Od 300 lat nie było przymusowej rezygnacji
Michael Martin, syn marynarza i sprzątaczki z małego szkockiego miasteczka, był drugą po brytyjskiej królowej najważniejszą personą na Wyspach. Był - bo wczoraj zmuszono go do rezygnacji.
- 20.05.2009 07:24 (aktualizacja 05.08.2023 16:22)
Martin potrzebował raptem 34 sekund na oświadczenie, że składa dymisję ze stanowiska przewodniczącego Izby Gmin. Zmusiły go do tego kroku media, opinia publiczna i parlament.
Pod petycją wzywającą Martina do ustąpienia znalazło się nawet pięć nazwisk członków jego własnej, rządzącej Partii Pracy. Martin definitywnie opuści fotel spikera 21 czerwca.
Tak spektakularna rezygnacja spikera Izby Gmin nie zdarzyła się w Zjednoczonym Królestwie od ponad 300 lat. Ostatnim usuniętym z tego stanowiska był sir John Trevor, pozbawiony władzy w 1695 r. za branie łapówek.
Martina prasa i torysi oskarżają o karygodne korzystanie z kasy państwowej i wydawanie pieniędzy podatników na swe prywatne zachcianki. W zeszłym roku "The Telegraph" napisał, że Martin załatwił sobie prawo do pobierania dożywotnio pensji w wysokości prawie 1,4 mln funtów, która w dodatku ma być rokrocznie indeksowana z powodu inflacji.
Zarzucano mu, że zyskane w lotach służbowych premiowe "powietrzne mile" wykorzystywał na prywatne podróże swych dzieci i rodziny. Do rozliczenia przedstawiał rachunki za taksówki, którymi jeździła jego żona Mary. Na umeblowanie swego apartamentu w Pałacu Westminsterskim w ciągu siedmiu lat wydał 1,7 mln funtów z kieszeni Brytyjczyków. Ale czarę goryczy przelała w zeszłym roku publikacja "Daily Telegraph" o przejazdach Martina limuzyną z szoferem na mecze jego ulubionego szkockiego zespołu piłkarskiego Celtic Glasgow. Rachunki za takie rozrywki spikera Izby Gmin regulowano z budżetu państwowego.
Dla jego zwolenników z Partii Pracy był symbolem możliwości; człowiekiem, który wyrwał się z biedy, by zajść wysoko.
Krytycy Martina uważają go za niewydarzonego, agresywnego i niekompetentnego watażkę, który nie potrafi zapanować nad skorumpowanym systemem i co gorsza sam stał się jego częścią.
Zmuszenie do ustąpienia Michaela Martina to pierwszy duży sukces konserwatystów. I kolejna wpadka bliskiego upadku rządu Browna i jego Partii Pracy.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze