Ciągła niejasność co do przyszłych stosunkόw handlowych brytyjsko-unijnych pogłębiona jest przez walkę o prawa obywatelskie Polakόw i innych obywateli nie posiadających jeszcze brytyjskiego obywatelstwa. Pozatym są już przykłady potencjalnej dyskryminacji w pracy, powsciągliwość w wynajmowaniu mieszkań Polakom czy w uzyskaniu pożyczek bankowych, a to wszystko na tle jakby dostrzegania nas i naszych dzieci jako osoby ktόre nie będą tu na stałe. Ale jakby te ciosy ze strony brytyjskiej nie wystarczały, nowy cios oczekuje naszych rodakόw, i to ze strony Polski, a specyficznie polskiego fiskusa.
W roku 2006, po ostrej akcji m.inn. organizacji Poland Street UK, wywalczono wreszcie umowę między urzędem skarbowym brytyjskim i polskim, ktόry zakończył niechlubny okres podwόjnego opodatkowania. Zgodnie z nową umową polski rezydent podatkowy w Wielkiej Brytanii stosuje tzw. “zwolnienie z progresją”. W takim przypadku polski fiskus zwalnia tę osobę z opodatkowania brytyjskich dochodόw w Polsce, a nawet nie wymaga już obowiązku składania deklaracji PIT. Zgłaszanie deklaracji w Polsce obowiązywało tylko wtedy gdy osoba miała w danym roku podatkowym dochόd w Polsce. Ale i wtedy podatek obliczano na zasadzie rόżnicy poziomu podatku między Polską a Wielką Brytanią, z tym że fiskus doliczał do sumy tę część dochodu brytyjskiego ktόre było tu zwolnione od podatku. W praktyce, większość Polakόw żyjąca tylko z dochodόw pracy w Wielkiej Brytanii, nie płaciła nic.
Obecnie jest projekt ustawy w sejmie opodatkowania już, nie tylko zysku, ale całego obrotu dochodόw Polakόw za granicą. Podobny system narzuca już Wujek Sam Amerykanom żyjącym poza Stanami. Obowiązek składania w Polsce deklaracji PIT spadnie na każdego polskiego mieszkańca gdziekolwiek za granicą, mającego jakiekolwiek związki rodzinne czy materialne w Polsce (np. zameldowane mieszkanie, udział w posiadaniu gruntu, itd.). Zaś metoda obliczania tego podatku ma być oparta na metodzie “zaliczenia proporcjalnego”, a nie, jak przedtem, na metodzie “zwolnienia z progresją”.
Akurat najniższa stawka podatkowa w Wielkiej Brytanii (20%) jest 2% wyższa niż zasadniczy podatek w Polsce, ale w krajach o niższych poziomach podatku od dochodu, jak USA czy Australia, rόżnice od poziomu polskiego podatku trzeba będzie dopłacać fiskusowi. Jest możliwe że dochόd z zarobkόw zwykłego pracownika najemnego może być pokryty ulgą abolicyjną, ale w wypadku dochodu z inwestycji, czy czynszόw, czy sprzedaży domu w Wielkiej Brytanii, trzeba byłoby już dopłacać do polskiego skarbu państwa.
Co prawda, obywatele polscy żyjący od dzieciństwa za granicą nie powinni być objęci tą nową ustawą, chyba że mają uzupełniające źrόdło dochodόw w Polsce. Najgorszym aspektem jednak dla normalnego niezamożnego Polaka za granicą ma być narzucony obowiązek wypełnienia skomplikowanych formularzy i obliczenia trudniejszych rozliczeń. Będzie żył w stałej obawie ryzyka poniesienia odpowiedzialności karnoskarbowej za niedopełnienie wszystkich wymogόw w tych formularzach. Byłaby to biurokratyczna gehenna dla wszystkich Polakόw za granicą ktόrzy są wciąż rezydentami podatkowymi w Polsce.
Ministerstwo Finansόw uzasadnia tę propozycję potrzebą wstrzymania erozji podatkowej i ujednolicenia systemu podatkowego dla Polakόw zagranicą z myślą, że to przyniesie większy dochόd ze strony zamożniejszych osόb ktόrych rzekome zyski z nieruchomości i z handlu nie były dotychczas deklarowane.
Trzeba pamiętać że ilość pieniędzy wysłanych przez Polakόw zagranicą do Polski systematycznie maleje, choć obecna suma 4,2 mld złotych na rok 2016 jest wciąż dość pokaźna. Nowa ustawa ma być wprowadzona rόwnomiernie dla wszystkich za granicą, nawet dla Polakόw na Wschodzie. Ministerstwo nie ma nawet zamiaru wprowadzenia nowych umόw z poszczegόlnymi państwami w ktόrych zamieszkali są Polacy. To tak jakby Polska chciała przypomnieć że nawet poza Polską podlegamy jej prawom i obywatelskim obowiązkom a ich obecne miejsce zamieszkania nie ochroni ich.
Wyczuwam tu też biurokratyczne zachcianki kasty urzędniczej do kontrolowania i monitorowania wszystkich Polakόw, nawet gdy są za granicą. Nie podobało się urzędnikom rządowym gdy wielu Polakόw wyjeżdzało z Polski do państw unijnych nawet nie rejestrując swojego pobytu za granicą i nie wymeldowywując się z mieszkania w Polsce. Polska traciła w ten sposόb dostęp do ich mienia. Polska to jednak wciąż kraj gdzie stare tradycyjne metody PRL-owskie o potrzebie kontrolowania swoich obywateli dalej pozostają na urzędniczym porządku dziennym.
Pomijając potencjalne możliwości uzyskania trochę większego dochodu ze strony polskich milionerόw czy ludzi sukcesu za granicą, nie sądzę aby ten nowy system podatkowy był korzystny dla Polski. Na pierwszy plan wiadomo że właśnie ci zamożniejsi polscy przesiębiorcy, zmuszeni do deklaracji, zrobią wszystko aby zapewnić sobie jak najbardziej dyskretne wyceny własnego majątku za granicą.
Po drugie, będą też chcieli odciąć się od bezpośredniego posiadania majątkόw czy inwestycji w Polsce. W tym będą im wtόrować Polacy o skromniejszych zarobkach, po to głόwnie aby uniknąć tych męczących deklaracji własnego dochodu dla polskiego urzędnika. Będą wymeldowywać się z jakichkolwiek miejsc zamieszkania w Polsce, sprzedając lub przekazując mieszkania, samochody i stałe posiadłości członkom rodziny. Zrobią wszytko aby zrzec się statusu rezydenta podatkowego Polski, poczynając od wyeliminowania najdrobniejszego nawet uzależnienia od posiadanych inwestycji i innych środkόw dochodu w Polsce, a kończąc na uzyskaniu brytyjskiego czy innego zagranicznego certyfikatu rezydencji podatkowej danego kraju.
Polskie prawo wciąż określa ośrodek interesόw życiowych przedewszystkim od miejsca zamieszkania małżonka i dzieci podatnika, a więc może doprowadzić też do raptownego wysiedlenia najbliższej rodziny na stałe z Polski. Skutek tej depopulacji będzie jeszcze bardziej pomniejszał dochόd dla gospodarki krajowej od Polakόw z zagranicy.
Czytając już zaniepokojone komentarze Polakόw w brytyjskich portalach wyobrażam sobie, że to wyobcowanie się z polskich obowiązkόw podatkowych i pozbywanie się polskich posiadłości, może być tylko początkiem. Wszyscy, bez wyjątku, uważali że podatek z ich dochodu w kraju zamieszkania należy się wyłącznie skarbowi tego państwa i nie chcieli dopłacać czy mieć obowiązku składania deklaracji podatkowej w dwóch innych krajach. Dużo osόb mόwiło nawet że po uzyskaniu obywatelstwa brytyjskiego, zrzekną się obywatelstwa polskiego.
Jest to na razie tylko reakcja emocjonalna i nieprzemyślana, ale mimo wszystko decydenci w Polsce powinni się nad tym zastanowić kiedy myślą i mόwią piękne słowa o bliższych więziach między Polską a polonią zagraniczną. Wielu Polakόw ktόrzy co roku odwiedzali rodziny w Polsce czy wyjeżdzali na wczasy na Mazury czy do Zakopanego komentują teraz możliwość organizowania sobie wczasόw poza Polską.
Dyrektorzy polskich firm za granicą stracą bodźca do inwestowania w majątki w Polsce, nawet jeżeli ich firmy dalej będą skupywać polski towar. Ten nowy projekt fiskalny po prostu wbija klin między Polską a rodakami za granicą na poparcie ktόrej w swojej retoryce polscy politycy tak często się powołują.
Myślę że ważniejsze polskie organizacje społeczne jak Zjednocenie Polskie w Wielkiej Brytanii, czy jak Kongres Polonii Amerykańskiej czy Kanadyjskiej, czy Rada Naczelna Polonii Australijskiej, powinny zakomunikować swoim kontaktom krajowym o niesprawiedliwości tego systemu i o potencjalnie szkodliwych skutkach wynikających z tego. Byłby to temat do poruszenia przy następnych wizytach polskich ministrόw za granicą. Przypominam że najbardziej ujemnym skutkiem nowej ustawy jest rosnące wyobcowanie Polakόw za granicą od Polski i rosnące poczucie że interes Polski nie jest koniecznie utożsamiony z interesem Polakόw za granicą,
Felieton ukazał się również w londyńskim „Tygodniu Polskim”
Czytaj także:
>> Zamach lipcowy dotarł do Londynu
>> Brytyjski rząd chce nowych regulacji dla Polaków po Brexicie
Napisz komentarz
Komentarze