Wszelkie niejasności w interpretacji informacji w podaniu powinny być decydowane na korzyść aplikanta, a nie urzędu. Osoby, ktόre tymczasowo opuściły Wielką Brytanię na okres nieprzekraczający 5 lat też będą miały prawo złożyć podanie o „settled status” o ile wypracowały odpowiednią ilość lat przed wyjazdem.
Nie będzie można dyskryminować obywateli unijnych odnośnie pracy czy świadczeń społecznych. Wszystkie prawa obywatelskie wyliczone w powyższej umowie mają być zatwierdzone w nowej Ustawie o Porozumieniu i Implementacji dotyczącej wyjścia z Unii, choć inne aspekty tych praw mają jeszcze być uzgodnione na dalszym etapie negocjacji w roku 2018.
Tak wygląda podarunek świąteczny od Home Office w dodatkowym opakowaniu negocjatorόw unijnych. Dobre wychowanie nakazuje aby darowanemu koniu nie zaglądać w zęby. Co prawda dentystą nie jestem, ale jednak z myślą o czytelniku do tej szczęki zajrzę.
Po pierwsze, czy w ogόle możemy mieć zaufanie do takiego dokumentu wydanego przez Home Office, kiedy jesteśmy świadomi jakie są teraz realia? Przeszło 5 tysięcy obywateli unijnych już wysiedlono, najczęściej bez apelacji, po długim internowaniu w ośrodkach odosobnienia, niezależnie od tego czy posiadają tu rodzinę czy nie.
Głόwnym motywem były popełnienia drobnych przestępstw czy braku oficjalnego adresu zamieszkania, co nie jest upoważnieniem do deportacji według prawa unijnego, a przecież do marca 2019 r. ma jeszcze obowiązywać tu prawo unijne.
Innym odmawiano prawo do stałej rezydentury z błahych powodόw lub z administracyjnego niedbalstwa, a odmowie często towarzyszył list naglący do natychmiastowego wyjazdu, też zupełnie niezgodnie z prawem unijnym.
Wiemy, że już służba zdrowia zaczyna domagać się zapłaty za zabiegi szpitalne, gospodarze domόw odmawiają wynajmu mieszkań, a banki odmawiają pożyczki długoterminowej w atmosferze ogόlnego niepokoju i zastraszenia. Jest to tzw. „hostile environment” ogłoszony oficjalnie przez Theresę May jeszcze w roku 2010 jako metoda pozbywania się nielegalnych imigrantόw.
Teraz obejmuje rόwnież obywateli unijnych przebywających tu zupełnie legalnie. W tej atmosferze zagrożenia jaką wiarę w nowy system rejestracji może mieć obywatel polski? Realia w których wydano powyższe oświadczenie wydają się być oparte o świat wirtualny. Z dala od rzeczywistości, ktόrą znają na co dzień zaszczuci obywatele unijni.
Po drugie, jeżeli sędziowie unijni będą mogli interpretować tu prawo unijne tylko przez pierwsze 8 lat i to tylko w przypadku kiedy dobrowolnie zwrόcą się do nich sędziowie brytyjscy, to kto będzie monitorował w sposόb w ktόrym brytyjskie władze decydują o dostępie do „settled status”? Na razie to monitorowanie ma dokonywać ciało brytyjskie, ale w jakim składzie, z jakimi uprawnienami i z niejasnym mostem komunikowania swoich uwag do instytucji unijnych? Nie wiadomo jeszcze.
Po trzecie, „settled status” już nabiera dwuznaczności bo jest odpowiednikiem prawa stałego pobytu dla obywateli pozaunijnych, a wobec obywateli unijnych ma już bardziej rozszerzone znaczenie. Ta rozbieżność będzie powodem do wielu nieporozumień prawnych i adminstracyjnych. Ciekawe że we wspόlnej deklaracji negocjatorόw mowa jest tylko o „special status”, a nie „settled status”, czyli to drugie jest nomenklaturą czysto brytyjską. Zdecydowanie trzeba będzie tę nazwę zmienić.
Po czwarte, jest ciągle rόżnica zdań między Wielką Brytanią a Unią dotyczącą samej zasady rejestracji. Czy ma być tylko zatwierdzeniem istniejącego prawa pobytu, czy podaniem o nowy status? Jeżeli to pierwsze to dlaczego pojawiają się takie wymagania jak te o doszukiwaniu potencjalnej przestępczości.
Po piąte, jaki jest poziom przestępczości ma być podstawą do odmowy, a więc i do deportacji. Home Office zapowiada ostrzejszy reżym w tej dziedzinie niż dotychczasowe prawo unijne, ale nie jest jasne do jakiego stopnia. Co prawda Home Office twierdzi że nie ma to dotyczyć drobniejszych przestępstw za które odbyte już karę, ale obecna praktyka jest inna. To musi jeszcze być wyjaśnione.
Po szόste, obecne prawodawstwo daje prawo obywatelom brytyjskim do zbadania informacji o sobie, ktόre posiada Home Office. Ale obywatele unijni są wykluczeni z korzystania z tego prawa dostępu, a to może znacznie utrudnić im składanie podania na pobyt, ktόry dla wielu co raz bardziej przypomina akt samooskarżenia.
Na koniec wciąż pozostaje zagadnienie jak szybko Home Office jest w stanie przeprowadzić 3 miliony podań o prawo pobytu w ciągu dwóch lat (czyli 4000 podań do załatwienia dziennie)?
Home Office zapowiada że rekrutuje tysiące nowych pracownikόw, zmienia swoją „kulturę działania”, konsultuje rόżne grupy narodowe (a przede wszystkim Polakόw) i zamierza oprzeć się też częściowo na danych uzyskanych z biura podatkowego i z ministerstwa zatrudnienia i usług społecznych (DWP).
Uważam że bez udziału samorządόw, ktόre najwięcej o nas wiedzą, Home Office nie ma szansy dokonania tej rejestracji, bez ktόrej żaden obywatel unijny nie będzie miał prawa pozostania w Wielkiej Brytanii.
Jak mają z tym dotrzeć do 3 milionόw obywateli, wielu niepiśmiennych, czy nieznających języka angielskiego, czy bez dostępu do internetu, a w większości nieufnym wobec władz brytyjskich, szczegόlnie po ostatnich doświadczeniach?
Na ostatniej konferencji o Brexicie w POSK-u, organizowanym przez PUNO, przedstawicielka biura porad zapowiadała że paręset [tysięcy] obywateli polskich po prostu będzie się ukrywało i żadnego dokumentu nie złożą. Jeżeli tak, to będzie to tragedia dla nas wszystkich.
Takiego konia poklepać nie można. Przypomina konia trojańskiego.
Wiktor Moszczyński (Felieton ukazał się również w londyńskim Tygodniu Polskim)
CZYTAJ TEŻ:
Coraz więcej Brytyjczyków nie chce Brexitu
George Clooney tym gestem zadziwił wszystkich...
Mężczyzna wjechał w bramę bazy wojskowej USA i RAF
Napisz komentarz
Komentarze