Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Mała Polska na Balham

Balham

Uwielbiam Londyn. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym mieszkać w innym mieście. Podoba mi się tutejsza różnorodność i nieprzewidywalność. Jednak czasami nachodzi mnie taki nastrój, że mam tej całej kosmopolityczności zwyczajnie dość! Brakuje mi wtedy polskości, swojskości i zrozumienia. Zrozumienia przynajmniej w kwestiach oczywistych, że np. na Wielkanoc jemy święcone kurze jaja na twardo, a nie jakieś tam czekoladowe nadziewane jajeczka. W takich sytuacjach, albo idę do polskiego sklepu kupić normalny chleb i ser gouda, albo umawiam się na obiad w polskiej restauracji, albo idę potańczyć do polskiego klubu. Ostatnio zdarza mi się bywać na Balham.

Ta na pozór niczym szczególnym nie wyróżniająca się dzielnica kryje w swojej historii wiele ciekawych wątków. Chociażby historia powstania polskiej parafii i klubu Orła Białego.
Polskie gniazdo na Balham, dzielnica położona na południowym zachodzie Londynu jest częścią miasta od czasów saksońskich. W XVIII wieku architekturę Balham zdominowały rezydencje i wille. Z dala od zgiełku zamieszkiwali tu bankierzy, prawnicy i marszandzi. Nieco zmienił się charakter dzielnicy w drugiej połowie XIX wieku. Wybudowano stację kolejową, która początkowo była niedużym drewnianym budynkiem przy Chestnut Grove. Wraz z pojawieniem się stacji kolejowej, Balham utracił ekskluzywny i willowy charakter. Różni inwestorzy zaczęli rozbudowywać okolice. Powstały nowe ulice z charakterystycznymi dla obrzeży miasta wiktoriańskimi domami. Podczas drugiej wojny Balham został częściowo zbombardowany. Pomimo zniszczeń wojennych charakter okolicy niewiele zmienił się od XIX wieku.

To do dzisiaj raczej spokojna, mieszkalna dzielnica. Zaraz po wojnie w okolicach Clapham, Balham i Stretham zaczęli osiedlać się emigranci z Polski. W 1948 nieopodal Balham odbyła się pierwsza polska msza w tych rejonach Londynu. Poprowadził ją ksiądz Stanisław Cynar. Polskie życie społeczno-liturgiczne koncentrowało się wówczas wokół kościoła St. Marry’s na Clapham Common. Coraz częściej odbywały się polskie śluby i zabawy polonijne. Nie dość, że zawarte śluby zaawocowały powiększeniem się Polonii, to dodatkowo okolica SW stawała się coraz bardziej atrakcyjna dla Polaków, którzy z chęcią zaczęli się tu osiedlać. Dzięki aktywności i staraniom księdza Cynara powstała polska parafia na Balham, a w konsekwencji w 1967 roku polskim parafianom udało się zakupić ośrodek duszpasterski, w którym powstał klub Orła Białego.

Od tego momentu w historię Balham bardzo silnie wpisuje się polski wątek. - Ksiądz Cynar mówił parafianom: powinniśmy mieć swoje własne miejsce, swój budynek, małą Polskę. Składano pieniądze. Ksiądz Cynar chcąc od samego początku zabezpieczyć stronę finansową stworzył tzw. kowenanty (datki na kościół deklarowane do urzędu podatkowego - przyp. red.). Dzięki temu parafii udało się zgromadzić pieniądze na zakup ośrodka - opowiada proboszcz polskiej parafii na Balham p.w. Chrystusa Króla, doktor teologii, wicerektor Polskiej Misji Katolickiej, ksiądz Władysław Wyszowadzki. W ośrodku powstał klub Orła Białego, restauracja i bar. Sekcja imprezowa klubu w porozumieniu z POSK-iem sprowadzała różnych artystów. Kwitło tu polonijne życie kulturalne. Wystarczy wspomnieć, że do tej pory wystąpili: kabaret pod Egidą, Wojciech Młynarski, Irena Santor, Jerzy Połomski, Krzysztof Krawczyk, Janusz Zakrzeński, wieczór poetycki miał też poeta K.C. Buszman. - Czterokrotnie w sali klubu Orła Białego gościliśmy Prymasa Polski, Kardynała Józefa Glempa.

Kiedy w 1985 roku po raz pierwszy spotkał się tu z harcerską młodzieżą KSMP (Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej), to w sali restauracyjnej zmieściło się prawie 900 osób. W 1998 roku w maju Kardynał zaszczycił swoją obecnością uroczystość z okazji pięćdziesięciolecia polskiej parafii na Balham – wspomina proboszcz Wyszowadzki. Orzeł rozwija skrzydła Jest coś niepowtarzalnego w polskim sposobie świętowania, biesiadowania, imprezowania, muzykowania. Nie zastąpi tego klimatu żaden londyński pub, ani restauracja, ani żadna impreza w stylu international. Wiedzą też o tym przedstawiciele innych narodów. W polskim klubie Orła Białego gdzie zachodzę, kiedy potrzebuję nasiąknąć polską atmosferą, spotykam Brytyjczyka, starszego już pana, który tak polubił polski nastrój klubu, że nie dość, że zna w detalach historię polskiej kolebki na Balham, to w klubie White Eagle bywa regularnie od kilkudziesięciu lat.
Dlaczego? - Bo piwo tu tańsze niż gdzie indziej na Balham - śmieje się Ifor, a kiedy to mówi, jego koledzy przy stoliku jednogłośnie przytakują. Szybko też dodaje: - Znam i podziwiam waszą historię. To, co zrobił Wałęsa dla Polski i w ogóle dla Europy jest nieocenione i godne podziwu. Sam w przeszłości aktywnie działałem w związkach zawodowych. Kiedy go pytam o Balham, opowiada najwięcej o polskim klubie.
Wspomina, że zanim klub przeszedł w ręce Polaków, miejscem tym zarządzał brytyjski aktor George Reft. - Kilkadziesiąt lat temu miały tu miejsce imprezy, jakich świat nie widział. Gdzie podziali się teraz ci wszyscy szarmanccy Polacy, zawsze eleganckie kobiety. Wspaniale ubrani, szykowni spotykali się tu na potańcówkach, organizowali bale, święta. Przychodzili tak tłumnie, że trudno było znaleźć miejsce. Jedzenie pyszne, wódka się lała, grała polska muzyka, tańczyli pięknie - wspomina polskie zabawy Walijczyk.

W latach osiemdziesiątych zmieniła się nieco atmosfera klubu Orła Białego. Ucichły huczne zabawy, miejsce to zaczęło jakby umierać. Stan ten utrzymywałby się może jeszcze dłużej gdyby nie fakt, że potencjał Orła Białego dostrzegli państwo Buszmanowie. Pełni werwy i pomysłów wzięli ster w swoje ręce i przejęli opiekę nad klubem. W restauracji roznoszą się zapachy polskich dań, wieczór umilają koncerty na żywo. Czy młodej emigracji uda się odtworzyć dawną świetność lokalu? Miejmy nadzieję, że tak.

Warunki są wspaniałe. Przestrzenna sala balowa z pięknymi kryształowymi żyrandolami i efektami świetlnymi pamięta wielkie polonijne imprezy, koncerty i bale. Może teraz przyszedł właściwy moment, aby młodzi Polacy w Londynie, Europejczycy, zaczęli wracać do tradycji dawnej Polonii; wspólnego spędzania świąt, spotykania się na niedzielnych obiadach czy bawienia się razem do białego rana. Ksiądz Wyszowadzki konkluduje: Pokładam wielkie nadzieje w ludziach młodych. Chciałbym, aby każdy czuł się dobrze w Klubie Orła Białego, aby powstał tu ośrodek nasączony polskimi tradycjami. To ma być cząstka rodzinnego domu. Ojciec Święty 30 maja 1982 roku na spotkaniu wszystkich Polaków z Anglii, Walii i Szkocji na stadionie Crystal Palace w Londynie powiedział: “Ja was nie nazywam Polonią, ja was nie nazywam emigracją. Wy jesteście Polską poza Polską”.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama