Jak każde tego rodzaju święta, tak i te mają również swoje typy kulinarne. Akurat Halloween nie wypada jakoś nadzwyczajnie z innymi świętami, ale i tak dobrze jest wiedzieć, czego spodziewać się na stołach naszych angielskich gospodarzy.
Halloween to święto głęboko osadzone w kulturze pogańskiej. Związane było z nadejściem zimy i czasów mniej beztroskich niż lato czy wiosna. Poganie wierzyli, że w tym czasie granice pomiędzy tamtym światem a naszym, stają się cieńsze, a duchy naszych przodków mogą nas niespodziewanie nawiedzić. Te dobre były mile widziane, a te złe należało odstraszyć. Przywdziewanie dziwnych i strasznych masek miało na celu przegnanie złych duchów i niedopuszczenie ich do domostw. Kościół katolicki, zaniepokojony takim stanem rzeczy, postanowił zrobić coś, aby wspomniane święta wziąć pod swoje skrzydła. W tym celu papież Grzegorz IV (827–844) przeniósł dzień Wszystkich Świętych z 13 maja na 1 listopada.
Okres Wszystkich Świętych to również czas zbiorów. Jesienne jabłka, gruszki, śliwki, orzechy, to dary, jakie przygotowywano zmarłym, którzy chcieliby nas odwiedzić. Złe duchy należało odpędzić. W Irlandii tradycyjnie drążono rzepę lub ziemniaki w straszne miny i razem ze świeczką w środku stawiano na oknach, aby nie daj Bóg coś złego się nie przypałętało.
Irlandczycy zawieźli swoje tradycje do Ameryki i tam narodziło się Halloween. Wydrążona dynia to zlepek kilku niekoniecznie związanych ze sobą okoliczności. Wiadomo, że podczas Halloween opowiada się straszne historie. Irlandczycy mają taką o Stingy Jacku. Skąpy farmer nie stronił od kieliszka i hazardu. Postanowił napić się z samym diabłem, ale do płacenia za zabawę nie był taki skory. Na prośbę Jacka diabeł zamienił się w monetę. Ten sprytnie umieścił go razem ze srebrnym krzyżykiem, tak, aby nie mógł wrócić do swojej postaci. W końcu jednak, w zamian za obietnicę nietykalności duszy Jacka przez rok, został uwolniony. Po roku diabeł wrócił po duszę farmera, ten jednak znowu go wykiwał, rysując krzyż na drzewie, po którym wspiął się diabeł, aby zerwać dla Jacka jabłko. Tym razem ofiarował mu 10 lat. Jack umarł zanim czas minął. Niestety, św. Piotr nie bardzo był zainteresowany jego duszą. Diabeł po ostatnich doświadczeniach bał się Jacka wpuścić do piekła, dał mu tylko kawałek rozżarzonego węgla na oświecenie drogi. Stingy Jack wydrążył sobie rzepę i zrobił lampion, i tak nieboga chodzi po ziemi do dzisiaj. Irlandczycy nazywają go „Jack O'Lantern”. Ta opowieść zawieziona przez rzesze irlandzkich emigrantów na początku XIX w. do Ameryki, leży u podstaw powstania lampionów z dyni. Ta bowiem, w tym okresie roku, była w Stanach Zjednoczonych ogólnie dostępna. Jest dynia również tradycyjnie amerykańskim warzywem, a właściwie owocem. Znana jest tam od wieków. Zanim dotarli tam pierwsi osadnicy, Indianie często używali dyni w swoich codziennych posiłkach.
Dynię wydrążoną w środku, wypełnioną mlekiem i miodem oraz przyprawami zapiekano w gorących węglach. Stała się jednym z symboli Święta Dziękczynienia. Placek z dyni, czyli „pumpkin pie”, to przysmak okresu jesiennego.
Glazurowane jabłka to kolejny przysmak okresu Halloween. Roztopionym i karmelizowanym cukrem oblewa się świeże jabłka nadziane na patyk. Z okazji Halloween dodaje się czerwony barwnik, aby udawał krew.
Wszystkim, którzy lubią jesienne przysmaki, polecam prażone orzechy i zupę z dyni.
Orzechy w karmelu
SKŁADNIKI:
100 g świeżych orzechów, może być mieszanka
70 g cukru demerara
10 g ciemnego brązowego cukru
1 łyżka golden syropu
1 łyżka octu winnego
2 szczypty cynamonu
2 szczypty gałki muszkatołowej
50 ml wody
SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:
Zanim zaczniemy prażyć orzechy, należy przygotować sobie metalową tackę, pokrytą papierem piekarskim. Na głęboką patelnię wrzucamy wszystkie składniki i prażymy, aż cukier zacznie się karmelizować. Aby nie przypalić, należy potrząsać intensywnie patelnią. Gotową masę wylewamy na tackę i czekamy, aż wystygnie. Potem wystarczy pokruszyć i już gotowe!
Bardzo utalentowanym powinno udać się za trzecim razem…
Smacznego!
Napisz komentarz
Komentarze