W tekście opublikowanym w "Daily Telegraph" premier przypomniała, że "Brytyjczycy wyrazili jasno" wolę wyjścia z UE w zeszłorocznym referendum, a "parlament sam zagłosował za uruchomieniem artykułu 50 (traktatu UE, formalnie rozpoczynającego proces wyjścia ze Wspólnoty - PAP) oraz za drugim czytaniem ustawy (o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE)".
"Niech nikt nie ma wątpliwości co do naszej determinacji ani nie kwestionuje naszego postanowienia - Brexit to fakt. Na pierwszej stronie tej historycznej ustawy będzie zapisane czarno na białym: Wielka Brytania opuści Unię Europejską 29 marca 2019 roku o godz. 23 (o północy z 29 na 30 marca 2019 roku w Polsce - PAP)" - podkreśliła May.
"Niezależnie od tego, czy ktoś zagłosował za pozostaniem czy wyjściem (Wielkiej Brytanii) z UE, wierzę, że większość ludzi obecnie chce, byśmy zjednoczyli się (jako rząd) i wynegocjowali najlepsze porozumienie dla przyszłości naszego kraju" - argumentowała.
Brytyjskie media zwróciły uwagę, że w piątek upływa dokładnie połowa okresu między dniem ogłoszenia wyniku referendum (24 czerwca 2016 roku) a planowanym dniem wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej (29 marca 2019 roku).
Wcześniej grupa posłów Partii Konserwatywnej zasygnalizowała możliwość wspólnego głosowania wraz z partiami opozycyjnymi, by wymusić na rządzie dodatkowe ustępstwa, w tym prawo do przeprowadzenia wiążącego dla rządu głosowania nad ostatecznym porozumieniem w sprawie Brexitu.
Wcześniej grupa proeuropejskich deputowanych - w tym Ken Clarke z Partii Konserwatywnej i były wicepremier z ramienia Liberalnych Demokratów Nick Clegg - spotkała się z głównym unijnym negocjatorem ds. Brexitu Michelem Barnierem, mówiąc otwarcie o chęci odwrócenia wyniku referendum.
Zdaniem "Daily Telegraph" artykuł May jest również próbą umocnienia pozycji po utracie w tym tygodniu dwojga zmuszonych do dymisji ministrów. W środę ze stanowiska ustąpiła minister rozwoju międzynarodowego Priti Patel, gdy wyszło na jaw, że latem podczas wakacji w Izraelu spotykała się bez wiedzy rządu z tamtejszymi dyplomatami i aktywistami. Kilka dni wcześniej ze stanowiskiem ministra obrony pożegnał się Michael Fallon, którego kilka kobiet oskarżyło w mediach o niewłaściwe zachowania seksualne w ramach szerszego skandalu obyczajowego, który wstrząsnął brytyjskim parlamentem.
W dalszym ciągu śledztwem dyscyplinarnym objęty jest także wicepremier w rządzie May, Damian Green, który miał zachować się niewłaściwie wobec o wiele młodszej partyjnej działaczki.
Jakub Krupa (PAP)
CZYTAJ TAKŻE:
Napisz komentarz
Komentarze