Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Nożownicy pochodzą z Afryki

Czarnoskóry polityk odważył się przyznać, że za falę przemocy w Wielkiej Brytanii w dużej mierze odpowiadają imigranci z Afryki
– Wystarczy popatrzeć na nazwiska sprawców przestępstw, aby zauważyć, że pochodzą z Kongo, wschodniej Afryki itp. – stwierdził Trevor Philips, czarnoskóry polityk Partii Pracy, który stoi na czele Komisji ds. Równouprawnienia.
Polityk podkreśla, że przemoc nie jest związana z kolorem skóry, ale z tym, że wielu imigrantów z Afryki pochodzi z rejonów gdzie trwają wojny, a okrucieństwo jest na porządku dziennym. – Słusznie, że ich przyjmujemy. Jednak nie można oczekiwać, że będą się normalnie zachowywać, kiedy ich umieścimy w szkole – tłumaczy Philips.

W zeszłym roku Wielką Brytanią wstrząsnęła sprawa nastolatka pochodzącego z Angoli, który zadźgał nożem szkolnego kolegę, a kilkanaście dni później zastrzelił matkę z dzieckiem. Jego obrońca przekonywał, że w swojej ojczyźnie chłopak codziennie widział jak się strzela do ludzi, zabija ich maczetami, wiesza i pali żywcem. Mimo młodego wieku sąd skazał go jednak na 30 lat wiezienia. Ponieważ był to tylko jeden z wielu takich przypadków ówczesny brytyjski premier Tony Blair postanowił nazwać rzecz po imieniu. – Czas odrzucić poprawność polityczną, bo zbrodnie nie ustaną przez negowanie faktu, że popełniają je czarnoskóre dzieciaki – stwierdził Blair. Posypały się zarzuty o rasizm i oskarżenia, że władze za mało robią, aby poprawić warunki życia mniejszości etnicznej.

– Są pewne dowody, że ludzie, którzy doświadczyli przemocy sami po nią sięgają. Ale dotyczy to nie tylko imigrantów z Afryki, ale także brytyjskich dzieci, które są otoczone różnymi formami przemocy począwszy od tej stosowanej przez rodziców, po tę obecną w filmach — uważa poseł partii pracy Keith Vaz, szef Komisji Spraw Wewnętrznych.

W Wielkiej Brytanii co cztery minuty dochodzi do ataku z użyciem noża. Od kilku miesięcy policja uzbrojona w wykrywacze metalu prowadzi kontrole w autobusach i przed wejściami do niektórych sklepów. Władze nie radzą sobie jednak ani z nożownikami, ani z przestępcami uzbrojonymi w broń palną. Do oficjalnego języka wszedł już termin „gun culture” (kultura broni) opisujący niepokojące zjawisko posługiwania się bronią przez nastolatków. Jego ofiarą padła m.in. 26-letnia Polka Magda Pniewska, która w październiku zeszłego roku w Londynie została śmiertelnie trafiona zabłąkaną kulą podczas strzelaniny dwóch młodocianych bandytów.
Aby nie narazić się na zarzuty o rasizm mało kto ma odwagę przyznać, że broń noszą przede wszystkim przedstawiciele czarnoskórej społeczności. Polityczna poprawność sprawia też, że w statystykach nie podaje się koloru skóry sprawcy morderstwa, a jedynie jego ofiary.
Tymczasem badania cytowane przez brytyjski dziennik „The Independent” jasno wskazują, że czarni Brytyjczycy, którzy stanowią zaledwie 2 procent brytyjskiego społeczeństwa odpowiadają za co trzecie morderstwo z użyciem broni palnej. Inne badania przeprowadzone kilka lat temu wykazały, że ich społeczność ma dość ukrywania prawdy.

Większość ankietowanych przyznawała, że bardziej niż rasizmu w Wielkiej Brytanii boi się przemocy ze strony swych pobratymców. – Jeśli chcemy rozwiązać problem musimy właściwie ocenić skąd się on bierze — podkreśla sir Andrew Green z organizacji Migration Watch, zarzucającej władzom, że nie panują nad napływem imigrantów.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama