Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Historia kartek świątecznych [Rudzik, czyli listonosz]

Wzbudziła zainteresowanie, ale też kontrowersje. Pierwsza na świecie bożonarodzeniowa pocztówka ukazała się w 1843 roku w Londynie, zapoczątkowując nową, trwającą do dziś tradycję.

Feeria barw, kształty, wykończenia. Victoria & Albert Museum posiada w swoich zasobach narodową kolekcję pocztowych kartek, wydawanych z różnych okazji. Łącznie ponad 30 tysięcy egzemplarzy, z czego co najmniej połowę stanowią te, związane z Bożym Narodzeniem. Zbiór nieprzypadkowo znajduje się właśnie w tym miejscu…

Nie tylko dla bogaczy
Był prominentnym urzędnikiem państwowym, edukatorem, pierwszym dyrektorem Victoria & Albert Museum. Sir Henry Cole zasłynął też na innym polu. Na przełomie lat 30. i 40. XIX wieku odegrał ważną rolę w reformowaniu brytyjskiej poczty, a głównym zadaniem, jakie przed nim wyznaczono, było doprowadzenie do tego, żeby z usług Royal Mail mogli korzystać zwyczajni obywatele, a nie – jak było dotychczas – jedynie bogacze. Cole osiągnął cel, obniżając cenę przesyłek, do czego przyczyniła się rozbudowa linii kolejowych, a dodatkowo wymyślił bożonarodzeniową pocztówkę. Ta ostatnia powielona w wielu egzemplarzach miała zaoszczędzić czas, jaki pochłaniało pisanie życzeń do większej liczby osób. Sir Henry opracował projekt świątecznej kartki, który wykonał jego przyjaciel, artysta John Callcott Horsley. W centrum ilustracji znalazła się spożywająca obiad i wznosząca uroczysty toast trzypokoleniowa rodzina, a po obu jej stronach umieszczono sceny wspomagania ubogich, co miało symbolizować przenikanie się świętowania i dobroczynności. U dołu, po prawej stronie, zamiast podpisu, był niewielkich rozmiarów autoportret Horsleya, a całość wieńczył napis: „A Merry Christmas and a Happy New Year to You”.
Zadowolony z efektu pomysłodawca wydrukował tysiąc kopii pocztówki, które niebawem można było nabyć za jednego szylinga. Na owe czasy nie było to wcale mało, a nowy produkt nie wszystkim przypadł do gustu – oburzenie niektórych środowisk wywołał fakt, iż wśród wznoszących winem toast było dziecko.

Artystyczne perełki
Z roku na rok bożonarodzeniowa kartka stawała się coraz bardziej popularna. Dostrzegł to malarz William Maw Egley, który pięć lat później wypuścił na rynek pocztówkę własnego projektu – podobną w treści do pierwszej, przedstawiającą radujących się przedstawicieli klasy średniej, z dodatkiem scen charytatywnej pomocy.
Z czasem zaczęły się pojawiać kolejne pocztówki, jednak prawdziwy boom na nie nastąpił od początku lat 60., na co miał wpływ bujny rozwój metod drukarskich, a co za tym idzie obniżka kosztów produkcji i cen. Wykonywano je w różnych technikach, łączono kolory, wprowadzano dodatki. Niektóre były prawdziwymi artystycznymi perełkami, które można było nabyć w księgarniach, sklepikach papierniczych bądź u ulicznych sprzedawców.
Ewoluowała też prezentowana tematyka. Obok szopek, popularne stały się śnieżne scenerie (przypominające bardzo mroźną zimę, jaka nawiedziła Anglię w 1836 roku), a także rudziki. Te niewielkie ptaszki cieszyły się taką sympatią, że zaczęto w ten sposób nazywać… listonoszy, z powodu czerwonych uniformów, jakie nosili. 
Twórcy odwoływali się też do innych symboli i dekoracyjnych elementów – ostrokrzewu, wiecznie zielonych drzew, wiejskich kościołów, zimowych krajobrazów. Częstym motywem było wręczanie prezentów, dekorowanie choinki, święty Mikołaj, a także bożonarodzeniowe krakersy.

Strzał rewiowej gwiazdy
Kolekcjonowanie, wymiana, wystawy. Pod koniec XX wieku dla wielu przedstawicieli angielskiej klasy średniej zbieranie świątecznych pocztówek stało się prawdziwym hobby, przez co ich funkcja znacznie się poszerzyła.
Nie brakowało nowych, oryginalnych pomysłów. W 1891 roku Annie Oakley, słynna amerykańska strzelczyni wyborowa i gwiazda rewii „Wild west show”, podczas pobytu w Glasgow wysłała do swoich przyjaciół i rodziny w USA kartki, na których umieściła własne zdjęcie. A ponieważ znajdowała się w Szkocji – była ubrana, jakżeby inaczej, w spódnicę w kratkę. Annie podobno sama wykonała projekt, a następnie wydrukowała pocztówkę u lokalnego drukarza.
Dwie, trzy dekady później, dużą popularność zyskały kartki domowe. Charakteryzowały się wymyślnymi kształtami, często były owinięte w folię albo przepasane wstążką, a ze względu na delikatność i precyzję wykonania nie wysyłano ich pocztą, tylko dostarczano bezpośrednio do adresata.
Na tym polu sprawdzali się też znani malarze. Linnie Watt do świątecznych potrzeb adoptowała swoje wzruszające obrazy dzieci, a Harry Payne sentymentalne portrety żołnierzy. Na te ostatnie istniało szczególne zapotrzebowanie w czasie I wojny światowej, a nieco wcześniej prawdziwym hitem okazał się Mikołaj jadący na rowerze, co miało odzwierciedlać ducha czasu również w świątecznej, pocztówkowej branży.
Popularność tej formy składania sobie życzeń z Anglii przeniosła się niemal na cały świat. I trwa do dziś, chociaż w ostatnim okresie, w dobie SMS-ów i e-maili, wyraźnie przyblakła. Czy w przyszłości ta jedna z piękniejszych bożonarodzeniowych tradycji pozostanie już tylko wspomnieniem? Czas pokaże…


Piotr Gulbicki


KONIECZNIE PRZECZYTAJ:

UK: "Brytyjskie Guantanamo" piekłem dla Polaków!

Los Polakόw w angielskim Podlasiu

Wielka Brytania najeżdżana


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama