Zachorowanie na nową grypę potwierdzono w różnych rejonach kraju: w Newcastle, Szkocji, Merseyside, hrabstwie Devon, Worcestershire, Gloucestershire i w Londynie. U większości chorych ma ona stosunkowo łagodny przebieg.
Zagrożenie chorobą w Szkocji określiła jako niskie minister zdrowia w szkockim rządzie Nicola Sturgeon. W Szkocji odnotowano dwa pierwsze zachorowania na świńską grypę u pary, która w Meksyku spędzała miodowy miesiąc.
Także w Szkocji wystąpił pierwszy przypadek zarażenia się wirusem osoby, która nie była ani w Meksyku, ani w USA, lecz zaraziła się nim lokalnie. 24-letni Graeme Pacitti, pracujący w administracji szpitala Royal Infirmary w Falkirk, złapał wirusa od przyjaciela, który wrócił z Meksyku.
Sturgeon przyznała, że okoliczności zarażenia się Pacitti'ego wirusem świńskiej grypy są niepokojące, ale władze szkockie nie wprowadziły żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o publiczne spotkania i imprezy. Ok. 100 tys. osób spodziewanych jest na ulicznym festiwalu w Falkirk w czasie obecnego weekendu.
Naczelny lekarz Szkocji Harry Burns oświadczył, że ma za mało informacji, by wypowiadać się na temat rozprzestrzeniania się choroby. Za krytyczny próg uznał 100 potwierdzonych przypadków.
Tymczasem organizacja nadzorująca w Anglii egzaminy szkolne Ofqual oświadczyła, że szkoły będą musiały przygotować awaryjne plany przeprowadzenia egzaminów na wypadek rozprzestrzeniania się wirusa. W skrajnych przypadkach przewiduje się zorganizowanie egzaminów w małych grupach poza terenem szkoły.
Dwie szkoły jak dotąd zamknięto prewencyjnie, a w trzeciej ogłoszono stan pogotowia. Uczniowie obu szkół przebywali w Meksyku i lecieli tym samym samolotem, co szkocka para, u której najwcześniej potwierdzono wirus H1N1.
Brytyjscy pracodawcy wyrazili tymczasem obawy, że tysiące pracowników może skorzystać z pretekstu rosnącej liczby zachorowań na grypę, by wziąć kilka dni wolnego. Z ich wyliczeń wynika, że absencja chorobowa zwiększyła się o 30 proc. w ciągu ledwie dwóch dni.
Niektóre szpitale przełożyły na późniejszy termin mniej pilne zabiegi takie, jak operacje stawu biodrowego czy katarakty, by przygotować się na nieoczekiwany wzrost zachorowań.
W ocenie profesora Roya Andersona, rektora Imperial College z Londynu, liczba przypadków nowej grypy może się podwajać co kilka dni w najbliższych miesiącach, ale najgorsza faza choroby nadciągnie zimą.
Napisz komentarz
Komentarze