Zapewne dzieło to nie jest tak dobrze dopracowane jak „Cosi fan tutte” lub „Le nozze di Figaro” jednak „Łaskawość Tytusa” posiada jedne z najbardziej wyrafinowanych arii jakie Mozart napisał.
W tym roku Glyndebourne Opera Festival przygotował nową produkcję „La clemenza di Tito”. Podczas tego festiwalu tradycyjnie już od dekad można posłuchać najwspanialszych wykonań dzieł Mozarta. W tym roku „Łaskawość Tytusa” z pewnością nie rozczaruje.
Najnowszą produkcję Glyndebourne przygotował jeden z najwybitniejszych reżyserów operowych naszych czasów Claus Guth. Guth dał się poznać kilka lat temu podczas Festiwalu w Salzburgu jako wyśmienity interpretator Mozarta. Jego „La clemenza di Tito” posiada pewien, niemal hipnotyczny, urok. To produkcja osadzona gdzieś w angielskiej prowincji. Ma ona w sobie dekadencką nutę. Guth jest w stanie stworzyć unikalny klimat, który wciąga widza w ten świat na pograniczu wspomnień, snów, ale też brutalnej rzeczywistości.
Kluczowe jest tutaj pytanie o tożsamość samego Tytusa. Czy jest on jedynie dziecięcym wspomnieniem czy też ideałem, który wniesie ład w rzeczywistość pełną przemocy? Nie dostajemy definitywnej odpowiedzi na to pytanie, ale za to produkcja Gutha oferuje nam subtelne sceny, świetne aktorstwo oraz refleksję nad przemijaniem.
Robin Ticciati poprowadził Orchestrę of the Age of Enlightenment z energią. Jego interpretację zapewne ciężko opisać jako subtelną, ale miała ona w sobie pewną dozę dramatyzmu, co w połączeniu z dobrym wyczuciem mozartowskich rytmów, dało przyjemny efekt.
Alice Coote w roli Vitelli była najbardziej wyrazistą śpiewaczką w tej produkcji. Jej wokal brzmiał czysto, pewnie i naturalnie. Coote swoim głosem, ale także pełnym niuansów aktorstwem, stworzyła pełnowymiarową postać. Wyjątkowo sceniczna była również Anna Stephany, która wykonała rolę Sesto. Pomimo wyrazistej interpretacji, jej głos momentami brzmiał słabo i brakło jej wokalnej siły. Również Richard Croft momentami nie potrafił w pełni wykorzystać swojego potencjału wokalnego wykonując rolę Tytusa.
Jego głos był lekki, z dużym wyczuciem i elegancją wykonywał frazy Mozarta, ale momentami trochę brakło tutaj mocy. Bardzo przekonująco wykonał rolę Publio Clive Bayley. Warto również wspomnieć o Michele Losier, która momentami urzekała w partii Annio.
„La Clemenza di Tito” można zobaczyć w Glyndebourne do 26 sierpnia, natomiast tym, którym nie uda się dostać biletu na festiwal, polecam również transmisję w kinach w Wielkiej Brytanii oraz online.
Napisz komentarz
Komentarze