Centrowy "The Times" ocenił w komentarzu redakcyjnym, że "Bruksela robi z Warszawy pariasa i pogłębia podziały pomiędzy Wschodem a Zachodem". Gazeta podkreśla, że uruchomienie procedury z art. 7 wobec Polski jest "bezprecedensowe", ale jednocześnie zaznacza, że władze UE "powinny być ostrożne z rzucaniem gróźb, które nie mogą się spełnić". "Rozpoczęto postępowanie, które prawdopodobnie przyniesie odwrotny skutek - nie doprowadzi do zmiany kontrowersyjnych przepisów i może pogłębić pęknięcie w UE" - czytamy w artykule. "The Times" zastrzegł, że "jest słusznym, aby być czujnym wobec tego, co dzieje się pod rządami centroprawicowego Prawa i Sprawiedliwości", wskazując m.in. na kontrowersje wokół reformy sądownictwa, planowane zmiany w przepisach dotyczących mediów, karę KRRiT wobec TVN, a także zmiany w wojsku i służbie cywilnej.
Jak napisano w dzienniku, stanowcze działania Brukseli wobec Warszawy są jednak także pochodną frustracji, że instytucje UE nie zareagowały odpowiednio wcześnie, by "powstrzymać pełzającą autokrację Viktora Orbana na Węgrzech" i "ciągle żywej złości na Polskę oraz inne kraje środkowoeuropejskie za odrzucenie kwot na przyjmowanie uchodźców".
Jednocześnie zastrzeżono, że "rozgoryczenie jest kiepską podstawą działania", a "Bruksela powinna pamiętać, że Polacy, którzy walczyli przeciwko nazistom i komunistom, nie potrzebują być pouczani o autorytaryzmie". Bruksela nie powinna "wymachiwać szabelką czy podsycać oburzenia", bo "izolowanie Polski raczej wzmocni (rządzący) PiS" - czytamy na łamach "Timesa". Według gazety, "krytyka może być skuteczniejsza na poziomie bilateralnym, bez tonu zastraszania". W tym celu można wykorzystać negocjacje o przyszłym budżecie UE, "nalegając na to, aby Polska była krajem otwartym", lub wspierać organizacje pozarządowe monitorujące prawodawstwo w Polsce. "Zamiast tego Bruksela postawiła na publiczną próbę sił, której nie jest w stanie wygrać" - pisze "Times".
Podobne wątpliwości ma "Guardian", pisząc o tym, że europejscy liderzy "nie mają łatwego wyboru", jeśli chodzi o reakcję na "odejście polskiego rządu od liberalnej demokracji". Jak ocenia dziennik, "zignorowanie naruszenia niezależności sądownictwa przez rządzący PiS (...) byłoby tolerowaniem dywersji wobec fundamentalnych zasad traktatów (UE), (...) ale widok zachodnich państw, w szczególności Niemiec, krytykujących Polskę może grozić podsycaniem nacjonalistycznych postaw".
Gazeta zaznaczyła także, że składane w Warszawie zapowiedzi o bliskiej współpracy Polski i Wielkiej Brytanii wywołują "głęboką podejrzliwość KE wobec brytyjskich wysiłków, by negocjować za jej plecami". "(KE) obawia się, że rząd w Londynie kieruje się strategią +dziel i rządź+, która może być w drugiej fazie rozmów o Brexicie skuteczniejsza niż w pierwszej, kiedy zderzyła się z murem unijnej solidarności" - dodano.
"Guardian" zaznaczył, że nowe kraje członkowskie, które weszły do UE w 2004 roku, "mają poczucie, że są traktowane przez dłuższych stażem członków UE protekcjonalnie" i w ramach "podwójnych standardów". W tym kontekście gazeta wskazała m.in. na fakt, że nie podejmowano nigdy żadnych działań wobec populistycznego rządu Silvio Berlusconiego we Włoszech, a w tym tygodniu instytucje UE ciepło przyjęły nowy austriacki rząd, który powstał w wyniku koalicji z radykalnie prawicową partią, które ma swoje korzenie w ruchu neonazistowskim.
"Niedemokratyczny zwrot polskiego rządu zasługuje na krytykę. Nierozwiązaną zagadką jest jednak dla Brukseli to, w jaki sposób stać na straży wartości, na których oparto Unię Europejską za pomocą metod, które nie będą wzbudzały resentymentów (...)" - skonkludowano. Mocniejszych słów użył konserwatywny "Daily Telegraph", który oskarżył UE o "ignorowanie demokracji" i "hipokryzję", jaką jest krytykowanie polskich władz wobec wcześniejszego milczenia w sprawie kryzysu katalońskiego w Hiszpanii. "Niezależnie, czy te reformy są sprawiedliwe czy nie, polski premier był przynajmniej wybrany w wyborach i może wskazać na sondaż, który pokazał 81 proc. poparcia dla zmian. Dla kontrastu Unia Europejska chce ukarać Polaków przez pozbawienie prawa głosu, co jest trafnym symbolem jej pogardy dla demokracji" - oceniono.
Jednocześnie dziennik pochwalił premier May za ton jej czwartkowej wypowiedzi w Warszawie, w której powiedziała, że reforma sądownictwa i zmiany konstytucyjne są wewnętrzną sprawą państw członkowskich. "Brytyjska polityka zagraniczna powinna kierować się naszymi interesami narodowymi, a jednym z nich była decyzja o wyjściu z UE. Obecne wydarzenia sugerują, że w pewnym momencie jedno lub dwa inne państwa mogą dojść do podobnych wniosków i do nas dołączyć" - uważa "Daily Telegraph".
Innego zdania był biznesowy "Financial Times", który podkreślił, że pomimo planowanego opuszczenia UE "Wielka Brytania musi pozostać wierna swoim liberalnym tradycjom". Zdaniem gazety brytyjskie władze "słusznie używają wszystkich dostępnych narzędzi, aby zbudować najlepszą możliwą relację z Europą po Brexicie i istotna jest dobra wola Polski ze względu na to, że Polacy stanowią największą grupę urodzonych poza granicami kraju mieszkańców Wielkiej Brytanii".
Jak jednak zastrzeżono, "Wielka Brytania po Brexicie nie powinna stać się +perfidnym Albionem+, który kieruje państwa UE przeciwko sobie przez pogłębianie istniejących podziałów między krajami członkowskimi". Dziennik dodał, że w przypadku głosowania nad uruchomieniem sankcji wobec Polski i zawieszeniem prawa głosu Wielka Brytania znalazłaby się w trudnym położeniu. "Głosując wraz z innymi krajami UE za potępieniem (Polski), podjęto by właściwą decyzję, ale jednocześnie mogłoby to podkopać awanse wobec Polski. Z kolei głosując przeciwko europejskiemu konsensusowi na rzecz interesów można zrazić kraje, które są najbardziej zaniepokojone sytuacją w Polsce, takie jak Niemcy czy Francja. To może odbić się czkawką, biorąc pod uwagę, że one także odegrają kluczową rolę w wypracowaniu przyszłego porozumienia handlowego (między Wielką Brytanią a UE)" - analizowano.
"Decyzja o zerwaniu z Unią Europejską zmusza Wielką Brytanię do dokonywania trudnych wyborów w kwestii polityki zagranicznej i tego, gdzie chce tworzyć nowe sojusze. W tym procesie nie powinna jednak porzucać przywiązania do liberalnych, demokratycznych i tolerancyjnych wartości. May popełniła faux pas spiesząc się, aby stanąć u boku Donalda Trumpa na początku jego prezydentury i powinna uniknąć tego samego błędu w relacjach z rządem PiS w Polsce" - napisał "Financial Times".
Jakub Krupa (PAP)
ZOBACZ TEŻ:
Dyskryminacja Polaków! Sprawa trafia do sądu
Napisz komentarz
Komentarze