Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Koniec zagorzałych wojen o leżak w kurortach? Thomas Cook sprzeda je jak miejsca w samolocie

Nowa usługa sprzedawana przez biuro podróży Thomas Cook ucieszy wszystkich, którzy choć raz wojowali o leżak przy hotelowym basenie czy na plaży. Jeżeli lubicie obserwować wyścig po najlepsze miejsce, to musicie sobie znaleźć inną rozrywkę. Albo dopłacić.

Rezerwowanie leżaków to przede wszystkim domena Niemców i Brytyjczyków, ale wiele innych narodowości widząc, co się dzieje, idzie w ślad za prekursorami tego trendu. Między innymi dlatego część włoskich czy hiszpańskich plaż zakazała tego procederu. Za „zaklepywanie” miejsca grozi mandat. Hotele obiecują też, że jeśli nikt nie zjawi się na leżaku przez godzinę, to ręcznik będzie zabierany, a miejsce zwalniane. W praktyce bywa różnie.

Przedstawiciele Thomasa Cooka doszli do wniosku, że skoro najlepsze miejsce przy basenie jest tak pożądanym wakacyjnym towarem, to dlaczego nie zacząć go… sprzedawać. Przy zakupie pakietu w biurze podróży, system rezerwacji zaproponuje możliwość wybrania dowolnego leżaka.

Początkowo firma zdecydowała się wypróbować nowy system w trzech hotelach. Wyboru można dokonać najwcześniej sześć dni przed planowaną podróżą. Oczywiście nie za darmo. Aby oszczędzić sobie biegu do leżaka i sprawdzania się w rzucie ręcznikiem, trzeba wysupłać z portfela 22 GBP.

Wolisz fajny kącik w cieniu czy może chcesz być blisko basenu dla dzieci? Wybór należy do Ciebie – brzmi zachęta firmy. – Wszystko, co musisz zrobić to zdecydować, gdzie chcesz odpoczywać. To będzie Twoje miejsce przez całe wakacje. Kiedy wrócisz z lunchu, będzie na Ciebie czekać.

Kolejną nowością, wprowadzoną do oferty biura podróży, jest też możliwość wyboru pokoju, a konkretnie obszaru, w którym nasz pokój ma być zlokalizowany. Opcja kosztuje 30 EUR i w zamian dostajemy mapkę hotelu, dzięki której możemy wybrać interesujący nas rejon. Jak tłumaczy firma, nie ma w tym nic dziwnego, bo ludzie mają różne preferencje – jedni chcą mieć blisko do basenu, inni na śniadanie.

Wczasowicze chcą dzisiaj spersonalizować swój pakiet, mieszając i dopasowując elementy, które najlepiej pasują do ich potrzeb i stylu życia – powiedział Chris Mottershead, dyrektor zarządzający firmy. – Tradycyjne podejście do sprzedawania wakacji to już przeszłość – dodał.

Już teraz opcja przypadła Brytyjczykom do gustu. Wielu z nich pisało na Twitterze, że to koniec międzynarodowej leżakowej wojny, którą właśnie zwyciężyli Brytyjczycy.

Miło jest wyprzedzić Niemców już na starcie – napisał brytyjski polityk Nigel Farage, jeden z najbardziej zagorzałych zwolenników Brexitu, znany z ostrego języka i eurosceptycznych wypowiedzi.

Niemiecka gazeta Bild zareagowała od razu. „Anglia planuje nową ofensywę w wojnie na ręczniki” – to nagłówek jednego z artykułów. Ale zarówno radość Brytyjczyków i obawy Niemców były przedwczesne, bowiem już wiadomo, że opcja będzie dostępna także dla naszych zachodnich sąsiadów. W ich przypadku opłata ma wynosić 25 EUR.

Wiele osób ma jednak wątpliwości, czy nowa usługa nie jest zwyczajnym wyciąganiem pieniędzy z klientów. Wielu turystów dopytuje, co będzie kolejnym krokiem, możliwość wykupienia stolika w hotelowej restauracji czy kawałka plaży?

Koniec brytyjskiej tradycji! Następny rytuał, zaklep swoje miejsce przy basenowym barze – skomentowała usługę pracująca w Google, Jenny Gove. – Oczywiście jest jedna rzecz, której Thomas Cook nie jest w stanie zmienić. To brytyjska tradycja narzekania i kłótni, kto ma zdobyć leżak – dodała w kolejnym wpisie.

Jeśli system się sprawdzi, już niedługo Thomas Cook rozszerzy możliwość wyboru leżaka na 30 hoteli. Można się też spodziewać, że sukces usługi będzie intensywnie monitorowany przez konkurencję, która – jeśli tylko wyczuje dodatkowy zarobek – chętnie pójdzie tropem wyznaczonym przez brytyjskiego giganta.

 

A tak przy okazji. Wiesz jak najlepiej zareklamować swoją firmę w Londynie? Kliknij i sprawdź


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama