Słysząc nazwę Gurkha, większość ludzi ma przed oczami obraz fanatycznego wojownika w orientalnym stroju i z charakterystycznym, długim, zakrzywionym (i często zakrwawionym) nożem kukri w ręku. Rzeczywistość jest jednak nieco inna. Ale po kolei.
Historia zaangażowania Gurkhów w brytyjskiej armii sięga 1815 roku. W trakcie prowadzonej wówczas wojny pomiędzy Brytyjską Kompanią Wschodnioindyjską a Nepalem, Brytyjczycy po raz pierwszy zetknęli się z Gurkhami jako wojownikami. Straty, jakie ponieśli Brytyjczycy w tym konflikcie spowodowały, że w przeciwieństwie do innych obszarów podbijanych przez Imperium Brytyjskie, Nepal zachował suwerenność a armia indyjska, będąca częścią sił zbrojnych Imperium, zaczęła rekrutować początkowo pojedynczych żołnierzy a następnie całe oddziały właśnie spośród Gurkhów.
Ich wierność i poświęcenie w kolejnych konfliktach na terenie Azji Środkowej poskutkowało włączeniem ich formalnie do armii indyjskiej od momentu stłumienia powstania sipajów w 1857 roku. Bataliony Gurkhów stanowiły od tego momentu część armii Imperium Brytyjskiego, aż do uzyskania przez Indie niepodległości w 1947 roku. Do tego momentu wrócimy jednak później.
Dlaczego jednak tym nikłego wzrostu mężczyznom, na co dzień zajmującym się rolnictwem i hodowlą, udało się zyskać podziw i zaufanie tak bardzo przecież zadufanym w sobie oficerom najpotężniejszej wówczas na świecie armii?
Urodzeni wojownicy?
Stanie się to oczywiste, jeśli weźmiemy pod uwagę ekstremalne wręcz warunki, w jakich przyszło od wieków żyć mieszkańcom nepalskich dolin. Odporność na trudy i niewygody, nieodzowna w każdej kampanii wojennej, była więc dla nich naturalną cechą, pozwalającą im przetrwać. Jeśli dołączymy do tego wielowiekową tradycję, opierającą się na bezwględnej lojalności wobec swojej rodziny i plemienia, otrzymamy niemal idealny materiał na żołnierzy.
Nie zmienia to faktu, że przez dziesięciolecia Gurkhowie traktowani byli przez brytyjskich przełożonych jako żołnierze drugiej kategorii. Świadczy o tym fakt, że dopiero na przestrzeni ostatnich 20 lat otrzymali oni takie same prawa, dotyczące choćby emerytur czy osiedlania się w Wielkiej Brytanii, jak rodowici żołnierze brytyjscy. Nigdy nie pozwolono również, by Gurkhowie sami obejmowali dowodzenie nad swoimi oddziałami – dowódcami zawsze byli oficerowie z Wielkiej Brytanii.
Choć przez cały XIX wiek Gurkhowie brali udział w praktycznie wszystkich konfliktach zbrojnych z udziałem armii brytyjskiej w Azji czy Europie, to na ich legendę decydujący wpływ miały obie wojny światowe.
W czasie I wojny światowej, w działaniach wojennych udział wzięło łącznie ponad 200 tys. Gurkhów, z których około 20 tys. poległo. 31 regimentów Gurkhów brało udział w walkach na niemal wszystkich frontach. Szczególnie wyróżniły się one podczas walk o Gallipoli oraz w bitwie pod Loos we Francji, gdzie 8. Batalion walczył do ostatniego poległego żołnierza.
II wojna światowa spowodowała zwiększenie zapotrzebowania na słynących z waleczności i poświęcenia żołnierzy z Nepalu. Liczbę batalionów składających się z Gurkhów zwiększono wówczas z 20 przed jej wybuchem, do 40 w szczytowym okresie wojny. W sumie w konflikcie wzięło udział ponad 250 tys. Gurkhów. Poległo około 32 tys. z nich.
Po uzyskaniu przez Indie niepodległości w 1947 roku, oddziały Gurkhów zostały podzielone pomiędzy armię Indii i Zjednoczonego Królestwa. W armii brytyjskiej pozostały cztery regimenty (każdy składający się z dwóch batalionów). Początkowo stacjonowały one na Malajach a następnie w Hongkongu. Po przejęciu Hongkongu przez Chiny w 1997 roku, dowództwo i centrum szkolenia Brygady Gurkhów przeniesiono do Wielkiej Brytanii.
Po II wojnie światowej Gurkhowie brali udział w wojnie o Falklandy w 1982 roku oraz w operacjach pokojowych w Sierra Leone, Timorze Wschodnim, Bośni i Kosowie. Najnowszą historię bohaterstwa Gurkhów stworzyło ich zaangażowanie w wojnie z Talibami w Afganistanie.
Tylko podczas tego ostatniego konfliktu wielokrotnie udowodnili swoje poświęcenie dla armii. Słynna była zwłaszcza historia sierżanta Dipprasada Puna, który samodzielnie, przez niemal godzinę, bronił swojego posterunku, atakowanego przez Talibów, uzbrojonych w karabiny i wyrzutnie rakiet. Pun zabił około 30 z nich, wystrzeliwując cały zapas amunicji, kilkanaście granatów oraz detonując minę. Ostatniego napastnika, który próbował wspiąć się na dach bronionego przez żołnierza budynku, Pun obezwładnił, rzucając w niego trójnogiem od karabinu maszynowego.
Z opowieści i rozmów z Gurkhami, zarówno obecnie służącymi w armii, jak i weteranami II wojny światowej, często przebija się kwestia braterstwa i wzajemnego poświęcenia się za kolegów. Nie jest to nic wyjątkowego wśród żołnierzy, ale w przypadku Gurkhów często ma to znaczenie dosłowne. Fakt, iż są oni rekrutowani z bardzo zamkniętej społeczności sprawia, że duża ich część jest ze sobą rzeczywiście w bliższym lub dalszym stopniu spokrewniona.
A słynne noże kukri? W przeszłości rzeczywiście były one często wykorzystywaną w bezpośrednich starciach z bronią, a paniczny strach przed nimi wynikał przede wszystkim z nietypowego i zapadającego w pamięć kształtu. Sami Gurkhowie mawiali, że jeśli kukri zostanie wyciągnięty podczas walki, to musi posmakować krwi wroga zanim wróci do pochwy. W przeciwnym razie Gurkha musiał ubrudzić nóż własną krwią.
Od długiego czasu pełnią one jednak przede wszystkim rolę dekoracyjną (dwa skrzyżowane kukri znajdują się w herbie każdej jednostki Gurkhów w brytyjskiej armii). Jedynym praktycznym zastosowaniem noża w dzisiejszych czasach jest przygotowywanie posiłków.
Obecnie w armii brytyjskiej funkcjonuje Brygada Gurkhów, składająca się z dwóch batalionów piechoty i oddziałów pomocniczych. W sumie liczy ona 3,6 tys. żołnierzy, ale w efekcie planowanych reform sił zbrojnychz,ma zmniejszyć swoją liczebność do około 2,5 tys. ludzi. Jeden z batalionów stacjonuje w Wielkiej Brytanii a drugi Wielu młodych mężczyzn (armia brytyjska przyjmuje Gurkhów w wieku od 17 do 21 lat), by dostać wymarzony kontrakt, poświęca dorobek całego życia. Często na przygotowania do selekcji zrzucają się także członkowie jego rodziny. Trzeba bowiem zaznaczyć, że do przejścia selekcji nie wystarcza sprawność fizyczna; kandydaci muszą oprócz tego zaliczyć testy językowe (rozumienie ze słuchu, a także pisanie), co dla ludzi, z których większość nie miała wcześniej kontaktu z językiem angielskim, a spora grupa nie potrafi pisać i czytać, jest barierą nie do przejścia.
Dla wyselekcjonowanej w pierwszym etapie grupy kilkuset kandydatów, ostatecznym testem jest pięciokilometrowy bieg na szczyt góry, z ważącym 25 kg obciążeniem, w tradycyjnym, noszonym na plecach koszu zwanym doko. Warunkiem jego przejścia jest pokonanie trasy w mniej niż 48 minut.
Inną barierą w karierze wojskowej są problemy zdrowotne. Z udziału w selekcji dyskwalifikują m.in. ubytki w zębach, wady wzroku czy wcześniejsze kontuzje mięśni, kości czy więzadeł. Dokładną weryfikację przeprowadzają wojskowi lekarze.
Dla nielicznej grupy szczęśliwców selekcja oznacza bramę do lepszego życia, ale jednocześnie długi i trudny okres szkolenia, przeprowadzanego w bazie Catterick w północnym Yorkshire. Dla przyzwyczajonych do podzwrotnikowego klimatu ludzi, którzy śnieg widzieli jedynie na odległych himalajskich szczytach, angielska pogoda jest równie poważnym wyzwaniem, co fizyczne trudy szkolenia.
Skoszarowanie w bazie przez pierwszy rok ma też ograniczyć szok cywilizacyjny, jakiego mogliby doznać, trafiając z nepalskiej wioski do dużych angielskich miast.
Przez prawie dwieście lat angaż w armii brytyjskiej był dla Gurkhów jedyną szansą na lepsze życie. W tej chwili nie jest to już prawdą. Coraz więcej Nepalczyków wyjeżdża bowiem za pracą do Europy, Australii czy do krajów arabskich. Szacuje się, że corocznie wysyłają oni swoim pozostawionym w Nepalu bliskim wsparcie rzędu 2 mld funtów, a więc blisko jedną czwartą nepalskiego PKB.
W obronie praw i godności
Przez dziesięciolecia Gurhowie w brytyjskiej opinii publicznej albo nie istnieli, albo traktowani byli jak zwykli najemnicy, którymi teoretycznie byli i nadal są. W ostatnich dekadach postrzeganie Gurkhów istotnie się zmieniło.
Szczególnie po II wojnie światowej do opinii publicznej trafiało coraz więcej przekazów, pokazujących poświęcenie i bohaterstwo, zupełnie obcych narodowościowo i kulturowo ludzi, w obronie brytyjskich granic. Do dzisiaj 13 Gurkhów otrzymało za zasługi wojenne najwyższe brytyjskie odznaczenie – Krzyż Wiktorii. Kolejne 13 krzyży trafiło w ręce brytyjskich oficerów z batalionów Gurkhów.
Nic więc dziwnego, że coraz częściej mówiło się na Wyspach o nierównoprawnym traktowaniu Gurkhów w stosunku do ich brytyjskich kolegów z armii. Po zakończeniu służby wojskowej nie mieli oni bowiem prawa do emerytury, a także nie mogli pozostać w Wielkiej Brytanii. W efekcie, ludzie, których jedynymi kwalifikacjami była służba wojskowa, trafiali ponownie do nepalskich wiosek, gdzie w nędzy i zapomnieniu dożywali swoich dni.
Pierwszym zdecydowanym krokiem, w kierunku poprawy losu odchodzących ze służby Gurkhów, było powołanie w 1969 roku organizacji charytatywnej The Gurkha Welfare Trust, która dzięki ofiarności Brytyjczyków roztoczyła opiekę nad weteranami. W tej chwili z jej pomocy korzysta ponad 6 tys. byłych żołnierzy i ich rodzin, zarówno mieszkających w Wielkiej Brytanii, ale przede wszystkim tych, którzy zmuszeni byli wrócić do Nepalu.
Dopiero w 2007 roku zezwolono bowiem Gurkhom na osiedlanie się w Wielkiej Brytanii po zakończeniu służby. Zrównano ich wówczas także pod względem świadczeń emerytalnych z żołnierzami brytyjskimi, jak również zezwolono im na przenoszenie się do innych jednostek brytyjskiej armii, po przynajmniej pięciu latach służby.
Żeby jednak nie było tak kolorowo, to nowe regulacje obejmują jedynie tych Gurkhów, którzy wstąpili do armii po 1 lipca 1997 roku. The Gurkha Welfare Trust nadal miała więc pełne ręce roboty.
Pomimo wprowadzenia nowych regulacji w 2007 roku, kampania w obronie równych praw dla Gurkhów nie straciła na sile. Jej twarzą była znana aktorka Joanna Lumley, znana choćby z głośnego filmu Martina Scorses „Wilk z Wall Street”, a prywatnie córka Jamesa Lumley’a, emerytowanego majora, służącego jako oficer w brygadzie Gurkhów.
Kampania przyniosła efekt już w 2009 roku, kiedy to parlament przegłosował rozszerzenie regulacji z 2007 roku. Przewiduje ono możliwość osiedlania się w Wielkiej Brytanii także dla Gurkhów, którzy zakończyli służbę przed 1997 rokiem. Jedynym warunkiem jest okres służby, który musi przekraczać 5 lat.
Rozsiani po świecie
Zaangażowanie militarne Gurkhów nie ogranicza się bynajmniej do armii brytyjskiej. W 1947 roku, po uzyskaniu przez Indie niepodległości i podziale batalionów Gurkhów, znacząca większość z nich trafiła do armii indyjskiej, gdzie bataliony te funkcjonują do chwili obecnej i liczą blisko 50 tys. żołnierzy.
Oprócz tego, Gurkhowie stanowią rzecz jasna trzon armii Nepalu. Do czasu zniesienia w tym kraju monarchii w 2008 roku stanowili m.in. straż pałacową króla. Około 2 tys. Gurkhów służy jako batalion policji w Singapurze, a kolejne 2 tys. z nich pełni rolę osobistej straży sułtana Brunei. W roli cywilnych kontraktorów, Gurkhów zatrudnia także amerykańska marynarka wojenna.
Są oni także bardzo częstymi rekrutami różnego rodzaju prywatnych podmiotów o charakterze paramillitarnym (tzw. prywatne firmy wojskowe). W tym charakterze wielu Gurkhów znalazło zatrudnienie w Iraku, w trakcie i po zakończeniu operacji „Iracka Wolność” w 2003 roku.
Pomimo ograniczania liczebności batalionów Gurkhów, to armia brytyjska wciąż pozostaje preferowanym miejscem pracy dla tysięcy młodych mężczyzn z Nepalu. Przede wszystkim ze względu na najlepsze wynagrodzenia, ale często także ze względu na rodzinne tradycje. Wśród służących dziś w brytyjskim wojsku Gurkhów z łatwością można znaleźć takich, którzy kontynuują w ten sposób tradycję, zapoczątkowaną przez dziadków czy pradziadów. Dla wielu dostanie się do armii, było i jest nie tyle koniecznością, co kwestią honoru.
Napisz komentarz
Komentarze