Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Rutabaga w piklach

Sezon ogórkowy w pełni. I chociaż pogoda tego lata jest raczej z gatunku nieprzewidywalnych, to jedno jest pewne: Polska ogóry kisi.

I dlaczego nie kisić, skoro to polska tradycja i dziedzictwo kulinarne? Poza tym, kto jeszcze pamięta, co najlepiej leczy kaca? No? Jasne, że woda po kiszonych ogórkach. No i ogórkowa na wodzie; to są smaki lata, o których młodzież już prawie nie pamięta.

Dla przeciętnego Brytyjczyka, polskie kiszone ogórki są zepsutymi ogórkami, które są jedzone przez Polaków. To tylko współczesna wizja tego smakołyku w UK. Kiszenie, a właściwie piklowanie, znane jest w świecie od tysięcy lat. Małe wyjaśnienie należy się tylko jeżeli chodzi o terminologię. Piklowanie w UK to tak samo namaczanie w solance, jak i zamaczanie czegoś w roztworze octu lub octu, cukru i soli. Ten sam termin. Dla nas, Polaków, to raczej dwie różne rzeczy. Piklowane ogórki i kiszone ogórki – dwie różne sprawy. Dla Brytyjczyków tożsamo, chociaż nie to samo.

O piklowaniu wspominał już Herodot pisząc o Babilończykach i Egipcjanach z V wieku p.n.e. Piklowali już wtedy prawie wszystko: ryby, gęsi, warzywa, może nawet ogórki. Podobnie Chińczycy – piklowanie to ich ulubiona metoda konserwacji żywności. Przyznam się szczerze, że najbardziej zadziwiające były dla mnie w UK piklowane jaja. Spotkać je można często w sklepach sprzedających Fish&Chips. I chociaż to nie jest brytyjski wynalazek, tylko Chiński sprzed tysięcy lat, to jadłem go tylko raz i to mi wystarczy.

Innym przykładem brytyjskiego piklowania jest słynny dodatek do cheddara i ploughman’s lunchu słynne BRANSTON PICKLE. Moim zdaniem fenomenalny wynalazek, szczególnie do zimnego mięsa czy sera.

Receptura narodziła się na początku wieku i mimo że produkcja przechodziła z rąk do rąk, nigdy się nie zmieniła. Ciągle zawiera te same 23 składniki. Jej autorkami są pani Graham i jej dwie córki, które w miejscowości Branston Village, w Staffordshire skomponowały, prawdopodobnie na domowe potrzeby, Branston Pickle. Jedna z córek, Evelyn, zaangażowana w badania biologiczne, miała dostęp do wielu roślin i owoców. Prawdopodobnie stąd aż 23 składniki. Wcale niewykluczone, że badając różne gatunki, nie chcąc ich wyrzucać po badaniach, postanowiły coś z nimi zrobić. Ciekawostką jest, że receptura zawiera ogórki z Indii, daktyle z Iranu i Pakistanu, cebulkę perłową z Holandii, cytryny z Sycylii i nasiona brukwi. Interesujące jest również, że o ile w nazewnictwie brytyjskim brukiew to „swede”, to w recepturze do dzisiaj jest oryginalna nazwa „rutabaga”, znana w kuchni amerykańskiej i kanadyjskiej.

Poza tym, w słoiku znajdziemy również posiekane marchewki, kalafiora, jabłka i wiele innych, bo jak wspomniałem składników jest 23. Dla wszystkich amatorów samodzielnego działania oto przepis, nie oryginalny, bo ten jest pilnie strzeżony, ale blisko.

Branston Pickle po swojemu

Składniki

250g marchewki, obranej, pokrojonej na małe kawałki

1 średnia brukiew, obrana, pokrojona na małe kawałki

4-5 ząbki czosnku, obrane, drobno posiekane

5 uncji daktyli, drobno posiekane

1 mały kalafior, drobno posiekany

2 cebule, obrane i drobno posiekane

2 średnie jabłka, nieobrane, drobno posiekane,

2 średnie cukinie, nieobrane , drobno posiekane

15-20 małych korniszonów, drobno posiekanych

10 uncji ciemnobrązowego cukru

1 łyżeczka soli

4 łyżki soku z cytryny

3/4 litra octu słodowego

2 łyżeczki gorczycy

2 łyżeczki mielonego ziela angielskiego

1 łyżeczka pieprzu cayenne


Wykonanie

1. Umieść wszystkie składniki w dużym garnku i doprowadzić je do wrzenia.

2. Po zagotowaniu zmniejszyć ogień i gotować, aż brukiew będzie gotowa (trwa to około 2 godzin, w zależności od wielkości kawałków).

3. Dobrze wymieszać.

4. Ponakładać mieszaninę do gorących, sterylnych słoików i zamknąć je.

5. Przed użyciem pozostawić marynatę na kilka tygodni do przegryzienia.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama