Dla operomana ekscytujące jest usłyszeć dzieło operowe w innej akustyce, usłyszeć inną orkiestrę operową i oczywiście zobaczyć nową produkcję opery.
Norweska Opera Narodowa w Oslo stała się niemal architektonicznym symbolem miasta. Budynek został otwarty w 2008 i bardzo szybko stał się sławny wśród turystów odwiedzających Oslo.
Postanowiłem sprawdzić czy to jedynie magia unkalnej nordyckiej architektury czy również wysokiej klasy teatr operowy. Okazją było przedstawienie „Die Zauberflöte” Mozarta. Reżyser Alexander Mørk-Eidem postanowił przenieść „Czarodziejski Flet” do kosmosu.
Stworzył on swoistą komiczną wizję „Gwiezdnych Wojen” z muzyką Mozarta. Jego przedstawienie z pewnością może być kontrowersyjne dla tradycjonalistów, ale było oczywiste, że większość publiczności świetnie się bawiła oglądając to operowe Science-Fiction.
Mørk-Eidem posiada naturalny zmysł komiczny, sceny były dobrze dopracowane od strony aktorskiej, a muzyka Mozarta dość dobrze była zaadoptowana do tej nietypowej inscenizacji. Spośród solistów najbardziej wyrazistą postacią był Atle Antonsen.
Jest on komikiem i posiada niezrównaną charyzmę sceniczną, jednak wokalnie daleko mu było do perfekcji. Marius Roth Christensen, który śpiewał partię Tamino był zdecydowanie lepszy wokalnie, ale brakło mu nieco wokalnej lekkości. Jego głos często brzmiał matowo i nieco chropowato. Mari Eriksmoen z pewnością była najlepsza wokalnie. Jej Pamina była wykonana z techniczną precyzją oraz dobrym wyczuciem interpretacyjnym.
Dość kompetentną Królową Nocy okazała się Lina Johnson. Orkiestra Norweskiej Opery Narodowej pod batutą Øyvind Bjorå miała czyste, piękne brzmienie, ale grała dość monotonnie. Bjorå zabrakło wyczucia mozartowskich rytmów oraz klasycystycznej delikatności. Jego Mozart brzmiał momentami ciężkawo i nieco sztampowo.
Berlin jest królestwem opery. Tym razem spośród kilku teatrów operowych tego miasta wybrałem Przedstawienie „Aidy” w Deutsche Oper.
„Aida” w reżyserii Benedikta von Petera była przedstawieniem wyjątkowym. Z tej heroicznej opery Verdiego Peter uczynił dramat małżeński. Reżyser ustawił orkiestrę na tyłach sceny, a samych śpiewaków przesunął bliżej publiczności. Chór jest rozlokowany wśród publiczności.
Sama scena jest dość prosta znajduje się na niej stół, krzesła, kilka telewizorów. Obawiałem się, że może to być nieco nudne przedstawienie, ale Peter świetnie rozegrał sceny od strony aktorskiej i stworzył przejmującą intymną wizję toksycznego związku. Ów związek tworzą Radames oraz Amneris. Radames jest współczesnym naukowcem, być może politykiem, który ma obsesje, aby zbawić świat, jest poruszony tym co dzieje się w Syrii, sytuacją uchodzców, ale nie zauważa, że zarazem nie dba, a w konsekwencji zaczyna niszczyć swoje własne małżeństwo. Peterowi udało się stworzyć spójne i trzymające w napięciu do ostatniej chwili przedstawienie.
Muzycznie przedstawienie przygotował Giampaolo Bisanti. Pod jego batutą orkiestra Deutsche Oper Berlin brzmiała wyraziście. Bisanti prowadził orkiestrę dość dynamicznie, ale zarazem oddając bogactwo orkiestracji Verdiego. Tatjana Serian wykonała tytułową rolę. Posiada ona lekki, ale wyrazisty głos o przejmującej barwie. Jorge de Leon był dramatycznym Radamesem.
Duże wrażenie robiły jego wysokie dzwięki, które były krągłe i idealnie podtrzymane. Leon miał w sobie coś z wielkich tenorów XX wieku. Jego głos miał pełne brzmienie oraz ekspresyjność, która przemawiała do publiczności. Świetnie rolę Amneris wykonała Anna Smirnova. Stworzyła ona rolę wokalnie oraz teatralnie kompletną. Miałem wrażenie, że każda jej fraza była przemyślana i spójna. To jest z pewnością przedstawienie, które na długo zapamiętam.
Dr Jacek Kornak
CZYTAJ TAKŻE:
Napisz komentarz
Komentarze