimi od lat - był przy narodzinach George’a i Charlotte, na ślubie Williama i Kate, na pogrzebie księżnej Diany. Kiedyś na urodzin królowej przyjechał trzy dni wcześniej, tylko po to, aby być pierwszym w tłumie świętujących. W oczekiwaniu na najmłodszego członka rodziny królewskiej zajął ławkę zaraz przy wejściu do szpitala, z najlepszym widokiem na Lindo Wing. Dwie ławki dalej pomieszkiwał John, który miał nadzieje, że tym razem nie trzeba będzie czekać aż dwa tygodnie. Tyle spędzili tutaj, przed narodzinami księżniczki Charlotte, William i Kate przysłali im wtedy kawę i rogaliki.
Dni minęły im na rozmowach z pacjentami, udzielaniu wywiadów, pozowaniu do zdjęć i obstawianiu – daty porodu, płci i imion nowego potomka. Najpopularniejszym typem był Philip Michael dla chłopca lub Elizabeth dla dziewczynki. Płeć nowego potomka, zgodnie z królewską tradycją nie znana była nawet rodzicom. Data porodu? Pojawiało się wiele symbolicznych propozycji: 21 kwietnia – urodziny królowej i wygrany traf - 23 kwietnia – dzień świętego Jerzego. Termin utrzymywany był w ścisłej tajemnicy ze względów bezpieczeństwa i skomplikowanej logistyki.
Bo o tym jak trudne jest przygotowanie do porodu, planowanie dojazdu do szpitala, wybór miejsca i znieczulenia, wiedzą wszyscy oczekujący – niezależnie od tego, czy nowo narodzone dziecko jest piąte w kolejce do brytyjskiego tronu czy pałac Buckingham odwiedzi co najwyżej jako turysta.
Gdzie?
Książe Karol urodził się w Buckingham Palace, a jego matka – w domu swoich rodziców przy Bruton Street, Mayfair, w Londynie. Dopiero Księżna Diana zerwała ze zwyczajem domowych porodów i zdecydowała, że William i Harry urodzą się w szpitalu. Wybrała prywatne skrzydło St. Mary Hospital – Lindo Wing i tym samym zapoczątkowała nową tradycję – to miejsce na przyjście na świat swoich potomków wybrali też William i Kate. Jeżeli ktoś chciałby pójść ich śladem musi przygotować się na spore koszty – pierwsza doba pobytu w Lindo Wing kosztuje £5,215. Za cesarskie cięcie trzeba zapłacić w nim 1500 funtów, a za drugie tyle można wykupić pakiet deluxe. Pakiet deluxe to między innymi większy apartament z salonem i tradycyjną, popołudniową herbatką, aby uczcić przyjście na świat nowego potomka. Podobno Kate i William narodziny Charlotte świętowali lampką szampana.
Jednak 95 procent kobiet w Wielkiej Brytanii (według portalu Which?) wybiera poród finansowany przez NHS. Mają trzy opcje – w domu, w centrach porodu (midwifery units lub birth centres) lub szpitalną porodówkę (delivery suite). Decyzja należy do przyszłych rodziców. Porody domowe wybiera 1 na 50 kobiet z Anglii i Walii. Nie poleca się ich przy pierwszej ciąży, ale według NHS – przy drugiej i późniejszej są tak samo bezpieczne jak poród w szpitalu. Największym plusem porodu domowego jest znajome, przytulne otoczenie. Rodzice, którzy chcieliby poród w wodzie mogą wynająć do domu specjalną wannę.
Podobną atmosferę starają się stworzyć centra porodu. Są zwykle bardziej relaksujące, można przygasić światło. W centrum takiego pokoju jest basen, łóżko – bardziej przypominające hotelowe niż szpitalne i jest przeznaczone raczej dla partnera niż rodzącej. Oprócz tego są piłki i siodełka do rodzenia, materace na podłodze oraz fotele z fasolek. Wszystko to ma pomóc kobiecie wybrać najbardziej jej odpowiadającą pozycję i przejść przez poród aktywnie. Każdy pokój w centrum rodzenia ma swoją łazienkę, z wanną i prysznicem.
Poród zawsze odbywa się w prywatnej sali, czasem na porodówkach szpitalnych trzeba dzielić łazienkę z kilkoma innymi pokojami. W sali szpitalnej jest też oczywiście więcej sprzętów medycznych oraz szpitalne łóżko. Ale nawet tu kobiety nie będą zmuszone rodzić na plecach, na łóżku. – Tutaj wiedzą, że to jest najbardziej nienaturalna pozycja, najbardziej bolesna, że ona zwiększy ryzyko innych interwencji. Więc jest to nie tylko problem dla rodziców, ale też większy koszt dla NHS – tłumaczy Helena Nikiel, z Polskiej Szkoły Rodzenia w Londynie. – Najfajniejsze i najkrótsze porody to te aktywne, czyli kiedy kobieta przyjmuje pozycje, w których jest jej najwygodniej, w których korzysta z grawitacji, ułatwiające dziecku przemieszczanie się na zewnątrz – wyjaśnia.
Naturalnie, ze znieczuleniem czy cesarka?
„Żałuję, że zdecydowałam się tak późno”, „Okropne doświadczenie”, „Kręgosłup bolał mnie jeszcze pół roku później”, „Następnym razem nie będę czekać”, „Następnym razem spróbuję bez” – opinii o epiduralu, czyli znieczuleniu zewnątrzoponowym jest tyle, ile rodzących. Decyzja czy kobieta będzie chciała korzystać z epiduralu jest kluczowa w wyborze miejsca – można go dostać tylko w szpitalu. Tylko tu może go podać anestezjolog i tu jest najszybszy dostęp do lekarzy i sali operacyjnej, a jak tłumaczy Helena Nikiel – każda ingerencja zwiększa ryzyko interwencji i komplikacji w czasie porodu.
Centra porodu mogą być częścią szpitala (tak jest w Londynie) lub osobnymi jednostkami. Są na nich dostępne naturalne środki przeciwbólowe – gaz rozweselający czy kąpiele. W przypadku długiego lub bardzo bolesnego porodu kobieta może zostać z nich przeniesiona na oddział szpitalny i tam dostać zastrzyk ze znieczuleniem.
Kobiety w Wielkiej Brytanii mają prawo decydować o tym, jak będzie wyglądał ich poród. Dwa lata temu zmieniło się prawo i teraz każda przyszła matka może urodzić przez cesarskie cięcie. Od tego czasu ich liczba wzrosła o 2 procent i wynosi teraz 13 proc. Ponieważ cesarskie cięcie to ryzykowna operacja i może wiązać się z zagrożeniem dla zdrowia matki i dziecka, w podjęciu decyzji o nim pomóc ma drużyna położonych, konsultacje z ginekologiem, a nawet z psychologiem – jeżeli wynika ona ze wspomnień traumatycznego porodu. Ale ostatnie słowo należy zawsze do kobiety.
To, w jaki sposób rodziła księżna Kate jest utrzymane w tajemnicy. Pat O'Brien, położnik ze szpitala w Cambridge przyznaje, że w przypadku Charlotte był to najprawdopodobniej poród naturalny – Kate została przyjęta do szpitala o 6 rano, a 8.34 urodziła się księżniczka.
Kto przyjmie poród?
Księżna Cambridge ma do swojej dyspozycji 23-osobowy sztab medyczny, który składa się między innymi z dwóch lekarzy położnych, dwóch położnych, trzech anestezjologów i czterech pediatrów. Na jego czele stoi chirurg-ginekolog rodziny królewskiej – Guy Thorpe-Beeston. Cała drużyna jest do dyspozycji przez trzy miesiące przed terminem porodu, ma także zakaz picia alkoholu w tym czasie.
To chyba największa różnica między porodem królewskim, a porodami reszty świata. Zarówno w szpitalu, jak i w domu rodzącymi zajmie się położna, lekarz pojawi się tylko w razie komplikacji. W przypadku domowych porodów rodzice przez całą ciążę mogą mieć przy sobie tę samą położną, która będzie odwiedzać ich w domu, aby nawiązać relacje z przyszłą mamą oraz robić wszystkie badania. Ta sama położna będzie asystowała przy porodzie. Takiego komfortu nie mają kobiety, które decydują się na midwife center lub szpital – poród przyjmie położna, która ma akurat dyżur.
Po wszystkim
– Najbardziej zdziwiło mnie, że kilka godzin po porodzie mogłam wyjść ze szpitala – opowiada Elżbieta, mama 3-letniej Zosi. – Tym bardziej, że nie czułam się gotowa, żeby zaopiekować się córką w domu – wspomina.
Oczywiście, para książęca ma do dyspozycji pełnoetatową nianię, a także dodatkową pomoc na pierwsze trzy miesiące życia nowego potomka z ekskluzywnej agencji Norland. Dlatego szybki wypis do domu nie jest dla nich aż takim przeżyciem. Po pierwszym porodzie Kate i William wyszli ze szpitala po 24 godzinach, po drugim – już po 10. To, że młodzi rodzice pojawili się przed wejściem do Lingo Wing tak szybko, to według uważnych obserwatorów kolejny dowód na to, że zarówno książę George i księżniczka Charlotte urodzili się naturalnie. W obu przypadkach księżna wystąpiła z nienagannym makijażem, ułożonymi włosami i pełnym uśmiechem. Podobno to właśnie jej fryzjerka – Amanda Cook-Tucker i stylistka – Natasha Archer są pierwszymi gośćmi nowych rodziców.
Świeżo upieczone mamy, jeżeli poród przebiegł bez żadnych komplikacji, mogą opuścić szpital jeszcze tego samego dnia. Na żądanie mogą wyjść już po 4 godzinach, szpital może je wypisać po 6. Jednak jeżeli nie czują się na siłach i uważają, że bezpieczniej będą czuły się pod okiem specjalistów – mogą zostać dłużej. W birth center najprawdopodobniej spędzą noc w tym samym pokoju, w którym odbył się poród. W szpitalu zostaną przeniesione na oddziała popołogowy. Tutaj zwykle będą musiały dzielić pokój – czasem nawet z pięcioma innymi mamami i noworodkami.
– Było głośno, byłam wykończona. Płakały i dzieci, i mamy. Ja ze zmęczenia i z bezradności – wspomina Marta. – Już po kilku godzinach żałowałam, że nie zdecydowałam się na prywatny pokój.
Poporodowy pokój prywatny to jedyna rzecz, za którą trzeba zapłacić w czasie pobytu w szpitalu. Koszty różnią się: w Londynie to około 140 – 180 funtów za dobę. Można w nim zostać z partnerem – dla niego jest przygotowany rozkładany fotel.
Dzień po wypisie nowych rodziców odwiedzi położna środowiskowa. Świeżo upieczona mama jest pod jej opieką około dwóch tygodni, do czasu, kiedy waga urodzeniowa dziecka wróci do normy, a karmienie piersią ustabilizuje się. Czasem rodzice są proszeni, aby przychodzić na kontrole do najbliższej kliniki – zwykle wynika to z niewystarczającej liczby położnych w ich okolicy.
Przepis na poród po królewsku
Zanim kobieta zdecyduje o tym, jak ten dzień ma wyglądać, powinna poznać swoje opcje. Po pierwsze, musi zapisać się do szkoły rodzenia – to najlepsze źródło informacji, a dodatkowo kontakt z innymi przyszłymi mamami. Przyjmuje się, że należy się do niej zarejestrować w około 12 tygodniu ciąży. Na zajęciach rodzice uczą się nie tylko tego, jak wygląda sam poród. Dowiadują się jak rozmawiać z personelem medycznym, o co pytać przy wyborze miejsca do rodzenia, co robić, kiedy poród się zaczyna. Najczęstszy błąd, popełniany przez zdenerwowanych rodziców, to za wczesny przyjazd do szpitala. W Anglii można być przyjętym na oddział dopiero, kiedy skurcze są regularne, zwykle przy około 3 centymetrach rozwarcia. Dlatego nie ma sensu przyjeżdżać wcześniej, bo i tak zostanie się odesłanym do domu. A to dodatkowy stres i adrenalina, które są największym wrogiem kobiety podczas porodu.
Po drugie – rozpisanie planu porodu. Tam zebrane są wszystkie informacje, które niezbędne będą personelowi medycznemu, aby dobrze zaopiekować się kobietą. Warto go mieć zawsze przy sobie. Jest kluczem do utrzymania kontroli nad porodem oraz do indywidualnego podejścia.
Po trzecie – przebierać w możliwościach. Można skorzystać z portalu NHS lub wyszukiwarki Which?. Odpowiedzi na kilka podstawowych pytań – m.in. o epidural, poród w wannie, medyczne interwencje – pomogą podjąć decyzję co do miejsca i stylu porodu.
– Kluczem do królewskiego porodu jest dokonywanie świadomych wyborów – tłumaczy Helena Nikiel. – Królewskie porody są wtedy, kiedy kobieta nie czuje się przestraszona, kiedy ma wokół siebie dużo wsparcia emocjonalnego – bo to jest jeden z najlepszych środków przeciwbólowych.
Joanna Karwecka - Tygodnik Cooltura
Napisz komentarz
Komentarze