Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Shepherd’s Bush polskie i nie tylko

Shepherd’s Bush

Autobus 207 na linii Shepherd’s Bush – Acton. Podjeżdza na przystanek Shepherd’s Bush Market. Przepełniony. Nie zatrzymuje się. Rozlega się wrzawa. Ty, k...a, patrz, ch...j nie zatrzymał się. Okazuje się, że cały przystanek włada polską łaciną. Kiedy już podirytowany tłumek rodaków usadowi się w autobusie na miejscach dla niepełnosprawnych , to mowy nie ma, aby ktokolwiek ustąpił je starszym osobom.

 Witamy na Shepherd’s Bush, dzielnicy zdominowanej przez wszędobylskich rodaków zupełnie nie respektujących, że nie są u siebie w kraju. Inna scenka. Siedzi taki jeden rozparty na siedzeniu w autobusie. Krzyczy do telefonu wulgaryzmy na cały głos. Siedząca obok kobieta zwraca mu uwagę: You are very noisy, English people are not that noisy . Młodzian oczywiście nie rozumie. Komentuje do telefonu: Jakaś k…a się do mnie p..........a.

Wstyd mi, że rozumiem, wstyd mi, że jadę tym autobusem i muszę tego słuchać. Takie są właśnie okolice Shepherd’s Bush, gdzie krajanie zdominowali uliczny tłum. Nie muszą się odzywać, żeby ich poznać. Wyglądają swojsko i charakterystycznie. Przeważają wąsy, granatowe polary, reklamówki z Biedronki. U dziewczyn obcisłe jeansy z tandetnie dekatyzowanymi białymi paskami na pośladkach i charakterystyczny odrost na blondzie. Najczęściej okolice W12 kojarzymy właśnie z polskim klimatem. Tym bardziej, że polskich lokali tu nie brakuje. Mamy polski sklep, polską restaurację Patio, która cieszy się wielkim powodzeniem nie tylko wśród Polaków, ale wśród Anglików również. Jest tam prawie zawsze gęsto od ludzi, a pstrąg w migdałach smakuje wybornie. Miłe miejsce na zaproszenie angielskiego znajomego w celu prezentacji polskich przysmaków. Na pewno zaskoczy go i posmakuje w kieliszku słodkiej wódki Krupnik po obfitym posiłku.

Wreszcie, na Shepherd’s Bush mamy pub O’Neill’s, gdzie w każdy czwartek i piątek przy wariacjach znanego polskiego DJ’a można potańczyć przy polskiej muzyce, spotkać się ze znajomymi i spędzić polski wieczór w Londynie. Każdego tygodnia polska impreza przyciąga tłumy ludzi i wygląda na to, że jest to najpopularniejszy pub dla Polaków w mieście. Nie raz gościła tam telewizja polska, a nawet BBC i miejsce miały szalone imprezy jak np. Striptiz dla Panów lub dla Pań. Zatem, będąc w pubie O’Neill’s szukaj kamer i bądź przygotowany na to, że koledzy w kraju mogą ujrzeć cię rozbawionego na ekranie telewizora.

Zaraz obok pubu mieści się największa chluba Shepherd’s Bush. To Shepherd’s Bush Empire. Sala koncertowa, która na swojej scenie oprócz polskich zespołów gości największe sławy i gwiazdy rocka. Grali tam: Oasis, The Rolling Stones, Johnny Cash, David Bowie, The Who, Radiohead. Pewne jest, że rock i pop króluje na deskach Empire. Charakterystyczny budynek, który w pierwotnej wersji był teatrem, powstał dzięki projektowi wiktoriańskiego architekta Frank’a Matcham, a wielkie otwarcie nastapiło w 1903 roku. Później BBC odkupiło od miasta Empire i przez długie lata nagrywano tam wiele popularnych telewizyjnych programów. Od 1994 roku jest to sala koncertowa, która jest w stanie pomieścić do dwóch tysięcy widzów.

Zaraz obok Empire znajdziesz popularny klub australijski Walkabout Inn. Polacy lubią tam chodzić, a polskie piękności mają duże szanse poznać pełnokrwistego adoratora z Sydney. Ale uwaga – są to niebieskie ptaki, w Londynie tylko na moment i po kilku randkach porzucają rozkochane w sobie narzeczone, a sami szybują do Rio de Janeiro, jako że Australijczyk przyjeżdża do Londynu w celu zarobienia pieniędzy na dalsze podróże. W Walkabout Inn jest zawsze gorąco, tłoczno, na parkiecie niewyobrażalny ścisk. Po wieczorze w klubie niestety trzeba pożegnać się z ulubionymi trzewikami, bo małe szanse, że przetrwają szaleństwa piątkowej nocy. Najczęściej spijany napój to popularne w Australii piwo Carling, słabe, bez wyrazu, sprzedawane masowo w plastikowych kubkach.

Centralnym miejscem Shepherd’s Bush jest okrągły skwer zieleni, wokół którego tłoczą się przystanki, budynki, sklepy .

Zaraz naprzeciwko metra Central Line w dawnych toaletach od kilku lat znajduje się modny w okolicy klub Ginglik. Przez lata mieściły się tam szalety miejskie, aż wreszcie ktoś wpadł na pomysł i podziemia przerobiono na klub, gdzie miejsce mają koncerty, współczesne sztuki teatralne i inne wydarzenia artystyczne. Wejście po schodkach w dół nadal kojarzy się jednoznacznie, jednak wnętrza są całkowicie przebudowane i urządzone w alternatywnym klubowym klimacie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama