Za wzniesieniem nowego "pomnika" stała grupa mieszkańców pod nazwą "Aktywna Legnica". Jak tłumaczą uczestnicy, postawienie "Pomnika Czystości Narodu" na którego zwieńczeniu stanęła "kaczka myjka", by pomóc "narodowi, który wstaje z kolan" w utrzymaniu higieny. "Kaczka myjka" miała być używana do czyszczenia pobrudzonych od klęczenia kolana.
Pomnik stał zaledwie kilkadziesiąt minut. Policja zareagowała szybko i kaczka została "aresztowana". Niestety, jak podają lokalne media, nie zmieściła się do samochodu i policjanci z drogówki - którzy przybyli na miejsce "przestępstwa" jako pierwsi - musieli wezwać posiłki. W raporcie pomnik nazwano "konstrukcją gumowo-kartonową".
Smaczku sprawie dodaje fakt, że teraz toczy się poważne śledztwo z badaniami DNA ustnika dmuchanej kaczki włącznie. Zarządzający terenem na którym stała kaczka - legnicki Zarząd Dróg Miejskich - odcina się od całej sprawy, a jego dyrektor tłumaczy, że pomnik "szkody żadnej nam nie wyrządził". Pomimo tego policja postanowiła zmobilizować swoje szeregi i sprawców szuka z urzędu.
Nie trzeba było długo czekać, żeby legnicka kaczka szybko stała się nową wersją Pomarańczowej Alternatywy. Po aresztowaniu "kaczki myjki" w Legnicy pojawiły się ulotki wzywające do "uwolnienia kaczki" a mieszkańcy Gdańska przyłączyli się do "Żółtej Alternatywy" protestując w swoim mieście. Ciekawe czy walka o żółtą kaczkę będzie rozlewać sie na inne polskie miasta?
Nam cała akcja przypomina czasy minione, kiedy milicjanci gonili krasnoludki w pomarańczowych czapeczkach. Teraz będą gonić za żółtą kaczką.
DERK
Napisz komentarz
Komentarze