Nikt chyba jeszcze nie policzył, jak duże żniwo ludzkie zbiera penalizacja posiadania marihuany. Państwa, które niemal w pełni (niemal, bo większość pod pewnymi warunkami) zezwoliły na dostęp do konopi indyjskiej, można policzyć na palcach jednej ręki. W przenośni, bo technicznie byłoby to trudne: jest ich bowiem cztery i cztery pięćdziesiąte: Holandia, Urugwaj, Bangladesz, cztery z pięćdziesięciu stanów USA oraz – trzymajcie się krzeseł – Korea Północna. Ta ostatnia właściwie nie zezwoliła. Po prostu nikt nie wpadł tam na pomysł, żeby delegalizować coś, co od tysiącleci samo wyrasta z ziemi.
Korea Północna to nie najlepsza reklama dla legalności gandzi, ale – kto wie – może głównie dzięki niej ludzie są w stanie żyć po kilkadziesiąt lat w łagrze o statusie państwa. Znacznie lepszej reklamy naturalnemu nośnikowi THC dostarcza nauka. Lista potwierdzonych właściwości leczniczych, jakie wykazują związki zawarte w konopi indyjskiej idzie w dziesiątki. Na razie. Kto wie, jak będzie za kilka lat, bo obecnie tylko 6 proc. badań nad „ziołem” dotyczy jego medycznego potencjału.
O jednej z uzdrawiających właściwości marihuany parę miesięcy temu usłyszała cała Polska i zapewne spora część brytyjskiej Polonii. Usłyszała i – w większości – złamała ręce, bo sprawa, jak to często w Polsce bywa, otarła się o absurd. Dr Marek Barchański z Centrum Zdrowia dziecka zdołał osiągnąć rewelacyjne efekty, lecząc sześcioletniego Maksa z padaczki przy pomocy medycznej marihuany. Liczbę napadów epilepsji udało się zmniejszyć z kilkuset do kilku miesięcznie. Po takim sukcesie można by spodziewać się przełomu – prawnego i medycznego. Nie nad Wisłą. Centrum Zdrowia Dziecka zwolniło Barchańskiego i skierowało sprawę do prokuratury, a matka chłopca oświadczyła, że dla dobra chłopca rozważa wejście na drogę przestępczą. Nie w sensie napadów z bronią w ręku, tylko kontynuacji terapii z użyciem leczniczej rośliny. Zakazanej leczniczej rośliny.
Leczenie padaczki przy pomocy leków z konopi indyjskiej to tylko jedno z wielu prozdrowotnych zastosowań marihuany. Jest ich znacznie więcej. Oto kilka przykładów
1. Wspomaga leczenie jaskry
Marihuana wspomaga leczenie jaskry, choroby, która prowadzi do uszkodzenia nerwu wzrokowego i ślepoty. Jak dowiodły badania przeprowadzone w latach 70., „gandzia” przeciwdziała rozwojowi tej choroby przez obniżanie ciśnienia krwi w gałce ocznej.
2. Wzmacnia... płuca
Według badania opublikowanego w „Journal of the American Medical Association” w 2012 r. marihuana nie tylko nie uszkadza płuc, ale nawet zwiększa ich pojemność. Stwierdzono to na podstawie badań funkcji płuc u 5115 osób prowadzonych na przestrzeni dwudziestu lat. W przypadku palaczy tytoniu uległa ona znacznemu pogorszeniu. W przypadku palaczy marihuany – było mniej więcej odwrotnie.
3. Hamuje rozwój komórek rakowych
To zasługa jednego ze związków zawartych w marihuanie: kannabidiolu. Naukowcy z California Pacific Medical Center w San Francisco wykazali w 2007 r., że może on powstrzymać rozprzestrzenianie się nowotworu w organizmie przez wyłączenie ekspresji genu Id-1, który pomaga rozmnażać się komórkom rakowym.
4. Przynosi ulgę w bólu, zmniejsza nudności, przywraca spokój
To aż trzy w jednym. Przy czym dwie pierwsze własności mogą wypływać z trzeciej. Tak sugerują badania przeprowadzone w 2010 r. w Harvard Medical School. „Zioło”, przez swoje uspokajające działanie, może wpływać na zmniejszenie bólu i nudności. Dotyczy to m.in. osób będących w trakcie lub po chemoterapii.
5. Spowalnia rozwój choroby Alzheimera
Takie wnioski płyną z badania przeprowadzonego przez Scripps Research Institute. Dane opublikowane w 2006 r. wskazują na to, że THC, aktywny składnik cannabisu, spowalnia tworzenie się blaszek amyloidowych – zmian strukturalnych obserwowanych w chorobach neurodegeneracyjnych.
6. Zmniejsza skutki uboczne leczenia żółtaczki typu C
Leczenie żółtaczki typu C to żmudna terapia obfitująca w szereg nieprzyjemności. Marihuana pomaga jednak ograniczyć te skutki uboczne. Zmniejsza uczucie zmęczenia, nudności, bóle mięśni, utratę apetytu i depresję. Jej działanie może być zbawienne dla wielu osób zmagających się z tą chorobą. Skutki uboczne leczenia żółtaczki są bowiem na tyle dotkliwe, że część pacjentów przerywa z ich powodu terapię.
7. Leczy zapalenie jelit
Potwierdzają to badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Nottingham w 2010 r. Wynika z nich, że związki chemiczne zawarte w marihuanie wchodzą w interakcję z komórkami organizmu, które odgrywają kluczową rolę w pracy jelit oraz reakcji odpornościowej organizmu. Kannabinoidy zapobiegają nadmiernej przepuszczalności jelit dla toksyn i zmniejszają objawy takich chorób, jak wrzodziejące zapalenie jelita grubego czy choroba Crohna.
8. Zmniejsza objawy reumatyzmu
Marihuana zmniejsza ból oraz stany zapalne stawów w chorobach o podłożu reumatycznym, a także pomaga łatwiej zasnąć osobom, którym trudno zapaść w sen z powodu tych dolegliwości. Potwierdzają to badania pacjentów, którym podawano Sativex – lek na bazie konopi indyjskiej. Po dwóch tygodniach osoby przyjmujące Sativex czuły się znacznie lepiej niż badani z grupy kontrolnej.
9. Chroni mózg po udarze
Badania przeprowadzone na szczurach, myszach i małpach przez naukowców z Uniwersytetu w Nottingham wykazały, że marihuana pomaga ochronić mózg przed uszkodzeniami wywołanymi udarem. Co ciekawe, konopia wykazuje właściwości ochronne dla mózgu również w przypadkach urazów fizycznych skutkujących wstrząsem mózgu.
10. Łagodzi zespół stresu pourazowego
W niektórych stanach USA zespół stresu pourazowego to najczęstsza podstawa uzyskania pozwolenia na zakup medycznej marihuany. Dzięki swoim „kojącym” właściwościom konopie pomagają ograniczyć zaburzenia emocjonalne i psychiczne będące następstwem przeżycia skrajnie stresujących sytuacji.
Powyższa lista zdrowotnych zalet marihuany to tylko krótka „podglądówka” na temat medycznego potencjału tej rośliny. Oczywiście – jak ze wszystkim – z marihuaną nie warto przesadzać. Jak na razie nikogo nie zabiła (z jednym, budzącym wątpliwości wyjątkiem), ale faktem jest, że może uzależniać, osłabiać pamięć krótkotrwałą, a nawet powodować choroby psychiczne, jeśli jest używana w nadmiarze. Zdaje się jednak, że tego samo tylko z wielokrotnie większą skutecznością, potrafi dokonać alkohol.
To co, warto legalizować czy nie?
Napisz komentarz
Komentarze