Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

#COOLTURA FESTIWAL: Sławomir- Dużo groźniejsze niż Zenek są „Kaczuszki”

Ze Sławomirem, jedną z gwiazd Morliny Cooltura Festival 2018 rozmawiał Marcin Wolniak z Polskiego Radia Londyn.

Cały czas trasa od miasta do miasta, od wioski do wioski...

Tak, teraz Dzierżoniów, za chwilę Bielsko-Biała...

 

Londyn czeka, aż przyjedziesz do nas! Nie bez powodu mówię, że będziesz jedną z tych największych gwiazd Morliny Cooltura Festival, bo obecnie około 109 milionów wyświetleń na YouTubie pod piosenką „Miłość w Zakopanem” – to robi wrażenie.

Przede wszystkim trzeba mieć wspaniałych fanów i bardzo czekam już na ten koncert. Jesteśmy cały czas w kontakcie z fanami zza granicy, również z Londynu. Myślę, że to będzie wielka radość, zarówno dla mnie jak i dla fanów Sławomira.

 

Gdy rozmawialiśmy w czerwcu ubiegłego roku w Opolu zapytałem, czy będziesz gwiazdą Sylwestra TVP w Zakopanem i stało się. Wystąpiłeś i teraz jesteś już tylko porównywany z samym „królem Zenonem”. To chyba jedyny próg do przeskoczenia pod względem liczby wyświetleń?

Myślę, że dużo groźniejsze niż Zenek są „Kaczuszki” (śmiech). Jeszcze trochę czasu trzeba, żebyśmy je przebili. Natomiast wierzę w fanów! Gdy się ojczyzna bawi i reszta świata, to jest mniej więcej milion wyświetleń dziennie. Cały czas przybywa. Bardzo się cieszę i myślę, że przegonimy „Kaczuszki” również.

 

Obecnie „My Słowianie” Donatana & Cleo – 69 milionów wyświetleń, „Miłość w Zakopanem” 109 milionów, „Ona tańczy dla mnie” 111 milionów (od 5 lat), „Przez twe oczy zielone” Akcent 142 miliony (od 3 lat). „Mini disco – Kaczuszki” – 149 milionów wyświetleń od 6 lat...

No właśnie, jakby porównywać czasowo, to myślę, że jest naprawdę dobrze.

 

Czy ty to robisz dla słupków, statystyk? Dla popularności, kasy? Czy może liczy się też sama przyjemność z muzykowania?

Takich rzeczy nie da się przewidzieć. To jest po prostu moz-rock-polo. Zaczęło się od pierwszych filmików na YouTubie. Tam pokazałem życie Sławomira i to, jak nagrywałem za granicą swój pierwszy numer. Potem się to pięknie rozwinęło – w 3 miesiące Sopot Hit Festival. „American dream” jest możliwy także w ojczyźnie. Pięknie to się rozwija. Myślę, że przed Sławomirem jeszcze wiele przygód i niespodzianek dla wszystkich.

 

Gatunek, który sam zainicjowałeś, to rock-polo. Czym to się różni od disco polo? Tym, że są gitary?

Słuchaj, nas różnią od disco polo 2 rzeczy. Przede wszystkim gramy zawsze na żywo. Ja mam cały zespół, który zabieram zawsze ze sobą. Usłyszycie cały zespół właśnie w Londynie. Druga sprawa jest taka, że my nie rzucamy płytami w ludzi. Bo to jest bardzo dobra płyta.

 

Płyta „The greatest hits” – Pierwszy album nazywasz „The greatest hits”. Coś podobnego miała chyba tylko Gosia Andrzejewicz, że drugi bądź trzeci krążek nazwała „The greatest hits”. Przebiłeś Gosię! Z tej płyty już kilka singli zagościło w stacjach radiowych, czyli „Megiera”, „Aneta”, „Miłość w Zakopanem”. Obecnie szykujesz się do promocji kolejnego singla pod tytułem...

„Ty mała znów zarosłaś”. To jest piosenka dla wszystkich, którzy kochają kosić trawę. Dla tych wszystkich, którzy tęsknią już za wiosną. Myślę, że generalnie dla zmarzluchów, chociaż w Londynie jest trochę cieplej.

 

Czy w zanadrzu masz już kolejne, wielkie przeboje, które będą hitem tegorocznych wakacji?

W moje urodziny, 19 marca, wypuszczamy nowy clip i zobaczymy jak sobie będzie radził. Właśnie do piosenki „Ty mała znów zarosłaś”. Słuchałeś, to mam nadzieję, że poczułeś wiosnę. Widziałem, że cię trochę bujało. Plany są bardzo ambitne, grafiki napięte. W tym roku wystąpimy na największych festiwalach w Polsce. Cały czas też pracujemy nad nowym materiałem, szykujemy się do kolejnej płyty, ale nie śpieszymy się z tym. Myślę, że to będzie proces podobny do tego jak powstała pierwsza płyta. Będziemy nowe piosenki śpiewać na koncertach i te piosenki, które spodobają się publiczności wejdą na nowy album.

 

A'propos tych festiwali. Nie zgłosiłeś swojej piosenki do eliminacji na Eurowizję. Dlaczego?

Byłem na wakacjach w Tajlandii, siedziałem na wyspie i trzeba było bardzo szybko wysłać premierową piosenkę. Ja uważam, że pośpiech upokarza. Nie ma się co śpieszyć – to jest raz. A dwa – w tym czasie, kiedy będzie się odbywała Eurowizja, to ja mam koncerty zagraniczne i wiem, że fani bardzo czekają na te koncerty. Nie chciałbym ich odwoływać.

 

MW: Spróbujesz swoich sił w przyszłym roku?

Nie wiem. Na razie cieszę się z tego roku. Chciałbym go szczęśliwie przeżyć, bo tyle koncertów przed nami i tyle pracy! Będzie to na pewno wyzwanie fizyczne. Wróciłem do treningów bokserskich, więc być może pojawię się też na gali MMA. W klatce spotkam się z jakimś zawodnikiem. No różnie może być.

 

Czy denerwujesz się, gdy ktoś uważa twoją muzykę za mało ambitną? Przecież masz wykształcenie aktorskie, skończyłeś szkołę teatralną...

Tak i cały czas pracuję jako aktor. Teraz gram główną rolę w teatrze Capitol, w spektaklu „Skok w bok”. Być może przyjedziemy też z tym spektaklem do Londynu. Zobaczycie wówczas Sławomira i Kajrę w innej odsłonie. Natomiast zawsze to jest wesoła odsłona. W ogóle uważam, że najtrudniejszą i najważniejszą dziedziną jest ludzi śmieszyć i bawić. Smutków i trudów mamy na co dzień dużo. Natomiast przenieść ludzi w trochę inny świat, pobawić się w Sławomira – to jest to, nad czym pracuję i co jest dla mnie ważne.

 

Czy uważasz, że twoja muzyka to trochę „odtrutka” na takie typowe disco polo? Marysia Sadowska powiedziała kiedyś w rozmowie ze mną, że disco polo zaśmieca umysł, tak jak fast-food organizm.

Słuchaj, fast food jest dobry na kaca na przykład! Jak potrzebujesz, to ładujesz hamburgera, tam są pewne minerały i to się wszystko uzupełnia. Muzyka do tańca, do zabawy jest potrzebna. Sławomir ma też teksty, które na ogół mają drugie dno. Trzeba się wsłuchać w te teksty. Kto ma płytę „The greatest hits” ten wie, że tam są różne utwory. Są ballady do przytulania się, jest trochę reggae i czyste rock polo też jest. Ten album jest teraz numerem 1. w Empiku, z czego bardzo się cieszę.

 

Sławomir to nie tylko trasa, koncerty, przeboje, muzyka na żywo, ale też przepiękna solistka, prywatnie żona – Kajra. A także kostiumy, cała oprawa. Dużo pracujesz nad tym?

Przede wszystkim za piękno w zespole odpowiada Kajra i ona uzupełnia to wszystko, czego Sławomirowi brakuje. Jest to wspaniałe doznanie estetyczne. Jeśli chodzi o kostiumy – to nie są tanie rzeczy. Ja na przykład ten garnitur, w którym chcę wystąpić w Londynie, szyję w Milano i mam nadzieję, że zrobi wrażenie.

 

Liczysz na okładkę polskiego Vogue’a w tym garniturze?

Wiesz co, to raczej Vogue może liczyć na okładkę ze Sławomirem. To teraz już tak działa.

 

W takim razie myślę, że nie Polacy w Londynie nie mają innego wyjścia i muszą po prostu Sławomira w tej marynarce z Milano zobaczyć.

Wiesz Marcin, co będzie piękne? 17 marca będzie koncert, a 19 marca mam urodziny. Spokojnie możemy te 2 dni przyśpieszyć i możemy się wspólnie, urodzinowo pobawić.

 

Mam takie doświadczenie z twoim repertuarem, że pewien starszy pan poprosił kiedyś o zaśpiewanie „Megiery” z dedykacją dla swojej żony, przy okazji jubileuszu pożycia małżeńskiego. I trzeba było zaśpiewać „Ty stara cholero...”.

Widzisz, to świadczy o tym jak duże poczucie humoru mają ludzie. Tę piosenkę często też na weselach śpiewają pannie młodej. I wszystkie panny młode są zadowolone, cieszą się. Ja się raduję, że nasza muzyka pojawia się tam, gdzie ludzie bawią się, gdzie się cieszą, bo o to mi chodzi.

 

Powiedz mi jeszcze coś na temat swojej fascynacji Małgosią Sochą. Ona pojawia się nie tylko w tekście jednej z twoich piosenek z płyty „The greatest hits”, ale także w teledysku do piosenki „Aneta”.

Małgosia to jest aktorka wymarzona właśnie do roli Anety. Strasznie się cieszę, że udało się ją zaprosić do współpracy. Mieliśmy tam dubla, w którym się całowałem z nią 14 razy! Naprawdę wspaniałe przeżycie.

 

Kajra nie była zazdrosna o tę sytuację?

Kajra nie była zazdrosna, ponieważ w tym czasie była w Bollywood. Też miała romantyczne sceny. Tylko oni tam kręcą filmy 3 lata. W moim przypadku to było więc w miarę krótko. Małgosia jest też świetną aktorką komediową. Pięknie się w tej roli sprawdziła. Rozwinęło się to do tego stopnia, że powstała piosenka na jej cześć – „Małgosia Socha”. Możecie jej państwo posłuchać, bo te gitarowe rytmy, które tam się pojawiają, są niezwykłe.

 

Bardzo ci dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że będziesz dobrze wspominał Morliny Cooltura Festival 2018 i że będziesz się dobrze bawił, tym bardziej, jeśli przy okazji urodzin.

Serdecznie wszystkich pozdrawiam. Życzę wam dużo miłości i uśmiechu. I nich miłość wystrzela do góry, tak jak polskie góry. Jak „Miłość w Zakopanem”.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama