Niemiecka gazeta rozpoczyna wywiad od pytania, czy istnieją jakiekolwiek szanse, by Wielka Brytania pozostała w UE, co Hammond zdecydowanie odrzuca. "Radziłbym tym, którzy cenią sobie bliskie stosunki między Wielką Brytanią a Europą, żeby przestali powracać do tej iluzji. Powinniśmy skupić się zamiast tego na nowej relacji i na zapewnieniu, że Wielka Brytania i Europa będą kontynuować bliską współpracę w przyszłości" - powiedział. Co do warunków ostatecznego wyjścia z UE, minister finansów nie przewiduje, żeby Wielka Brytania pozostała częścią jednolitego rynku i unii celnej. "Nie oznacza to jednak, że nie możemy porozumieć się co do nowych partnerstw, które będą kopiować niektóre cechy unii celnej czy jednolitego rynku. I o tym powinniśmy rozmawiać" - stwierdził. Jak zaznaczył, Londyn będzie na pewno walczył o umowę handlową uwzględniającą usługi. "Ponad 80 proc. naszej gospodarki to usługi. Usługi to najszybciej rosnący obszar światowego handlu. To również obszar, w którym mamy największą przewagę komparatywną" - powiedział.
Hammond jest sceptyczny co do tzw. opcji "Bino" czyli "Brexit tylko z nazwy" (Brexit in Name Only). Wyjście z UE jest "świadomą decyzją Brytyjczyków", którzy nie dzielą z UE woli głębszej integracji. "Powinniśmy poważnie spróbować znaleźć sposób, żeby współpracować najściślej jak się da, a jednocześnie pozwolić Brytyjczykom pójść własną drogą" - podkreślił.
Najpilniejszą sprawą według ministra jest obecnie porozumienie w sprawie dwuletniego okresu przejściowego, które ma nadzieję osiągnąć przed marcowym szczytem UE. "Potrzebujemy go, aby dać biznesowi wymaganą pewność w planowaniu, idealnie byłoby (to osiągnąć) przed marcową Radą (...). To musi być zrobione szybko" - powiedział.
"Paranoją" nazwał obawy ze strony UE, że zbyt "miękki" Brexit mógłby zachęcić do podobnego ruchu innych członków Wspólnoty. "Nie można prowadzić klubu, bezustannie grożąc członkom, którzy zdecydują się odejść. Powinno się raczej podwoić wysiłki, żeby pozostać atrakcyjnym dla nowych i obecnych członków" - powiedział. Wytknął też UE, że w przeciwieństwie do USA nie wysyła w stronę Wielkiej Brytanii żadnych "pozytywnych sygnałów" odnośnie do przyszłych relacji.
Pytany o znaczenie dla negocjacji faktu, że Niemcy nie zdołały jeszcze utworzyć nowego rządu, Hammond powiedział, że życzyłby sobie "donośniejszego głosu" Berlina. "Oczywiście kiedy przejdziemy do zasadniczych rozmów o naszym przyszłym partnerstwie, jasne stanowisko Niemiec będzie kluczowe" - dodał.
Komisja Europejska i Wielka Brytania porozumiały się w grudniu w sprawie pierwszej fazy rozmów dotyczących Brexitu, dając tym samym unijnym przywódcom możliwość otwarcia drugiej fazy negocjacji, dotyczącej przyszłych relacji handlowych między stronami. Zgodnie z aktualnym harmonogramem Wielka Brytania musi wystąpić z UE przed 29 marca 2019 roku.
(PAP)
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Szkoła wydzieliła na boisku strefy dla „biednych i bogatych”
Napisz komentarz
Komentarze