Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Tate "świętuje" rocznicę bolszewickiej rewolucji

W stulecie wybuchu rewolucji bolszewickiej w londyńskiej galerii Tate Modern otwarto w środę wystawę "Czerwona gwiazda nad Rosją". Ukazuje ona nową kulturę wizualną, która przeniknęła w codzienne życie, a propagandzie i reklamie służy po dziś dzień.

Czerwone gwiazdy i czerwone sztandary, wykrzykniki, rozbicie na elementy i metody kolażu to język graficzny wczesnych radzieckich plakatów, fotografii i grafik, nadal obecny i tworzący abecadło reklamowych chwytów i wciąż inspirujący typografię i grafikę użytkową. Podtytuł wystawy to "rewolucja w kulturze wizualnej".

Na wystawie zaprezentowano wiele rzadkich plakatów z kolekcji Davida Kinga niedawno zakupionej przez Tate.

Wśród zgromadzonych dzieł są prace konstruktywistów i awangardzistów rosyjskich zainfekowanych suprematyzmem Kazimierza Malewicza (1879-1935), artysty polskiego pochodzenia, który w stworzonym przez siebie kierunku zerwał z narracyjnością i przedmiotowością, a na poziomie wizualnym wprowadził maksymalne uproszczenie form.

Postulowane przez suprematyzm oderwanie sztuki od rzeczywistości prowadziło do prymatu czystej idei graficznej, skrótowości, uogólnienia, które znakomicie nadawało się do plakatów propagandowych. Z suprematyzmem współgrały tendencje ikonoklastyczne związane ze sztuką awangardową, której jednym z wybitnych przedstawicieli był El Lissitzky (Eleazar Markowicz Lisicki).

Malarz, grafik, architekt, typograf, był współtwórcą konstruktywizmu, a jego twórczość wywarła silny wpływ na projektowanie lat 20. i 30., na późne dzieła holenderskiej grupy De Stijl oraz na niemiecki Bauhaus.

Z kolei malarz i fotograf pochodzenia łotewskiego, ofiara stalinowskich czystek z 1938 roku Gustaw Kłucis (Klutsis), przypomniany dopiero w latach 70., należał do pionierów wzornictwa agitacyjno-propagandowego. Zasłynął z rewolucyjnego wykorzystania fotomontażu w plakatach politycznych, w ilustracjach prasowych i książkowych.

Jego żoną i współpracowniczką byłą Walentyna Kułagina, autorka licznych plakatów ukazujących robotnice i kobiety - liderki socjalistycznej pracy.

Na otwarciu wystawy, która będzie prezentowana do 18 lutego, jeden z jej kuratorów Matthew Gale zaznaczył, że ideały przemijają, za to zasób wyobrażeń jest "zdumiewająco uporczywy".

W maju z okazji jubileuszowego roku bolszewickiej rewolucji na tarasie przed Tate wystawiono monumentalną rzeźbę ze stali, pracę urodzonego w 1933 roku Erika Bułatowa, jednego z czołowych przedstawicieli radzieckiej awangardy lat 60. i konceptualistów, który od 1992 roku pracuje w Paryżu. Jego dzieła niemal zawsze zawierają element tekstu będącego komentarzem do artefaktu.

Tym razem dzieło z 2016 roku to pierwsza w jego twórczości rzeźba czy też instalacja. Ustawione w duży krąg ponadtrzymetrowej wysokości litery tworzą cztery powtórzenia słowa "wpieriod" - naprzód - zapisanego cyrylicą. Ich krój nawiązuje do śmiałej awangardowej typografii rosyjskiej, pełnej energii i rozmachu, a od frontu pomalowano je na czerwono - na kolor, który stał się emblematyczną barwą rewolucji i komunizmu. Tworzą fasadę.

Na początku XX wieku rewolucyjne ideały napędzało myślenie o przyszłości, utopijna wizja postępu i lepszego, sprawiedliwszego społeczeństwa. Ale w jednym z "wpieriodów" litera "R" została obalona, leży przewrócona. Przez lato "wpieriody" pod Tate stały niczym prehistoryczny krąg, przypominający o rozczarowaniach cyklicznymi, jak cztery pory roku, obietnicami zmian na lepsze.

Bułatow najbardziej znany jest z obrazów, w których sięgał po obciążony politycznymi skojarzeniami język czasów sowieckich. "Wpieriod" pomogła mu zainstalować organizacja pod nazwą "a/political", wspierająca i promująca artystów odwołujących się do kontekstu społeczno-politycznego.

W stulecie rewolucji Tate Modern pokazuje również, od drugiej połowy października niemal do końca stycznia, retrospektywną wystawę dwojga artystów - Ilji i Emilii Kabakowów, pierwszą w Wielkiej Brytanii tej pary. To kontrapunkt czy też raczej komentarz do Bułatowa. Nosi ona nazwę: "Nie każdy zostanie zabrany w przyszłość". Pokazano na niej olbrzymie instalacje, dla których inspiracją była wizualna rzeczywistość ZSRR i narracyjne tradycje literatury rosyjskiej.

W krajach anglosaskich to nie jedyne wystawy przypominające rewolucję. Przyniosła ona Rosji komunizm, który dalej, za cenę krwi, komuniści starali się zaprowadzić na całym świecie, zabijając ponad 100 milionów ludzi. W pierwszej połowie roku w Bibliotece Brytyjskiej otwarto wystawę ukazującą związki sztuki i polityki na podstawie materiałów archiwalnych ("Rewolucja rosyjska - nadzieja, tragedia, mit"), a w londyńskiej Akademii Królewskiej i w nowojorskiej MoMa dwie wystawy ("Rewolucja" i "Impuls rewolucyjny") poświęcone pionierom awangardy rosyjskiej.


Monika Klimowska (PAP)


ZOBACZ TEŻ:

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama