Sama opisuje siebie jako „cichą chrześcijankę, która nie narzuca nikomu swoich racji i wychowuje swoje dzieci zgodnie z własną wiarą”. I właśnie wiara stała się przyczyną jej problemów.
Jej córka Jassimen została upomniana przez nauczycielkę, kiedy opowiadała o swojej wierze koledze z klasy. Dziewczynka powiedziała swojej koleżance, że pójdzie do piekła, jeśli nie będzie wierzyć w Boga.
Następnego dnia kobieta została wezwana do gabinetu dyrektora, gdzie usłyszała, że szkoła nie jest najlepszym miejscem do prezentowania przekonań religijnych. Postanowiła do znajomych z kościoła wysłać z jej domowego komputera maile z prośbą o modlitwę, za nią, za jej rodzinę, a także za szkołę. Z niewyjaśnionych powodów wiadomości trafiły jednak również na biurko dyrektora, który postanowił wszcząć postępowanie dyscyplinarne.
Cain tym badziej nie rozumie zaistniałej sytuacji, że tuż przed Bożym Narodzeniem uczniowie śpiewali kolędy, jak i obchodzili hinduskie święto Diwali. - Posyłam dzieci do szkoły, gdzie obchodzi się religijne święta, ale nie wolno im mówić o Bogu - opowiada kobieta. Według „Daily Telegraph”, od poniedziałku nauczyciele mają zakaz poruszania z uczniami tematu wiary. W przeciwnym razie im także grozi zawieszenie. - Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Rząd powinien zacząć prace nad wprowadzeniem prawa, które chroniłoby chrześcijan - powiedział Mike Judge, rzecznik brytyjskiej organizacji Christian Institute.
Straci pracę za wiarę...
Recepcjonistka ze szkoły w Wielkiej Brytanii wpadła w poważne tarapaty, bo jej córka opowiadała kolegom z klasy o Bogu. 38-letnia Jennie Cain po dwóch i pół roku pracy w szkole podstawowej Landscore w hrabstwie Devon w południowo-zachodniej Anglii została zawieszona.
- 13.02.2009 15:24 (aktualizacja 10.08.2023 03:31)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze