W obecnych, jakże trudnych czasach, według ekspertów, Brytyjczycy oszczędzając, wolą spędzać wspólny czas w domowym zaciszu, aniżeli w głośnych klubach czy ekskluzywnych restauracjach. Zjawisko dotyczy nie tylko Wysp, ale także Francji, Europy Wschodniej czy nawet Chin. Dodatkowym dowodem potwierdzającym owe tendencje jest także wzrost odnotowany w sprzedaży świeczek-podgrzewaczy, szampana i ostryg, ale też domowych kapci i szlafroków. Czy w związku z tym kryzysem, mimochodem, nastąpi kolejny wyż demograficzny?
Nie tylko Pewex
Niedawno obchodziliśmy kolejną rocznicę wybuchu stanu wojennego. Pozwolić sobie można tutaj na pewną analogię, kiedy godzina policyjna, zatrzymując obywateli w domach, siłą rzeczy, przyczyniła się do wzrostu liczby urodzeń na początku lat osiemdziesiątych. Z tym, że nie wydaje się, aby sprzedano wówczas więcej butelek szampana i ostryg. Zamiast tego szlachetnego, złocistego trunku z bąbelkami, stawiano na stołach czystą, która nota bene była wówczas objęta reglamentacją i przysługiwało jedyne pół litra na obywatela na miesiąc, a zamiast ostryg, raczyć się można było prostym, ale jakże smacznym śledziem w oleju. Jeśli zabrakło akurat wódki (która i tak była do nabycia „normalną drogą” od godziny 13.00), niezawodne okazywały się wówczas miejsca jej nielegalnej sprzedaży, czyli mety, a jeśli tych zabrakło w okolicy, pozostawał jedynie Pewex, gdzie można było ją nabyć za dolary lub bony. Alternatywnie, dla koneserów, był zawsze bimber. Jeśli nie bojkotowało się jakiegoś spektaklu, nie brało udziału w tajnych spotkaniach opozycji, a w telewizji oprócz gadających głów mundurowych i jedynych dwóch kanałów, z programem emitowanym tylko popołudniami i wieczorami, trzeba był sobie jakoś to życie umilać w miłym gronie. Nie tylko było mroczniej, nudniej i bardziej przygnębiająco, ale towarzyszyło ludziom wówczas uczucie zagrożenia, które trzeba było zagłuszyć w ten czy w inny sposób. Cóż pozostawało zwykłym, zmęczonym, szarym obywatelom, jeśli wokół brak jakichkolwiek rozrywek? To był dopiero kryzys!
(U)śmiech to zdrowie
Fakt, że w dobie obecnego załamania gospodarczego rośnie sprzedaż wyrobów lateksowych świadczy o tym, że w Brytyjczykach rzeczywiście wzrasta chęć zbliżeń cielesnych. Ostrygi znane są jako afrodyzjaki, a o sile bąbelków nie trzeba nikogo przekonywać. Niektórzy z ekspertów natomiast uważają, że zwiększona liczba sprzedanych kondomów świadczyć także może o tym, że społeczeństwo nie stać na utrzymywanie kolejnych potomków. Zakładając pewną nieskuteczność tej techniki antykoncepcyjnej, liczyć można się z tym, że jednak kryzys ten przyczynić się może do przyjęcia na ten świat nowej rzeszy uśmiechniętych i uprzejmych obywateli brytyjskich w kolejnym roku.
Pozazdrościć kryzysu...
Często zdarza się, że w momentach trudnych gospodarczo, pewne zjawiska socjologiczne potrafią zaskakiwać i tak było w przypadku wyżu demograficznego, tego stanowojennego.
Brytyjczycy znani z narzekania (choć zdaje się, że Polacy nie są w tej kwestii szczególnie w tyle), nie mają się właściwie czym martwić. Wszystkim wysoce rozwiniętym krajom współczesnej cywilizacji grozi syndrom starzejących się społeczeństw, więc, jak zwykle, natura przebiegle radzi sobie z tą sytuacją jak potrafi. Szkoda tylko, że taka sytuacja nie zachodzi w Polsce, której też ponoć przydałoby się wydanie na świat nowych obywateli. Na nic zdało się becikowe.
Porównując doświadczenia obu państw, zazdrościć można tylko Brytyjczykom takiego kryzysu, ponieważ, jak mówi przysłowie, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Z drugiej strony jak długo może trwać dobra passa? Poza tym, jak zwykle nie doceniają swojej sytuacji, bo nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej!
Kryzys kryzysowi nierówny
Niebywałe, że kryzys gospodarczy może mieć tak szerokie spektrum oddziaływania. Według The Sun, rośnie liczba sprzedawanych kondomów. Firma Durex podaje, że w ciągu 6 miesięcy ich sprzedaż wzrosła o 10%, z kolei internetowy sklep Ocado szczyci się aż 60% wzrostem.
- 03.01.2009 12:03 (aktualizacja 19.08.2023 22:19)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze