Plany wizyty Trumpa wzbudzają w Wielkiej Brytanii duże kontrowersje, w szczególności po jego krytyce pod adresem brytyjskiej premier Theresy May i jego poparciu w mediach społecznościowych dla radykalnie antymuzułmańskiej organizacji Britain First. Według grudniowego sondażu BMG Research dla dziennika "The Independent" wycofania zaproszenia domaga się aż 48 proc. ankietowanych Brytyjczyków. Przeciwnego zdania jest zaledwie 31 proc., a 21 proc. nie ma zdania.
Pomimo tej krytyki na początku stycznia May potwierdziła w wywiadzie dla BBC, że plany państwowej wizyty Trumpa - zakładającej m.in. audiencję u królowej Elżbiety II i bankiet w Pałacu Buckingham - są nadal aktualne, choć obie strony nie ustaliły jeszcze dokładnej daty. Media spekulowały, że amerykański prezydent może przyjechać do Londynu pod koniec lutego na otwarcie budynku nowej ambasady Stanów Zjednoczonych.
Podczas wtorkowej debaty w Izbie Gmin Johnson bronił decyzji o utrzymaniu zaproszenia, tłumacząc, że USA są dla Wielkiej Brytanii "najbliższym, najważniejszym partnerem w dziedzinie bezpieczeństwa i współpracy gospodarczej. "I tak pozostanie" - zapewnił.
Minister zaznaczył także, że jego zdaniem "Jej Królewska Mość (Elżbieta II) jest absolutnie w stanie poradzić sobie z tym czy jakimkolwiek innym prezydentem Stanów Zjednoczonych, tak jak to robiła przez sześć dekad". "Na jej oczach dochodzili do władzy i odchodzili" - przypomniał.
Od 1952 roku, w trakcie ponad 65-letnich rządów brytyjskiej monarchini, Stany Zjednoczone miały 13 prezydentów - od Harry'ego Trumana do Baracka Obamy i Donalda Trumpa. Elżbieta II spotkała osobiście aż 12 z nich; wyjątkiem był Lyndon B. Johnson.
Jakub Krupa (PAP)
ZOBACZ TAKŻE:
WOŚP: Gorąca zadyma w Londynie
Napisz komentarz
Komentarze