Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Spotkałem kawałek fajnej Polski

Parę tysięcy Polaków krzyczało z całych sił: „Polska, Polska, Polska”, a wcześniej śpiewało nasz wspaniały hymn: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Biało-czerwone szaliki stwarzały jak zwykle wspaniałą polską atmosferę. „Kto wygra? Polska, Polska, Polska.” Tak było w Londynie na meczu reprezentacji artystów Anglii i Polski, czyli niewielkim sportowym wydarzeniu, tylko charytatywnym meczu-zabawie, odbywającym się w strugach zimnego angielskiego deszczu.
Czy to była oznaka patriotyzmu? Czy my - żyjący, mieszkający i pracujący, czasem na stałe, a czasem tylko na chwilę poza granicami naszej ojczyzny jesteśmy patriotami? Czy to, że „uciekliśmy” z Polski stawia nas poza nawiasem polskich patriotów? Patriotów, czyli ludzi kochających swój kraj, swoją historię i tradycję, kulturę i język, miejsce i ludzi. „Ta ziemia taka czysta, jakby umieciona skrzydłem aniołów. Czysta i równinna, tyle już wycierpiała a zawsze dziecinna. Ufa, że dobroć jest tylko dobrocią, a prawo tak jest prawem jak pola się złocą, kiedy żyto dojrzewa, jak zimą śnieg pada. W dalekich ziemiach za to umierali moi ojcowie, za gniazdo bociana, za chleb, za tę równinę co niepokalana, za to powietrze ze wszystkich wonności najdroższe….”
 
Przecież nie jesteśmy emigrantami. Nikt nam nie kazał wyjeżdżać. Jesteśmy wolnymi ludźmi, a Polska to wolny kraj. Nie mieliśmy takiej sytuacji jak emigracja wspaniałych polskich patriotów po II wojnie światowej. Oni nie mieli wyboru - musieli uciekać, czy nie mogli wracać do swojej Ojczyzny. Powrót oznaczał więzienie, a bardzo często po prostu śmierć. Podobnie tzw. emigracja solidarnościowa. Ci wspaniali, walczący o wolną i demokratyczną Polskę ludzie musieli opuszczać kraj, byli do tego zmuszani za cenę wolności. Nikt nie ma wątpliwości, że to prawdziwi polscy patrioci, choć żyjący poza krajem.
 
A my? Kto nas zmuszał? Nasz wybór jest inny, nie pomiędzy życiem i śmiercią, czy więzieniem a wolnością. To jest wybór pomiędzy zasobniejszym albo biednym życiem, może też między większą i mniejszą wolnością, czasem między bezrobociem lub pracą. Czy taki wybór podważa patriotyzm? Czy Maria Curie-Skłodowska albo Aleksander Wolszczan - wybitni polscy naukowcy pracujący poza krajem - też mieli czy mają problem z patriotyzmem? A przecież przykładów wielkich Polaków, żyjących z różnych powodów nie w Polsce można mnożyć.
 
Spotkałem w Londynie polskich harcerzy. Wspaniali młodzi ludzie. Spotykają się, rozmawiają po polsku, czasami o Polsce, pamiętają o najważniejszych dla Polski wydarzeniach z przeszłości. Kultywują polską tradycję i rozwijają swoją przyszłość. Są dumni z tego, że są Polakami i nie mają wątpliwości, że są. Poznałem drużynę piłkarską 10-11 latków „White Eagle”. Rodzice organizują treningi i udział w zawodach. Ta drużyna wygrywa z angielskimi klubami w londyńskiej lidze. Marzą o orzełkach na piersiach.
 
Widziałem, jak tysiące Polaków, w sobotę przeznaczoną na odpoczynek, prowadzi swoje dzieci do polskiej szkoły. Mogłem zobaczyć, jak działa chyba największa amatorska liga świata, polska liga piątek piłkarskich. Chodzę na polskie imprezy, bankiety, koncerty, bale charytatywne. Spotykam dziesiątki polskich organizacji i setki różnego rodzaju inicjatyw. Czytam polskie gazety, wydawane tu na Wyspach. Słucham polskiego radia. Głosowałem razem z tysiącami Polaków w ostatnich wyborach…. Czyżby ludzie robiący to wszystko nie byli polskimi patriotami? Czy robią to z miłości do Anglii, czy Irlandii?
 
No dobrze, a Polka ciężko harująca w pubie jako kelnerka, albo młody Polak „zasuwający” na zmywaku, czy na budowie, też są patriotami? Pewnie nie byli na wyborach. Nie mają czasu na polską kulturę i dokształcanie. Nie mają pieniędzy na działalność społeczną, czy charytatywną. Nie mają dzieci, więc nie prowadzą ich do polskiej szkoły. Jakby mieli - też byłby problem z czasem. Nie mają nawet kiedy jeździć do Polski. Tęsknią, ale… może za 3-4 miesiące więcej odłożą. Pracują tak ciężko, że rzadko zwiedzają Londyn, nie interesują się specjalnie tym, co dzieje się w kraju, raczej oglądają filmy na DVD i czasem zorganizują sobie jakąś imprezę, a jak się uda, pójdą na dyskotekę.
 
Może kiedyś wrócą, albo tu założą rodzinę. Jeszcze nie wiedzą i nie myślą o tym. Po co, będzie jak będzie. Są Polakami. Są z tego dumni. Tu Polaków się szanuje. Wiadomo dobrze pracujemy, nie boimy się ciężko pracować, nie narzekamy, umiemy właściwie wszystko. Jak coś zrobimy, to „mucha nie siada”. Często klepią nas po ramieniu: „good job”. Bo jesteśmy dobrzy.
 
Tak, my Polacy jesteśmy dobrzy i chcemy być dobrzy. Znamy naszą wartość. Polacy na Wyspach stali się prawdziwymi ambasadorami naszego kraju. Wielokrotnie wzrosła wymiana handlowa i zainteresowanie Polską. Nie tylko interesami, ale też naszym charakterem, „polską duszą”. Mało kto tak jak my ceni wolność, wolność u siebie i u innych. Nie zadzieramy nosa, ale chodzimy dumni. Trzymamy się razem, razem z naszymi wadami i zaletami. Obojętne, czy jesteśmy biedni, czy bogaci, pracujemy ciężko fizycznie, czy nie, obojętne gdzie żyjemy w Polsce, czy poza, obojętne czy bardziej lub mniej interesujemy się tym, co dzieje się w naszej ojczyźnie - kochamy Polskę, jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy Polakami, bo jesteśmy patriotami, polskimi patriotami. I nikt nam tego nie odbierze. Tak mamy i tak zostanie - i dobrze nam z tym. Tak, tu w Londynie. W pubie i na budowie, w parku i w metrze spotkałem kawałek fajnej, patriotycznej Polski, spotkałem kapitalnych Polaków.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama