W nowy etap wchodzi realizacja ustawy z 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. To jedna z nielicznych ustaw, za którą głosowali niemal wszyscy posłowie.
Ustawa dała samorządom roczny termin na dokonanie w sposób samodzielny zmian wszystkich nazw, które „upamiętniają osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny”. Od 2 września wojewodowie będą zobowiązani w terminie 3 miesięcy do wydania tzw. zarządzenia zastępczego, w którym wprowadzą nową nazwę w miejsce niezmienionej. Zarządzenia takie będą wydawane na podstawie opinii IPN.
W IPN już od ponad roku działa specjalny zespół, który realizuje ustawę. Na początku września każdy wojewoda otrzyma szczegółowy spis nazw ulic i placów, które powinny zostać zmienione. To wynik szczegółowego przeglądu dokonanego przez pracowników IPN na terenie wszystkich gmin w kraju. Już dzisiaj wiadomo, że liczba zlokalizowanych tego typu nazw ulic i placów symbolizujących ustroje totalitarne wynosi około 2 tysiące.
W różnych regionach liczba tych propagandowych upamiętnień jest zróżnicowana. Na przykład w województwie małopolskim przegląd ujawnił niemal 100 nazw, które będą podlegać zmianie, w Wielkopolsce – ponad 230, w zachodniopomorskim – ponad 150, w pomorskim – ponad 160. Po zestawieniu wskazanych nazw z uchwałami, które w ostatnich miesiącach były i wciąż są procedowane w radach gmin okaże się, ile z nich będzie musiało zostać objętych rozstrzygnięciami nadzorczymi wojewodów.
Realizacja ustawy została uznana przez IPN za dobrą okazję do akcji edukacyjnej ukierunkowanej także na kształtowanie świadomości obywatelskiej. Do każdej nazwy wskazanej do zmiany dołączona jest nota historyczna wyjaśniająca jej charakter.
Również podczas bezpośrednich spotkań z samorządowcami pracownicy IPN objaśniali rzeczywiste znaczenie wydarzeń, dat i rolę osób upamiętnionych w nazwach ulic. Wiele z nich to działacze albo struktury komunistyczne. Spuścizną PRL było również fałszowanie pojęć i propagandowe zawłaszczanie bohaterów, którzy z komunizmem nie mieli nic wspólnego. Historycy wielokrotnie musieli samorządom wyjaśniać, że takie postaci, jak niepodległościowi socjaliści Stefan Okrzeja czy Bolesław Limanowski, są błędnie kojarzone z komunizmem. W niektórych miejscowościach IPN wręcz blokował zmiany takich nazw jak chociażby ul. Batalionów Chłopskich, tłumacząc, że to struktura niepodległościowa i jeden z trzonów Armii Krajowej po scaleniu. Zdarzały się też kuriozalne pytania samorządów, czy dekomunizacji będą podlegać tacy bohaterowie polskiej historii jak: Tadeusz Kościuszko, Romuald Traugutt czy Kazimierz Sosnkowski.
Instytut Pamięci Narodowej w wielu wypadkach zderzał się z próbami obejścia zapisów ustawy. Zdarzało się, że na pośpiesznie zwoływanych różnego rodzaju zebraniach mieszkańców straszono kataklizmem rzekomych kosztów do poniesienia i zamętu organizacyjnego, łącznie z absurdalnymi zapowiedziami załamania obiegu korespondencji.
Tymczasem ustawodawca w sposób jednoznaczny zastrzegł, że wszystkie dokumenty zawierające stare nazwy zachowują swoją ważność, a zmiany w księgach wieczystych, rejestrach, ewidencjach i dokumentach urzędowych, dokonane w związku z realizacją ustawy, są wolne od opłat. Takie instytucje jak Poczta Polska jednoznacznie zapowiedziały, że z dostarczaniem listów nie będzie żadnego problemu.
Ustawa nie dotyczy tylko okresu PRL. W tym samym stopniu dotyczy bowiem także nazw nadanych w III Rzeczypospolitej (jak chociażby rondo Edwarda Gierka w Sosnowcu - mieście, gdzie się urodził). Zakaz dotyczy też nazw, które będą uchwalane w przyszłości.
Choć utarło się już o ustawie mówić „dekomunizacyjna”, to blokuje ona także gloryfikowanie innych ustrojów totalitarnych. Dochodziło już w Polsce do precedensowych zdarzeń, kiedy publicznie gloryfikowano ludzi związanych z niemieckim narodowym socjalizmem. Na przykład w ostatnich latach w Gdańsku na patrona tramwaju został wybrany Adolf Butenandt, mimo że jest on oskarżany o współpracę z Josefem Mengele - jednym z najstraszliwszych specjalistów od eksperymentów pseudomedycznych w KL Auschwitz.
Napisz komentarz
Komentarze