Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

WOŚP w Londynie: Warto skupiać się na tym co nas łączy, a nie dzieli

"WOŚP wspieram od zawsze. Jeszcze jako dziecko pamiętam jak z wypiekami na twarzy oglądałam z mamą licytację zlotych serduszek. Wolontariuszką zostałam jednak dopiero tu w Londynie" – mówi Anna Ciecierska, koordynator zakończonego sukcesem 26. Finału WOŚP w Londynie.

 

Kiedy przyjechałaś do Wielkiej Brytanii?

Przyjechałam około 15 lat temu, chciałam podszkolić język, poznać nowych ludzi z różnych kultur. To miała być roczna przygoda. Zostałam na dłużej.

Jak wspominasz swoje początki w Wielkiej Brytanii?

Każdy dzień był ciekawy i ekscytujący. Pracowałam jako sandwich lady na Camden Town. Miałam różowe włosy i prułam ulicami Londynu na rowerze, szkoląc język podczas rozmów z klientami, którym sprzedawałam kanapki. Wieczorami chodziłam na kursy angielskiego. Bardzo miło wspominam ten okres – to były beztroskie czasy.

Czym obecnie się zajmujesz na co dzień?

Lata całe pracowałam w kantorze, jednak praca charytatywna zawsze była moją pasją i w niej się spełniałam. Powoli dojrzewam do decyzji o przerzuceniu się do tej branży w pełnym wymiarze godzin.

Byłaś koordynatorem 26. Finału WOŚP w Londynie, który miał miejsce w minioną niedzielę. Jak do tego doszło?

Śmieję się, że zostałam wybrana „na ochotnika”. Przez lata asystowałam w pracy nad finałem. Po wyjeździe do Polski poprzedniej szefowej sztabu zaczęły się telefony. Przy pierwszym twierdziłam, że nie ma mowy – WOŚP-u nię robię, przy ostatnim zaczęłam się zastanawiać, kto zagra i gdzie robimy koncert.

Od kiedy wspierasz WOŚP w ogóle i oddzielnie – WOŚP w Londynie? I w jakim charakterze dotychczas byłaś zaangażowana?

WOŚP wspieram od zawsze. Jeszcze jako dziecko pamiętam jak z wypiekami na twarzy oglądałam z mamą licytację zlotych serduszek. Wolontariuszką zostałam jednak dopiero tu w Londynie. Współpracę z WOŚP-em rozpoczęłam przy 19. finale. Miałam stać z puszką, a skończyło się na działaniach organizacyjnych. Miałam ogromne szczęście i przyjemność blisko współpracować z ówczesną szefową sztabu Dagmarą Chmielewską, od której nauczyłam się wszystkiego, co wiem na temat organizacji WOŚP-u w Londynie. W kolejnych latach współpracowałyśmy przy wielu innych projektach. Oficjalnie zajmowałam się głównie mediami i copywritingiem, ale w rzeczywistości byłam wszędzie tam, gdzie była potrzebna moja pomoc.

Jak wyglądały przygotowania do tegorocznego finału w Londynie?

Były bardzo intensywne. Zaczęliśmy niezwykle późno jak na tak ogromny projekt i w trzy tygodnie udało nam się nadgonić prace z kilku miesięcy. Startowaliśmy od zera, bez pieniędzy, zespołów i sali. Byliśmy nowym, trochę zielonym sztabem (w tym roku zarejestrowaliśmy się przy Polskiej Szkole na Wembley). Część z nas pracowała przy poprzednich finałach – część dołączyła dopiero w tym roku. Na szczęście bardzo szybko się zgraliśmy. Cały sztab wykonał naprawdę niesamowitą robotę. Szczególnie cenię sobie współpracę z Anią Budzińską, koordynatorką wydarzenia dla dzieci i Adrianem Grycendlerem, który zajmował się częścią dla dorosłych. Ich zaangażowanie, ciężka praca i poczucie humoru dawały mi codziennie nowego kopa energii.

Pozostawiając już WOŚP – co motywuje cię do działania?

Ludzie. Nie ma lepszej motywacji do działania niż konwersacja z inteligentnym rozmówcą.

Jak zatem radzisz sobie z (codziennymi) problemami?

Działaniem. Każda sytuacja ma rozwiązanie – jeśli zaczniemy działać.

Co w takim razie uważasz za swój sukces?

W 2018? Zorganizowanie 26. Finału WOŚP w Londynie (śmiech).

A czym jest dla ciebie szczęście?

Świadomość, że moi bliscy są szczęśliwi i że przyczyniłam się do tego.

Jakie dalsze cele stawiasz przed sobą?

Nie wyobrażam sobie życia w Polsce. Spędziłam całe dorosłe życie na Wyspach. Cenię sobie możliwość przyjaźni i współpracy z osobami z różnych części świata. Plan na ten rok to zaangażowanie się dla odmiany w angielskie akcje charytatywne. Myślę, że wymiana doświadczeń może być owocna dla obu stron.

Zatem tak z doświadczenia... Co chciałabyś przekazać naszym rodakom mieszkającym w Londynie i Wielkiej Brytanii ogólnie?

Na co dzień warto skupiać się na tym, co nas łączy, a nie dzieli. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest najlepszym dowodem na to, jak pięknie Polacy potrafią się zintegrować, kiedy mają wspólny cel. Pamiętajmy o tym przez cały rok, a nie tylko w dniu finału.


Rozmawiał Dariusz A. Zeller - Tygodnik Cooltura


CZYTAJ TEŻ:

Izba Lordów ostrzega przed wpływami Rosji na Bałkanach

Rząd każe bankom szukać nielegalnych imigrantów

Posłowie rekomendują zmiany w polityce migracyjnej

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama